Najpiękniejszy symbol mundialu

Piotr Semka

publikacja 19.06.2014 00:15

Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Brazylii spowodowały, że na ekranach telewizji wszystkich stacji pojawiło się mnóstwo migawek dotyczących Brazylii. Co charakterystyczne, w większości z nich symbolem Brazylii jest gigantyczna statua Chrystusa Odkupiciela z Rio de Janeiro.

Najpiękniejszy symbol mundialu Felipe Dana /AP Photo/East News

Nawet logo wyszukiwarki Google wkoponowane w sylwetkę Rio de Janeiro w dniu otwarcia pokazywało statuę ze wzgórza Corcovado. Postać Jezusa z Rio ozdabia też specjalną mundialową stronę telewizji TVN 24. Ten zaskakujący triumf dzieła, jakie stworzyli brazylijscy katolicy w II i III dekadzie XX wieku, pokazuje, jak upór w demonstrowaniu swojej wiary i znajdowania dla niej wyrazistych symboli wpływa potem na wizerunek całego kraju. Kraju niezwykle żarliwie katolickiego, którego spora część elit przez cały XIX wiek i dużą część XX wieku walczyła z symbolami chrześcijaństwa i lansowała światopogląd racjonalistyczny i antyklerykalny.

Oświecona rewolucja
Brazylia zadeklarowała niepodległość od swojego kolonialnego dominium – Portugalii – w 1822 roku. W odróżnieniu od większości państw Ameryki Południowej Brazylijczycy wybrali jednak niepodległość nie w postaci republiki, lecz monarchii – cesarstwa Brazylii. Symbolem nowego niepodległego cesarstwa była zielona flaga z żółtym rombem, co było echem tendencji masońskich, w których figura rombu uważana jest za ideał doskonałości geometrycznej. Ale nowe państwo miało jednak silne przywiązanie do tradycji i w centrum herbu cesarstwa znajdował się krzyż jerozolimski – symbol, który widniał na żaglach portugalskich statków, które odkryły Brazylię na przełomie XV i XVI wieku. Kolejni cesarze Pedro I i Pedro II rządzili, utrzymując delikatną równowagę w raz utajonym, a raz jawnym konflikcie pomiędzy konserwatywnymi i katolickimi lafundystami a wielkomiejskimi elitami, które ulegały ideom wolnomyślicielskim i orientowały się na ideały republiki francuskiej. Nie było żadną tajemnicą, że Wielki Wschód Francji otoczył swoją opieką lożę Wielkiego Wschodu Brazylii.


W tej kruchej równowadze o wszystkim rozstrzygnąć mogła postawa armii, w której także ścierały się wpływy konserwatywne i wolnomyślicielsko-republikańskie. 15 listopada 1889 roku gen. Deodoro da Fonseca dokonał zamachu stanu i proklamował republikę. Symbolem fascynacji republikanizmem amerykańskim była pierwsza flaga republiki, która przypominała flagę USA, z kwadratem usianym gwiazdami symbolizującym prowincję Brazylii oraz zielono-żółtymi paskami. Jednak nawet najbardziej zapaleni republikanie uznali, że tak wyraziste kopiowanie amerykańskich wzorów jest dla Brazylii ośmieszające i flaga obowiązywała jedynie 4 dni. Jednak nie powrócono już do dawnego herbu brazylijskiego, czyli krzyża jerozolimskiego. Flaga Brazylii stała się syntezą dawnej flagi – zielonej z żółtym  rombem, ale poczesne miejsce zajął na niej wyraziście wolnomularski symbol – niebieska kula z gwiazdami – m.in. z krzyżem południa, przecięta białym pasem z napisem po portugalsku „Ordem e progresso”, czyli „Ład i postęp”. Układ gwiazd na globie odwzorowano według widoku nieba nad Rio de Janeiro w dniu ogłoszenia kraju republiką, czyli 15 listopada 1889 roku.

Jeszcze wyraziściej wolnomyślicielskie było nowe godło brazylijskie z symbolem gwiazdy i konstelacją gwiazd krzyża południa. Nowa republika, jak bywało często w tym okresie, bardzo wyraźnie podkreślała dystans między państwem a Kościołem. Ale wolnomyślicielski zapał z czasem powoli osłabł. Miłym dla osób wierzących echem chrześcijańskich korzeni Brazylii jest znaczek noszony na koszulkach reprezentantów Brazylii w postaci herbu z krzyżem jerozolimskim. Jest to jedne z niewielu nawiązań do symbolu starej Portugalii, ale i obowiązującego przed 1889 rokiem cesarskiego godła tego kraju.

Brazylijski katolicyzm potrafił przystosować się do nowych czasów i pod wpływem wzorców europejskich zaczął tworzyć dynamiczne ruchy społeczne ludzi wierzących.

