Medale za życie

Ewa K. Czaczkowska


|

GN 24/2014

publikacja 12.06.2014 00:15

Za ratowanie Żydów w czasie wojny dwie zakonnice i trzech księży 
otrzymali pośmiertnie medale Sprawiedliwy Wśród Narodów 
Świata. – W niejednym środowisku Polska i Kościół w Polsce uchodzą za antysemickie. Wręczenie tych odznaczeń w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski dowodzi, 
że tak nie jest – mówi ks. Józef Kloch, 
rzecznik KEP. 


Ewę Trauenstein-Turzyńską i jej syna Leona uratował 
ks. Mikołaj Ferenc Ewę Trauenstein-Turzyńską i jej syna Leona uratował 
ks. Mikołaj Ferenc
Ghetto Fighters House Archives

Wśród księży i zakonnic, którzy w czasie Holocaustu bezinteresownie, z narażeniem życia, ratowali Żydów, byli: s. Serafia Adela Rosolińska, s. Kornelia Jankowska, ks. Mikołaj Ferenc, ks. Antoni Kania i ks. Jan Raczkowski. I ta piątka, pośmiertnie, dołączyła do grona 6454 Polaków odznaczonych już medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, przyznawanym przez Instytut Yad Vashem w Izraelu. Ich imiona zostały wyryte na kamiennych tabliczkach, ustawionych w Ogrodzie Sprawiedliwych w Jerozolimie. Polacy stanowią jedną czwartą z 
25 271 Sprawiedliwych z 49 krajów świata, których odznaczył Instytut Yad Vashem. 80 procent wszystkich odznaczonych to katolicy.


Na plebanii w Markowej


– Rodzina się cieszy – mówił jeszcze przed odebraniem nagrody Zygmunt Ferenc z Łomży, bratanek ks. Mikołaja Ferenca, który w czasie wojny w Markowej, niedaleko Stanisławowa, ukrywał Żydówkę z dzieckiem. – Stryj był prześladowany przez Ukraińców, bo był Polakiem. Może to, że ukrywał Żydówkę, też miało wpływ na to, że zginął? – mówi łamiącym się głosem Zygmunt Ferenc. 
On nie znał stryja. Urodził się kilka miesięcy przed jego zamordowaniem w styczniu 1944 roku przez banderowców, ale świadomość okrutnego mordu – toporami – i wspomnienia rodzinne żyją w nim do dzisiaj.
– Mój ojciec Stanisław odwiedzał brata w Markowej. Widział, że żyje biednie, że doznaje szykan ze strony Ukraińców, dlatego matka pisała do niego, aby zwrócił się do biskupa z prośbą o przeniesienie na inną parafię. Nie chciał. Mówił, że jego misją jest być wśród tych ludzi – opowiada Zygmunt Ferenc.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.