W nowym "Gościu"

jdud

publikacja 11.06.2014 14:50

"Deklaracja wiary", mundial, ewangelizacja przez ofiarę molestowania - to niektóre tematy nowego numeru "Gościa Niedzielnego". W kioskach - od jutra, poniższe omówienie - u nas już dziś!

W nowym "Gościu"

Deklaracja świadomości [Franciszek Kucharczak]

Sprawa „Deklaracji wiary” lekarzy nie schodzi z czołówek. Ba – nawet jeszcze bardziej na nie wchodzi. Histeria przed kamerami, lament na łamach, jazgot w sieci. O co chodzi? Co się stało? Prawdopodobnie dr Wanda Półtawska ze swoją inicjatywą, zgodnie z którą katoliccy lekarze publicznie deklarują uznanie pierwszeństwa prawa Bożego nad prawem ludzkim, trafiła w samo serce postchrześcijańskiego bożka. Bo to może zniweczyć wieloletnią, żmudną pracę funkcjonariuszy „postępu” nad uformowaniem nowego modelu człowieka, który w życiu społecznym tylko z tym się liczy, co nie ma żadnego związku z Bogiem.

Jestem staroświecka i sobie to chwalę [Piotr Legutko]

Wanda Półtawska stroni od politykowania, ale nie od polityki, która może służyć ludziom. Dlatego przez 10 lat była radną miasta Krakowa. Wspierała Radio Maryja, ale ma do tego środowiska taki sam dystans, jak do wszystkich innych. Dla potrzebujących jest do dyspozycji 24 godziny na dobę, ale do oficjalnej działalności publicznej nie ma cierpliwości. Z pewnością nie ma też daru dyplomacji. Słynie raczej z mówienia prosto w oczy rzeczy… nie tylko przyjemnych, bez względu na konsekwencje.
„Potrafi zbesztać, to prawda, ale nawet święci mieli ostre języki. A jej język jest czysty, klarowny, nie trzeba jej prześwietlać” – mówił o dr Półtawskiej ks. prof. Tadeusz Styczeń, podobnie jak ona obecny przy śmierci Jana Pawła II. 
Ludzie mają dla niej ogromny szacunek, choć nie jest to osoba, którą łatwo da się polubić. Ale też zupełnie jej na tym nie zależy. Ci, którzy znają Wandę Półtawską dłużej, podkreślają, że ta pozorna szorstkość kryje niezwykłą wrażliwość pani doktor. Sama na swoich wykładach przekonuje, by w ocenie innych nie dawać się zwieść pozorom. Oceniać „oczyma duszy”, bo najważniejszy jest „człowiek wewnętrzny”. To także element nauczania Jana Pawła II. 
Jest całkowicie odporna na mody. Nie kalkuluje, nie chce nikomu się przypodobać. Nie akceptuje „nowoczesności”, odznacza się całkowitą niezależnością myśli i ocen. „Oczywiście, że jestem staroświecka i sobie to chwalę. Nowoczesność, która jest poniżeniem człowieka, nie jest żadnym postępem” – mawia.

Katolicki coming out [Szymon Babuchowski]

Publiczne opowiedzenie się lekarzy za poszanowaniem Dekalogu w swojej pracy  wywołało histeryczną reakcję Środowisk namawiających na co dzień do wszelakiej maści coming outów, czyli deklarowania swoich przekonań.

Dokument stworzony przez Wandę Półtawską nie jest sprzeczny z kodeksem etyki lekarskiej, co potwierdził już przewodniczący Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz. W deklaracji czytamy, że etyka lekarska „uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem”.

Ostra jazda [Marcin Jakimowicz]
– Opowiadasz, że jako dziecko padłeś ofiarą molestowania. Niewielu ludzi przyznaje się do takich historii. Kiedy pękłeś i powiedziałeś o tym po raz pierwszy?
Piotrek: – Po rozmowie ze znajomym księdzem. Opowiedziałem o tym po raz pierwszy. Strasznie się wstydziłem, bałem się, że może to wykorzystać przeciwko mnie. Osoba, która czegoś takiego doświadczyła, żyje w potwornym lęku, zamknięciu. Powiedział: „Piotrek: musisz się tym dzielić”. Zacząłem opowiadać. Gdy pierwszy raz powiedziałem o tym publicznie, podeszła do mnie dziewczyna i zawstydzona rzuciła: „Byłam zgwałcona. Nigdy o tym nikomu nie mówiłam…”. Hard core… Zrozumiałem, że warto o tym opowiadać. Podchodziły do mnie setki dzieciaków, które mówiły: to też mój problem. Mówię im, że Jezus ich rozumie, cierpiał z nimi, kocha. Jest w stanie wszystko naprawić. U mnie naprawił.

Fizyka w grze [Tomasz Rożek]

Fizyka w grze w futbol daje o sobie znać dopiero, gdy na boisku stanie się coś nieprzewidywalnego. Wtedy niewtajemniczony kibic zdaje sobie sprawę z tego, że... czegoś tutaj nie rozumie. W czasie mistrzostw świata w 1998 roku Brazylijczyk Roberto Carlos, strzelając gola, kopnął piłkę, nadając jej odpowiednią rotację i prędkość. Piłka najpierw ominęła mur piłkarzy z prawej strony, a później nagle skręciła w lewo i ku totalnemu zdziwieniu bramkarza wpadła do siatki. Z triku Carlosa nic by nie wyszło, gdyby grano w próżni. Wtedy na piłkę w ruchu działałaby jedynie siła grawitacji, a ruch byłby całkowicie przewidywalny. Piłkarze jednak w próżni nie grają. Piłkarz, kopiąc piłkę, potrafi nadać jej spin, umie spowodować, że ta zaczyna wirować. A wtedy dzieją się (prawie) cuda. Piłka, wirując wokół własnej osi, powoduje, że prędkość powietrza, które ją opływa, nie jest jednakowa po każdej stronie. Ta różnica powoduje, że po przeciwnych stronach piłki panuje różne ciśnienie (wynika to z prawa Bernoulliego). A różnica ciśnień – z kolei – powoduje powstanie... siły Magnusa (Gustav Magnus to niemiecki fizyk, który w połowie XIX wieku zajmował się… balistyką). Piłkę można „podkręcić” w zasadzie w każdym kierunku. A wszystko po to, by zmylić bramkarza, przecież on nie wie, w którą stronę piłka wiruje. Odpowiednio podkręcona piłka potrafi zmienić swoją trajektorię lotu aż o 4 metry!

