Płacą wszyscy, bawi się niewielu

Bartłomiej Rabij

|

GN 26/2014

publikacja 26.06.2014 00:15

Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej nabrały rumieńców. Niemal cała Brazylia żyje imprezą, na którą czekano tu od lat. Kraj wreszcie przyciągnął uwagę zagranicy czymś innym niż karnawałem i wysokim współczynnikiem przestępczości. Niestety, Brazylia prawdopodobnie wywołała wilka z lasu.

Mundial w Brazylii trwa. Powstały nowe stadiony, ale wokół nich raczej nic się nie zmieniło. Na zdjęciu: kibice w pobliżu stadionu Maracana w Rio de Janeiro czekają na mecz Belgia–Rosja Mundial w Brazylii trwa. Powstały nowe stadiony, ale wokół nich raczej nic się nie zmieniło. Na zdjęciu: kibice w pobliżu stadionu Maracana w Rio de Janeiro czekają na mecz Belgia–Rosja
Bernat Armangue /AP Photo/east news

Do Brazylii przyjechałem po raz pierwszy w 2009 roku. Już wtedy szykowano wielkie plany inwestycyjne. Lotniska miały zmienić się nie do poznania, transport publiczny miał poprawić się o dwie klasy, a São Paulo i Rio miała połączyć szybka kolej. W 2010 r., podczas kolejnej wizyty, słyszałem o jeszcze bujniejszych planach. Potem był jeszcze rok 2011, kiedy okazało się, że planować nie ma już czego, bo ceny w budowlance zostały nakręcone do granic możliwości. W 2013 ze zdumienia przecierałem oczy: tak wyglądają największe metropolie 200-milionowej Brazylii, liczące na przyjazd tysięcy zagranicznych turystów? Wszędzie śmieci, wszędzie coś wala się na ziemi, jakość transportu publicznego fatalna, internet działa dwie klasy gorzej niż w Polsce, a przy tym jest wielokrotnie (sic!) droższy. Jak oni chcą zorganizować ten turniej?
 

Byle do przodu

Ale zorganizowali, jakoś się kula, chociaż niedoróbki widać gołym okiem na każdym miejscu. Podczas meczu otwarcia zgasła część świateł na Arenie Corinthians. Dziwić to nie może, bo przecież 13 dni przed premierą mundialu zagrano pierwszy mecz na tym obiekcie, a jeszcze w przededniu spotkania zaczynającego turniej trwały prace budowlane i słychać było młoty pneumatyczne. W São Paulo nie udało się otworzyć monotrilho, które rozwiązałoby komunikacyjne problemy w okolicach Diademy i tzw. ABC (São André, São Bernando, São Caetano). Nie dosyć, że roboty się ślimaczą, to tuż przed pierwszym mundialowym gwizdkiem doszło do dwóch wypadków na budowach tej jakże ciekawej inwestycji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.