Dziwna partia

Piotr Legutko

Poza nami są w Polsce tylko dzikie pola – przekonywali świat politycy PO. I jak tu teraz oddać władzę?

Dziwna partia

Rozmowa Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką (przy dobrej wódce, ośmiornicy i pieczonych policzkach) była do bólu szczera. Jej upublicznienie pokazuje, co naprawdę – a nie na użytek propagandy – myślą i mówią ludzie, którzy rządzą Polską. W tym szczerym kontekście może trochę zaskakiwać zdanie, które minister mówi do prezesa, oceniając perspektywę zmiany, jaką mogą przynieść gospodarce kolejne wybory parlamentarne: „Wiemy, że to się skończy katastrofą, ponieważ zwycięstwo PiS-u oznacza ucieczkę inwestorów, pogorszenie się warunków finansowych…etc, etc”. To oczywiście główna teza uzasadniająca na użytek medialny utrzymywanie za wszelką cenę przy władzy „dziwnej partii” (jak o PO mówi sam Sienkiewicz). Dlaczego jednak tego typu argument pada w poufnej rozmowie?

Założenie, że poważni ludzie uwierzyli we własną propagandę nie wchodzi oczywiście w rachubę. Kto jak kto, ale obaj panowie doskonale zdają sobie sprawę, że PiS jest partią przewidywalną i odpowiedzialną, jeśli chodzi o zarządzanie gospodarką, o czym można się było przekonać w latach 2005-2007. Istnieją zatem dwa inne wytłumaczenia. Pierwsze, że politykom rządzącym Polską drugą już kadencję udało się do „czarnej legendy PiS” przekonać inwestorów i rynki finansowe. Drugie, że owi inwestorzy i kapitał są równie „dziwne”, jak partia, z którą obecnie robią interesy, zaś cena, jaką za ich obecność płacimy, jest mało „rynkowa”, a stabilizacja ma charakter pozorny. I faktycznie w każdej chwili może zamienić się w gospodarczą katastrofę.

Oba wytłumaczenia są równie prawdopodobne. Co to oznacza? Że wbrew baśniom z tysiąca i jednej nocy o patriotycznej trosce, obóz rządzący Polską przez lata budował własny wizerunek, narażając na szwank reputację kraju i jego gospodarki. Jeśli bowiem sprzedaje się na zewnątrz opowieść o tym, że tylko jedna siła polityczna gwarantuje w Polsce stabilne warunki inwestowania, to nie przyjdzie tu inny kapitał, jak tylko spekulacyjny. Wiadomo bowiem, że w demokracji rządy się zmieniają, taka już jej uroda.

Co więcej, wbrew marketingowej oprawie, „dziwna partia” przez minione siedem lat, niestety, nie stworzyła solidnych fundamentów polskiej gospodarce. Wciąż jest ona całkowicie uzależniona od politycznych emocji. Łatwo sobie zatem wyobrazić, jak PO będzie ich używać w najbliższych miesiącach, by władzy nie stracić. I aż strach pomyśleć do czego będzie zdolna, gdy już władzę utraci.