Pseudoewangelia aferowa

ks. Dariusz Kowalczyk SJ

|

GN 26/2014

Wrażliwość na dobro nie oznacza przymykania oczu na skorumpowane mechanizmy życia publicznego.

Pseudoewangelia aferowa

Zastanawiam się, czy to wykoślawiona pobożność, czy po prostu cynizm w bronieniu za wszelką cenę „swoich”. Zdarza się, że kiedy zawieszam na stronach internetowych jakąś refleksję na temat polityczno- -gospodarczych przekrętów we współczesnej Polsce, zaraz pojawiają się ludzie, którzy odwracają kota ogonem, perorując, że ja tu o takich brzydkich rzeczach piszę, a przecież Pan Jezus kazał być miłosierny. W trosce o elementarne dobro wspólne wyrażasz swe oburzenie z powodu korupcji, układów, złodziejstwa na najwyższych szczeblach władzy, a tu słyszysz „natchniony” głos, że „przecież wszyscy jesteśmy grzesznikami i nie powinniśmy osądzać innych”. I nie jest to wcale ironia. Rozumiem, że ktoś może dowodzić, że np. afera hazardowa wcale nie była aferą, bo coś tam…, ale powoływanie się na Ewangelię, żeby aferami niszczącymi Polskę w ogóle się nie zajmować, jest chore.

W całkowite zdumienie wprowadził mnie pewien internauta, który pod notką na temat przekonującego wystąpienia Mariusza Kamińskiego w sprawie willi Kwaśniewskich w Kazimierzu oznajmił: „Niech ksiądz spojrzy na swoje przekręty, a wówczas może dojrzy w Kwaśniewskich jedynie biedaków, bezsilnych, grzesznych, jak każdy z nas ludzi”. Inne wypowiedzi owego internauty wskazują, że wcale nie żartował. Co gorsza, nie jest to wyjątek. Tego rodzaju pseudoewangeliczna retoryka pojawia się coraz częściej. Mam wrażenie, że ci, którzy jej używają, nie chcą przyjąć do wiadomości, iż stan państwa polskiego nie jest taki, jak go przedstawiają propagandówki typu filmik „10 lat świetlnych”, ale taki, jaki wyłania się z nagranych rozmów między ważnymi ludźmi obecnej władzy, czyli „kamieni kupa”, by nie cytować całości wulgarnej wypowiedzi ministra.

Skoro nie przyjmują faktów, ale jednocześnie nie potrafią ich zanegować, to uciekają w taką pseudochrześcijańską narrację: „Nie oskarżajmy. Wszyscy jesteśmy słabi. Szukajmy w każdym iskry dobra”. Tak jakby wrażliwość na dobro miała oznaczać przymykanie oczu na skorumpowane mechanizmy życia publicznego. Ewangelia była wykoślawiana na różne sposoby. Nadużywano orędzia o prawdzie i sprawiedliwości, by usprawiedliwiać okrucieństwo władzy. W III RP nadużywa się orędzia o miłosierdziu, by nie dostrzegać aferalnego zepsucia władzy. Hołdującym takiemu nadużywaniu polecam uważną lekturę „Dzienniczka” siostry Faustyny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.