Prosimy o kazania!

Jacek Dziedzina

Jak puste muszą stać się polskie kościoły, by czytanie – w miejsce homilii! – komunikatów z zebrań plenarnych episkopatu było surowo zabronione?

Prosimy o kazania!

Niedzielna Ewangelia. Ciarki chodzą po plecach:

„Nie bójcie się ludzi. Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach”.

Nawet bez odniesienia do bieżących wydarzeń politycznych – genialny materiał do rozwinięcia w homilii. A i nawiązanie do medialno-politycznej bieżączki o podsłuchach by nie zaszkodziło – bo poza ciągłym rozważaniem, kto więcej wulgaryzmów w podsłuchanych rozmowach użył, kto bardziej kombinował kosztem państwa, kto się bardziej skompromitował, warto by też rzucić na ten cały zgiełk jakieś światło „nie z tego świata”. Bo to, czym żyjemy medialnie, nie jest neutralne duchowo. Może jakaś drobna uwaga by się przydała, że my wprawdzie podsłuchani nie zostaliśmy, ale gdyby tak nasze nocne Polaków rozmowy ujrzały światło dzienne…itd., itp. Żeby też do siebie odnieść. Żeby nie oszaleć. Możliwości cała gama.

A co słyszę zamiast homilii?

„Biskupi obecni na zebraniu plenarnym mówili z wdzięcznością o przywróceniu stosunków dyplomatycznych między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską. W tym roku, 17 lipca, minie 25 lat od tego doniosłego wydarzenia.  W uroczystej sesji, zorganizowanej z tej okazji 2 czerwca w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski, wziął udział m.in. Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin”.

Z całym szacunkiem dla ważnych spotkań, rocznic i ważnych osobistości – jakie to ma znaczenie, gdy Bóg mówi tak mocne słowa? Więcej – co wnosi suchy język komunikatu do rażącej siły słowa, które przed chwilą padło w Ewangelii?

I jeszcze jeden fragment czytania:

„U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”.

A co słyszymy w „homilii”?:

„Biskupi dokonali podsumowania aktualnej sytuacji Kościoła w Polsce. Zauważyli, iż w obecnym kontekście kulturowym jest coraz mniej miejsca na obiektywne i uniwersalne wartości, a do głosu dochodzi dyktatura relatywizmu, polityczna poprawność i nowe oblicze ateizmu wrogiego wobec ludzi wierzących”.

(…)

Widzę przestępujących nerwowo z nogi na nogę sąsiadów. Sam też nie udaję, że jestem zainteresowany… Jeszcze nikt nie wychodzi. Jeszcze nie.

Proszę mnie dobrze zrozumieć – to nie grzech pisać komunikaty z zebrań plenarnych Konferencji Episkopatu Polski. Przeciwnie – ktoś to robić musi. I w jakiś sposób z informacjami, o czym biskupi debatowali, do wiernych trzeba dotrzeć. Ale doprawdy, czas przeznaczony na homilię nie jest tą przestrzenią (może w ramach ogłoszeń w skrócie omówić najciekawsze, najmocniejsze wątki?). Nie tylko dlatego, że to zwyczajnie niezgodne z przepisami liturgicznymi – bo po Ewangelii jest czas na wyjaśnianie usłyszanego Słowa. Nie tylko dlatego, że komunikat zawiera mnóstwo wątków napisanych językiem…komunikatu właśnie.

Jest jeszcze jeden powód: przed kościołem widzę jak zwykle kilkadziesiąt młodych osób. Jakieś 10-20 metrów od drzwi kościoła. Takie „kazania” tylko ich utwierdzają w przekonaniu, że nie mają po co wejść do środka. Bo nie usłyszą niczego, co byłoby w stanie wstrząsnąć nimi do głębi.

P.S. A kto ma takie tematy podnosić, jak nie media katolickie?