Wotum Brazylijczyków
Pragenezą pomnika Chrystusa w Rio była inicjatywa brazylijskiego ks. Maria Bossa, który rzucił ideę zbudowania wielkiego religijnego monumentu górującego nad Rio de Janeiro – ówczesną stolicą kraju. Jednak prośby skromnego kapłana o pomoc ze strony księżniczki Izabeli, następczyni tronu cesarstwa Brazylii, spełzły na niczym. Monarchia powoli zapominała o korzeniach wiary Brazylii. Trzeba było z tą ideą czekać aż do 1921 roku, gdy podjęli ją zwykli ludzie wiary – ci utytułowani i ci prości. W ówczesnej stolicy Brazylii pojawiła się inicjatywa zbudowania monumentalnego symbolu wiary narodu brazylijskiego – w postaci wielkiej statuy Chrystusa. Był to gigantyczny zamiar jak na kraj, który nie należał do najbogatszych państw świata. Impulsem było uczczenie 100. rocznicy niepodległości Brazylii. Ale wiedziano też, że rocznica ta, przypadająca w 1922 roku, będzie dopiero początkiem żmudnej i długotrwałej pracy. Najpierw rozważano budowę gigantycznego krzyża, a potem pojawił się pomysł postaci Chrystusa z kulą ziemską w dłoni. Ostatecznie wszystkich przekonał Hector da Silva, inżynier z Rio de Janeiro, rzucając pomysł wielkiej figury Chrystusa, który ogarnia swoimi ramionami nie tylko wszystkich mieszkańców Rio de Janeiro czy Brazylii, ale całego świata. Nawet ludzi dalekich od wiary przekonał argument, że rzeźba skierowana twarzą do morza witać będzie wszystkich przybyszy ze świata. Zbiórka pieniędzy potrzebnych na budowę statuy odbywała się w kościołach całej Brazylii.

Jak to często bywa w wypadku wielkich dzieł katolicyzmu – nie zabrakło i polskiego akcentu. Autorem projektu artystycznego statuy Odkupiciela był Paul Landowski, francuski rzeźbiarz polskiego pochodzenia. Landowski był synem powstańca styczniowego 1863 roku, który osiadł po klęsce powstania w Paryżu. Figura Chrystusa z Rio jest największym dziełem w twórczości tego artysty. Pod jego kierownictwem rzeźbę zbudowano we Francji, przewieziono drogą morską do Rio de Janeiro, a po umieszczeniu na szczycie wzgórza Corcovado obłożono je dodatkowo kamieniem – steatytem. Samą jednak twarz Chrystusa zaprojektował rumuński rzeźbiarz Georghe Leonida, który mieszkał w tym czasie w Paryżu i współpracował z Landowskim.

Gdy 12 października 1931 roku odbyła się wielka uroczystość odsłonięcia, zgromadziła ona gigantyczną liczbę przybyszy ze wszystkich zakątków Brazylii. Podziwiali oni 8-metrowy cokół i 30-metrową figurę. Sama głowa mierzy 3,5 metra, a odległość między wyciągniętymi ramionami Chrystusa wynosi 28 metrów. Dla zwiększenia efektu włączenia świateł oświetlających statuę dokonał za pomocą fal radiowych pionier radiofonii Guglielmo Marconi, który przebywał wtedy w Rzymie. Tę tradycję przy każdym kolejnym rozbudowywaniu systemu oświetlania statuy kontynuowali papieże Paweł VI i Jan Paweł II, którzy również włączyli światła za pomocą fali radiowej wysłanej ze Stolicy Apostolskiej.
Od tej chwili pomnik Zbawiciela stał się nie tylko symbolem Rio, ale także całej Brazylii. Figurę odwiedził Jan Paweł II w czasie swojej pielgrzymki w 1980 roku. W październiku 2006 roku 75. rocznicę odsłonięcia pomnika arcybiskup Rio de Janeiro kard. Eusebio Oscar Sceid uczcił konsekracją wyjątkowej kaplicy. Była to wybudowana w cokole figury kaplica ku czci patronki Brazylii Nossa Senhora Aparecida – Naszej Pani z Aparecidy – sanktuarium z okolic São Paulo. Od tego czasu kaplica jest ulubionym miejscem chrztów i małżeństw tysięcy Brazylijczyków.

Rio i Świebodzin
W prawie każdym materiale dotyczącym mundialu w Brazylii pojawia się symbol Chrystusa Odkupiciela. Gdy ogląda się to przypomnienie o katolickich korzeniach gospodarzy mistrzostw – myśl płynie ku statui Chrystusa Króla w lubuskim Świebodzinie. Pomnik ten był wyśmiewany za rzekomą gigantomanię i krytykowany za rozrzutność środków, które można było przeznaczyć na cele charytatywne. Nawet część księży nabrała maniery wypowiadania się o świebodzińskim monumencie z ironią. Notabene 33-metrowy pomnik ze Świebodzina jest o trzy metry wyższy od tego z Rio.
Czy jednak, gdy w 1921 roku rozpoczęto zbiórkę na statuę w Rio, nie pojawiały się głosy, że lepiej wykorzystać te środki na pomoc ubogim czy szpitale i sierocińce?
Budowa pomnika kosztowała odpowiednik dzisiejszych 3 mln 300 tys. dolarów. A jednak Brazylijczycy – bogaci i biedni – zbudowali symbol, który raz na zawsze przypomina o chrześcijańskich korzeniach kraju. Stworzono znak, który nawet w dzisiejszych, bardzo niechętnych chrześcijaństwu i jego symbolom czasach, nie daje się zignorować.
Już za dwa lata papież Franciszek przybędzie do Polski na  Światowe Dni Młodzieży. Jego przyjazd nastąpi w 1050. rocznicę chrztu Polski. Warto pomarzyć, by papież z dalekiej Ameryki Południowej mógł przybyć pod statuę tak silnie przypominającą największy pomnik Chrystusa na latynoskim kontynencie. W sposób symboliczny papież Franciszek uczciłby żar wiary zarówno tych, którzy zbudowali pomnik Zbawiciela w Rio, jak i mieszkańców Świebodzina, którzy dokonali tego samego na polskich Ziemiach Zachodnich.