Praca, bilet i obrazek Maryi

Katarzyna Buganik

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 24/2014

publikacja 12.06.2014 00:15

Migranci i uchodźcy. Uciekają od wojny, prześladowań politycznych i religijnych oraz biedy. W Polsce szukają lepszego życia.

 Podczas wizyty w krośnieńskim ośrodku dla uchodźców Anna Maria Fedurek, doradca społeczny i rzecznik Caritas diecezjalnej rozmawia z uchodźcami i przywozi im najpotrzebniejsze rzeczy m.in. środki higieniczne i ubrania Podczas wizyty w krośnieńskim ośrodku dla uchodźców Anna Maria Fedurek, doradca społeczny i rzecznik Caritas diecezjalnej rozmawia z uchodźcami i przywozi im najpotrzebniejsze rzeczy m.in. środki higieniczne i ubrania
Katarzyna Buganik /GN

Często przekraczają granice nielegalnie, łudząc się, że się uda, że na pewno będzie lepiej niż tam, skąd uciekają. Zatrzymani przez straż graniczną trafiają do ośrodków dla uchodźców lub zostają deportowani do swoich krajów. W Polsce, w tym w naszej diecezji, nie są pozostawiani samym sobie. Otrzymują pomoc i wsparcie m.in. dzięki Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom prowadzonemu przez Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej. Centrum działa w ścisłej współpracy ze Strzeżonym Ośrodkiem dla Cudzoziemców prowadzonym przez Nadodrzański Oddział Straży Granicznej w Krośnie Odrzańskim i funkcjonuje na zasadzie współfinansowania z Europejskiego Funduszu Uchodźczego za pośrednictwem Caritas Polska w Warszawie.

Pomoc dla każdego

W Caritas zatrudniony jest doradca społeczny, który minimum dwa razy w miesiącu jedzie do ośrodka w Krośnie Odrzańskim, spotyka się z cudzoziemcami, przeprowadza rozmowę wspierającą, wypełnia dokumenty projektowe i pyta, jakich rzeczy potrzebują. Pomoc, jaką otrzymują od Caritas cudzoziemcy, oprócz wsparcia i rozmowy, to przede wszystkim środki higieniczne, odzież i obuwie oraz porada prawna. – Beneficjentami centrum mogą być tylko osoby będące w tzw. procedurze, czyli takie, które złożyły w Polsce dokumenty o nadanie statusu uchodźcy, a jeszcze go nie otrzymały. Jeśli ktoś dostał decyzję odmowną, bądź nie wszczął jeszcze procedury, Caritas pomaga mu dzięki funduszom pozyskanym m.in. z akcji Wielkanocne Dzieło Caritas–Paschaliki czy od Grona Wspierających Ubogich – wyjaśnia Anna Maria Fedurek, rzeczniczka Caritas diecezjalnej i doradca społeczny. – Niedawno zgłosiła się do nas Ukrainka, która przyjechała do pracy na zaproszenie firmy z Białegostoku. Okazało, że nie przyjmują kobiet. Dzwoniliśmy do biura pośrednictwa pracy, by znaleźć dla niej inne zajęcie. Udało się znaleźć pracę w Słupsku, w przetwórstwie rybnym połączonym z przetwórstwem warzywnym. Cudzoziemka otrzymała od nas posiłek, kupiliśmy jej bilet na pociąg i daliśmy jej również obrazek z Matką Bożą z Rokitna. Takie sytuacje pokazują jak ci ludzie są zdesperowani – dodaje. Caritas pomaga wszystkim potrzebującym, nie tylko katolikom czy chrześcijanom. – Jesteśmy organizacją katolicką, w naszym logo mamy krzyż, ale pomagamy wszystkim będącym w potrzebie, niezależnie od wyznania, koloru skóry i narodowości – mówi Anna Maria Fedurek.

Z granicy do ośrodka

W ośrodku w Krośnie Odrzańskim przebywają tylko mężczyźni. Są to m.in. Czeczeni, Rosjanie, Libańczycy, Algierczycy, Wietnamczycy, Hindusi, Gruzini i Pakistańczycy. – Nadodrzański Oddział Straży Granicznej patroluje tereny od Szczecina przez m.in. Świecko, Gubin, aż po Zgorzelec i Olszynę. Zatrzymujemy auta do kontroli, sprawdzamy dokumenty i legalność pobytu cudzoziemców, pytamy o wizę. Jeśli jej nie mają, zatrzymujemy ich i sprawdzamy dane w systemach informatycznych. Sporządzamy też dokumentację. Decyzję o ich pobycie lub deportacji wydaje sąd. Do ogłoszenia decyzji cudzoziemcy przebywają w ośrodku – tłumaczy jeden z funkcjonariuszy Straży Granicznej. – Ci ludzie są mocno zdesperowani, szukają lepszego życia. Często jest też tak, że są przechwytywani po kilku miesiącach lub latach. Przyjeżdżają do Polski, jakoś im się udaje znaleźć pracę np. w barze i dopóki nie zdarzy się rutynowa kontrola czy mandat, żyją w Polsce, licząc na lepszą przyszłość – dodaje Anna Maria Fedurek. W krośnieńskim ośrodku obecnie jest 22 cudzoziemców. Chociaż ośrodek jest strzeżony i zamknięty, a nad bezpieczeństwem osadzonych czuwają strażnicy, to cudzoziemcy mogą swobodnie się po nim poruszać. Mają określony plan dnia, w którym jest czas na posiłek, dobrowolną naukę języka polskiego, rozmowę czy wizytę w bibliotece, w której znajduje się literatura w różnych językach. Jest również czas i miejsce na rozrywkę, bo w ośrodku są piłkarzyki i bilard oraz plac rekreacyjno-sportowy. – W ośrodku pracuję półtora roku. Jestem funkcjonariuszem sekcji edukacyjnej. Mówię w językach angielskim, niemieckim i rosyjskim. Barierą są języki arabski czy wietnamski. Służymy pomocą cudzoziemcom, staramy się z nimi dużo rozmawiać, budować zaufanie. Są to ludzie, którzy przeżyli ogromną biedę i wojny domowe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.