Pocałunek Boga [ks. Tomasz Jaklewicz]

Jak pisać, jak mówić o Trójcy? Nie da się bez drżenia. Nie sięgają tej Tajemnicy żadne słowa. Bóg niepojęty, a przecież bliski. Sednem jest miłość, komunia Bożych Osób. Z niej jest świat, ja i ty.

W jakimś sensie życie ludzkie zaczyna się od pocałunku. Człowieka powołuje do 
istnienia miłosne zjednoczenie mężczyzny i kobiety. To coś więcej niż biologia. Chodzi przecież o istnienie osoby, której powołaniem jest wieczność. Akt prokreacji przypomina akt stwórczy Boga, jest jego kontynuacją. Biblijna opowieść o stworzeniu maluje przed nami piękny obraz. Oto Bóg lepi „własnoręcznie” człowieka z prochu ziemi, a potem daje mu Tchnienie życia. Owo Tchnienie jest jak pocałunek. Co to ma wspólnego z Trójcą Przenajświętszą? Sporo. Człowiek powstaje z miłości. W dwóch znaczeniach: jest z miłości ojca i matki, z ich zmieszanego DNA („proch ziemi”) oraz z wymiany tchnień, czyli z pocałunku, duchowej i cielesnej jedności. W głębszym, źródłowym sensie człowiek jest z miłości Boga. A ta miłość to właśnie nic innego jak tajemnica więzi, relacji, bliskości między Osobami Trójcy. Św. Bernard pisał: „Ojciec daje, Syn przyjmuje pocałunek, a sam pocałunek jest Duchem Świętym, tym, który jest pomiędzy Ojcem i Synem niewzruszonym pokojem, niepodzielną miłością, nierozerwalną jednością”. Między miłością, która jest w Bogu, a miłością ludzką zachodzi głębokie podobieństwo. O ile potrafimy cokolwiek pomyśleć o tajemnicy Trójcy, możliwe to jest tylko w kontekście miłości. Św. Augustyn odpowiedział komuś, kto skarżył się, że nie widzi Trójcy: „Owszem, widzisz Trójcę, widząc miłość…”. 


Musimy wyjść do ludzi [rozmowa z kard. Parolinem]

Musimy na poziomie indywidualnym odzyskać ducha misyjnego, to znaczy chrześcijanin ma być chrześcijaninem nie tylko dla siebie samego, ale ma głosić innym Ewangelię, dawać świadectwo swojej wiary. Musimy więc nadać naszemu życiu wymiar, który nastawiony jest bardziej na głoszenie słowa Bożego. Z instytucjonalnego punktu widzenia zaś musimy wychodzić naprzeciw tym, którzy uważają, że Ewangelia jest nie dla nich, musimy starać się ich spotkać. Kiedy papież mówi o peryferiach, niewątpliwie chodzi mu też o peryferie społeczne, ale przede wszystkim o te, gdzie jeszcze nie dotarło słowo Boże. Z punktu widzenia instytucji Kościoła nie należy zatem zadowalać się tym, co jest, ludźmi, którzy przychodzą, liczbą wiernych, do których można dotrzeć, ale trzeba wykazywać inwencję, starać się być kreatywnym, aby znaleźć sposób na dotarcie także do tych, którzy oddalili się od Kościoła, czy do tych, którzy nigdy słowa Bożego nie słyszeli.

Dar [Mariusz Majewski]

Od lekarzy usłyszeli, że taka sytuacja jak u nich zdarza się raz na 900 tys. narodzin. Ania i Piotr Zworscy przerobili ze swoją córką chyba wszystkie powikłania wymienione w podręczniku o wcześniakach. Opowiadają, jak jej choroba i cierpienie zmieniły ich małżeństwo.

Krótkie kroki Obamy [rozmowa z Grzegorzem Kostrzewa-Zorbasem]

Przemówienia nie mają żadnego znaczenia. Chyba że ogłasza się w nich nowe fakty i konkrety. Akurat nie w trakcie przemówienia, ale w innych momentach tej wizyty w Polsce Obama trochę konkretów ogłosił, ale jednak za mało. Jeden ich zbiór to plan dalszego rozwoju obecności wojskowej USA w Europie Środkowo-Wschodniej oraz na przyległych morzach – Bałtyku i Morzu Czarnym. Jako uzupełnienie – druga część tego planu – dalsze wzmacnianie sił zbrojnych i potencjału obronnego trzech państw blisko współpracujących z NATO, czyli Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. Nazywam to jednym planem w różnych częściach, bo cel jest ten sam. Powodem jest oczywiście agresja Rosji na Ukrainę i groźby podobnej agresji pod adresem innych krajów, na przykład Estonii i Łotwy, ale też Gruzji. Tym jednym celem jest powstrzymanie dalszej rosyjskiej agresji i pomoc dla Ukrainy oraz dla Gruzji, aby odzyskały regiony, które Rosja zajęła.