Bractwo Kurkowe. Robią sporo hałasu. Bez nich wielkie wrocławskie uroczystości straciłyby szyk. Pasjonaci luf i prochu, ale i polskich dziejów oraz strzelectwa sportowego w tym roku obchodzą 20-lecie swojej organizacji.
Poczet sztandarowy braci kurkowych zobaczyć można na wielu uroczystościach
Agata Combik /GN
Szczególną rolę pełnią w Święto Wrocławia, 24 czerwca. W towarzystwie orkiestry wojskowej prowadzą wówczas przez rynek, z bazyliki garnizonowej, pochód Rajców Miejskich wraz z prezydentem i wiceprezydentami. Orszak dociera do ratusza, pod którym odbywa się intronizacja Króla Kurkowego – wyłonionego w ramach specjalnych zawodów. – Strzela się podczas nich w tyczkę, na której umieszczone jest wyobrażenie kura. Zwycięzcą zostaje ten, od którego strzału kur spadnie – tłumaczy Zbigniew Wierzbicki, hetman Bractwa Kurkowego Miasta Wrocławia. W tym roku po raz pierwszy w jego historii zawody wygrała jedna ze strzelających pań (do bractwa należą trzy) – Agnieszka Kroczak. To ona obejmuje tytuł Króla Kurkowego, wraz z prawem noszenia specjalnego łańcucha.
Na murach i na stadionie
Powstanie bractw strzeleckich wymogła przed wiekami potrzeba obrony miast. – Znamienici mieszczanie brali udział w ćwiczeniach wojskowych, by potem tworzyć kadrę dowódczą, prowadzącą na mury wszystkich mieszkańców – wyjaśnia hetman. W ten sposób zawiązywały się stowarzyszenia, które potem przerodziły się w bractwa kurkowe. Z czasem przybrały kształt organizacji towarzyskich, wspierających kulturę, sztukę.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.