Deklaracja świadomości

Franciszek Kucharczak


|

GN 24/2014

publikacja 12.06.2014 00:15

Prawo stanowione mówi o tym, co wolno, sumienie mówi o tym, co trzeba.

Deklaracja świadomości rysunek franciszek kucharczak /gn

Sprawa „Deklaracji wiary” lekarzy nie schodzi z czołówek. Ba – nawet jeszcze bardziej na nie wchodzi. Histeria przed kamerami, lament na łamach, jazgot w sieci.

O co chodzi? Co się stało?

Prawdopodobnie dr Wanda Półtawska ze swoją inicjatywą, zgodnie z którą katoliccy lekarze publicznie deklarują uznanie pierwszeństwa prawa Bożego nad prawem ludzkim, trafiła w samo serce postchrześcijańskiego bożka. Bo to może zniweczyć wieloletnią, żmudną pracę funkcjonariuszy „postępu” nad uformowaniem nowego modelu człowieka, który w życiu społecznym tylko z tym się liczy, co nie ma żadnego związku z Bogiem. Właśnie dlatego od dłuższego czasu media „głównego nurtu” atakowały klauzulę sumienia lekarzy – bo chodziło o jej zlikwidowanie. A tu nagle tysiące ludzi (i to fachowców, którym nie sposób zarzucić, że się nie znają) robią coś, co radykalnie wzmacnia znaczenie klauzuli, a co gorsza, bezczelnie powołują się przy tym na Boga. Normalnie w biały dzień! Wykształceni ludzie! Na Boga!

No właśnie – ludzie Zachodu są już tak urobieni, że publiczne powołanie się na Boga uważają za coś tak niewłaściwego, jak, za przeproszeniem, sikanie w parku. Jak musisz, to twoja sprawa, ale niech tego nikt nie widzi. My jesteśmy tolerancyjni, wierz sobie w Boga (a w Buddę byś tak nie mógł?), ale niech to nie ma żadnego przełożenia na to, co robisz. Bo ty musisz być człowiekiem praktycznym, masz myśleć ekonomicznie, chodzić po ziemi i robić to, co wynika z racjonalności. Jeśli więc wierzysz w Boga, a co gorsza uważasz, że On czegoś od ciebie chce, to jesteś głupi, ale my ci tego tak wprost nie powiemy, no bo, jak wyżej powiedziano, jesteśmy tolerancyjni. Odbierzemy ci tylko możliwość oddziaływania na kogokolwiek tą twoją wiarą, bo jeszcze byś nią kogoś zainfekował.

Mniej więcej tak to wygląda od strony inżynierów społecznych, tych „oświeconych”, co nam urządzają świat, i każą tańczyć do granej przez siebie „światopoglądowo neutralnej” melodii. Tylko pytanie, dlaczego my się musimy z tym dyktatem godzić? Jasne, że dla ideologów „neutralności” uznanie wyższości prawa Bożego nad stanowionym musi stanowić szok. Ale czy to, co oni przeżywają, zmienia cokolwiek w tym, co naprawdę jest? Bo jeśli jest Bóg, to oni się mylą, a stawiane przez nich diagnozy społeczne są w najlepszym razie nietrafne. A my, chrześcijanie, WIEMY, że Bóg jest. I On stoi za prawem naturalnym. Skoro więc wiemy, że dwa plus dwa to cztery, to nie możemy się zgodzić, że także pięć. Jeśli ci, co są w błędzie, stanowią błędne prawo, to chrześcijanin nie może się z nimi zgodzić. Jeśli, przykładowo, lekarz wie, że aborcja jest morderstwem, to nie może ani przeprowadzić aborcji, ani wskazać miejsca, gdzie ktoś inny to zrobi. I nie ma tu żadnego znaczenia obecny kształt klauzuli sumienia. Albo jestem człowiekiem sumienia, albo hipokrytą, 
który umywa ręce. I tu się akurat chyba wszyscy zgodzą: hipokrytami być nie możemy. Ale w takim razie nie możemy podawać się za ludzi Chrystusa i jednocześnie 
zachowywać się tak, jakby Go nie było.


Vulcan złych pomysłów


Firma Vulcan, która wprowadziła formularze zgłoszeniowe do szkół z „pierwszym rodzicem” i „drugim rodzicem” w miejsce „matki” i „ojca”, po opisaniu sprawy przez Gosc.pl, nadesłała oświadczenie. Prezes zarządu zapewnia tam, że zamiarem firmy nie było „pomniejszanie roli matki i ojca w rodzinie”, i że autorzy zmian nie chcieli wyrażać stanowiska „w trwającej w społeczeństwie dyskusji ideologicznej”. Tłumaczy, że zmiany wprowadzono dla „ujednolicenia/uproszczenia formularzy”. Było to jakoby spowodowane trudnościami, jakie miały przy wypełnianiu wniosku różne osoby – zwłaszcza dziadkowie. Miały się też pojawiać m.in. pytania, dlaczego w kwestionariuszu jako pierwsza występuje „matka”. Z tłumaczenia firmy wynika zatem, że przeciętny dziadek nie rozumie, że nie jest matką, zaś ojcowie powszechnie robią awantury, że „matkę” wymieniono jako pierwszą. No cóż, w takim razie dopiero będą awantury przy „drugim rodzicu”. Zacytujmy tu fragment listu interwencyjnego posła Artura Górskiego do min. Kluzik-Roskowskiej: „Urzędnicy ministerialni nie mogą umywać rąk zasłaniając się jakąś firemką, która jednak musiała wcześniej wygrać przetarg rządowy, by obsługiwać polską oświatę. I nie ma możliwości, by MEN nie miał wiedzy, jakie oprogramowanie do zarządzania oświatą i jakie formularze do szkół proponuje wrocławska firma Vulcan”. Najważniejsze było na końcu: firma zapowiedziała zmiany w formularzach.



UWAGA: Już po wysłaniu materiału do druku, firma Vulcan oświadczyła, że formularze zostały już zmienione - „matka” i „ojciec” wracają. Więcej w tekście Matka i ojciec wracają do formularzy.

Bądź homofobem


Wydawane przez Agorę „Metro” bije na alarm, że „co trzeci Polak jest homofobem”, bo „30 proc. społeczeństwa twierdzi, że homoseksualiści [czytaj homolobbyści – F.K.] zagrażają rodzinie i tradycyjnym wartościom”. A nie zagrażają?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.