Tusk bez przyzwoitości

Bogumił Łoziński

Sugerując, że rozmowa min. Sienkiewicza i prezesa Belki podyktowana była troską o Polskę, premier Tusk przekroczył granicę przyzwoitości.

Tusk bez przyzwoitości

Nie ukrywam, że jestem zbulwersowany i wstrząśnięty reakcją Donalda Tuska na ujawnienie rozmowy min. Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem Markiem Belką. Treść tej rozmowy jest powszechnie znana, każdy może się z nią zapoznać – obaj panowie umawiają się jak złamać prawo, aby nie dopuścić do władzy opozycji, min. Sienkiewicz ujawnia, że działania rządu to kpina, a do tego używają języka meneli spod budki z piwem.

Tymczasem premier wmawia Polakom, że „nic się nie stało”, że o rozmowie nic nie wiedział, a w ogóle to problemem jest fakt nielegalnego nagrywania, a nie to, o czym mówili minister z prezesem NBP. Co więcej D. Tusk sugeruje, że była to konwersacja dwóch ludzi zatroskanych o Polskę. Przy czym dobro Polski rozumie jako utrzymanie się jego partii przy władzy, co ma być usprawiedliwieniem dla pogwałcenia prawa.

Premier Tusk zdążył nas przyzwyczaić do własnej interpretacji rzeczywistości, niekoniecznie mającej wiele wspólnego z prawdą. Co więcej, przy pomocy piarowskich sztuczek i niemałych umiejętności aktorskich dotychczas udawało mu się przekonać do swojej wizji większość Polaków. Tym razem jednak chyba przeszarżował. To, co zaprezentował na konferencji prasowej, dotyczącej afery, przekracza granicę elementarnej przyzwoitości i może się okazać nie do przyjęcia nie tylko dla ludzi myślących, ale nawet dla lemingów.