Dziecko – wróg ludzkości

Franciszek Kucharczak


|

GN 25/2014

publikacja 19.06.2014 00:15

Ciekawe, dlaczego przeludnienia najbardziej boją się społeczeństwa syte i wymierające?

Dziecko – wróg ludzkości rys. Franciszek Kucharczak /GN

Świat „cywilizowany”, zbrojny, majętny, sięgający kosmosu boi się dzieci. Panicznie – bardziej niż raka, niż AIDS, niż PiS. Sądząc po dostępności i nachalności reklamy środków zapobiegania dzieciom, dojść można do wniosku, że dziecko to coś gorszego niż kleszcz i wszawica. Aborcja to już na świecie „prawo człowieka”, a środki antykoncepcyjne są dostępne jako artykuł pierwszej potrzeby i jako podstawowe świadczenie zdrowotne. Do tego promocja związków dewiacyjnych, z natury i z definicji niepłodnych, plus adopcja dzieci przez takie związki (co skutkuje u dzieci przejmowaniem homowzorców, a w konsekwencji powielaniem niepłodności). I wreszcie edukacja seksualna, która nie tylko zachęca do jak najwcześniejszych doświadczeń seksualnych, ale też koduje ludziom na całe życie komunikat: dziecko to coś złego, a odpowiedzialność to seks nieskutkujący dzieckiem.


To wszystko składa się na obraz totalnego zaprzeczenia temu, co ludzkość od zawsze uważała za swoją najcenniejszą wartość – płodności. Kult płodności, obecny we wszystkich kulturach, od kilkudziesięciu lat został zastąpiony kultem bezpłodności. Instynkt przetrwania został w kulturze Zachodu stłamszony i zastąpiony dogmatem przyjemności. Już nie ma być celowo – ma być miło.


W Księdze Rodzaju czytamy, że zaraz po stworzeniu mężczyzny i kobiety „Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: »Bądźcie płodni i rozmnażajcie się«”. Znamienne: pierwsza rzecz to błogosławieństwo, a jego pierwszą treścią jest płodność. W ten sposób Bóg podzielił się z nami swoim atrybutem – twórczością. W tym jesteśmy do Niego podobni – wszystko, co ma związek z Bogiem, jest tworzeniem, nieustannym wzrostem i pomnażaniem. A płodność jest szczytem twórczości, w jakiej może wziąć udział człowiek.


Dlatego, śmiem twierdzić, aborcja, antykoncepcja, eutanazja i inne wynalazki zaprzeczające płodności lub czyniące z niej własną karykaturę są ściśle demoniczne. To esencja diabelstwa. To rzucenie Bogu w twarz: „Mam gdzieś twoje błogosławieństwo. Jeśli jestem zainteresowany rozmnażaniem, to tylko pieniędzy. Dziecko ewentualnie sobie zorganizuję, gdy mi się zachce, po zrobieniu kariery i w pełnym bezpieczeństwie ekonomicznym”.


W ten sposób na własne życzenie człowiek traci podobieństwo do Boga, a staje się podobny do diabła, który niczego nie ma. Ten największy nędzarz to jednak zarazem mistrz pozorów, genialny żongler pustką, wirtuoz nicości. Niczego nie tworząc, oferuje ludziom złudzenia, tak jak wędkarz oferuje rybom haczyki.


To nie przypadek, że promocja środków dzieciobójczych jest tak skuteczna w świecie postchrześcijańskim. Ten świat, zdradziwszy Chrystusa, stracił busolę i ochronę, więc diabeł bez większych przeszkód niszczy to, co nienawidzi najbardziej: dzieci. Powstrzymuje ludzi przed poczęciem, dzieci poczęte zabija, a urodzone deprawuje.


W Polsce mamy kolejną odsłonę diabelskiej wściekłości przeciw dzieciom. Rozpętana wokół klauzuli sumienia histeria jest zbyt wielka jak na to, żeby pochodziła tylko od ludzi i żeby chodziło tylko o pieniądze. Tu idzie o wszystko.

Pouczanie dzikich


28 ambasadorów podpisało list otwarty na rzecz warszawskiej Parady Równości. „Chcemy wyrazić nasze poparcie dla starań o uświadamianie opinii publicznej w kwestii problemów, jakie dotykają środowisko gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych i interseksualnych (LGBTI) w Polsce” – napisali. Na koniec listu złożyli „hołd ciężkiej pracy środowisk LGBTI w Polsce i na całym świecie”, ponieważ „prawa osób LGBTI” są „prawami człowieka i powinnni ich bronić każda i każdy z nas”. Z listu nie wynika, z jakiej to racji akurat ambasadorzy obcych państw czują się uprawnieni do traktowania Polaków jak dzikich, których trzeba „uświadamiać”.

Jest „matka” i „ojciec”!


Firma Vulcan, która wprowadziła do szkolnych formularzy zgłoszeniowych formułę „pierwszego rodzica” i „drugiego rodzica”, po interwencji Gosc.pl przywróciła formę „matka” i „ojciec”. Prezes zarządu poinformował o tym w oświadczeniu przysłanym do redakcji. Poprawiona formuła brzmi: „Dane kontaktowe matki (W przypadku, gdy ustanowiono opiekę prawną nad dzieckiem, należy podać dane opiekuna prawnego)” oraz „Dane kontaktowe ojca (W przypadku, gdy ustanowiono opiekę prawną nad dzieckiem, należy podać dane opiekuna prawnego)”. Jak widać – da się.

Gender-paszport

Sprawa z formularzami szkolnymi to jednak niejedyny przypadek genderowej poprawności. Okazuje się, że także we wnioskach o wydanie paszportu dla dzieci w miejscu „matki” i „ojca” widnieje dwukrotna formuła „rodzic/opiekun”. Z czasem i to okaże się dyskryminacją – bo jakim prawem przewiduje się tylko dwóch rodziców?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.