Dzieci w służbie ideologów gender

Kaja Godek /stopaborcji.pl

publikacja 06.06.2014 10:10

Promotorzy gender nie wahają się skrzywdzić dziecka, byle upowszechniać swoją ideologię.

Dzieci w służbie ideologów gender Kaja Godek Henryk Przondziono /GN

W sieci krąży "wzruszający" filmik o transgenderowym dziecku.

Jest to historia Ryland Whittington, biologicznej dziewczynki, która we wczesnym dzieciństwie zaczęła wykazywać upodobania kojarzone raczej z chłopcami. Widzimy więc, jak Ryland sięga po chłopięce zabawki, zakłada do pływania męskie szorty, przymierza wojskowe buty.

W filmie rodzice tłumaczą, że ponieważ zainteresowania ich córki nie miały charaktery przejściowego, a raczej nasilały się, zaczęli szukać pomocy u osób, które określają mianem specjalistów. Zostali poinstruowani, że Ryland jest dzieckiem transseksualnym. Podano im także statystyki mówiące, że 41% transseksualistów w USA próbowało popełnić samobójstwo z powodu nieakceptacji ich zachowań przez otoczenie. Nie bardzo wiadomo, skąd wniosek, że przyczyną prób samobójczych była właśnie nieakceptacja otoczenia, a nie zaburzenia tożsamości jako takie, w każdym razie przejęci rodzice zdecydowali, że nie będą ryzykować i uznają, że ich dziecko jest innej płci niż wynikałoby to z jego biologii.

Wymienili mu garderobę, zaczęli używać w stosunku do córki zaimków męskich, poinformowali rodzinę i przyjaciół, że od tej pory mają traktować Ryland jak chłopca.

Filmik kończy się sceną wręczenia dziecku wyróżnienia im. Harveya Milka (nieżyjącego działacza LGBTQ), gdy sama Ryland ubrana w chłopięcy garnitur i króciutko ostrzyżona mówi do mikrofonu: Jestem transseksualnym dzieckiem.

Eksperyment na Ryland nie jest pierwszym w historii ideologów gender. Amerykański psycholog i seksuolog John Money (1921 – 2006), który jako pierwszy użył terminu „gender" w odniesieniu do subiektywnych odczuć dotyczących doświadczania płci, przeprowadził i opisał podobne doświadczenie.

Chodzi o przypadek Davida Reimera, znany jako przypadek John/Joan. W 1966r. chłopcu o imieniu Bruce, który w wyniku nieudanego obrzezania stracił penis, postanowiono zmienić płeć na żeńską, nadano imię Brenda i zaaplikowano silną kurację hormonalną. Zatrudniono też zespół psychiatrów mający pomóc rodzinie oraz głównemu zainteresowanemu odnaleźć się w nowej sytuacji. Money przekonywał, że na tak wczesnym etapie życia możliwe jest jeszcze zmienienie płci bez konsekwencji dla psychiki człowieka. Jednak Brenda dorastając nigdy nie poczuła się kobietą. Mając 15 lat, biorąc kolejny raz hormony i słysząc, że wkrótce powinna poddać się zabiegowi wykształcenia żeńskich narządów rozrodczych, wykazywała intensywny niepokój i dyskomfort psychiczny. Wreszcie, gdy dowiedziała się, że urodziła się jako chłopiec, podjęła próbę chirurgicznego powrotu do swojej płci biologicznej. W dorosłym życiu David Reimer ożenił się i poprzez adopcję stał się ojcem trójki dzieci swojej żony. Jednak stale doświadczał rozbicia psychicznego i problemów z własną tożsamością, aż w końcu w wieku 38 lat popełnił samobójstwo.

Ryland, bohaterka internetowego filmiku, ma obecnie 6 lat. Rodzice przerobili ją na chłopca i zostali za to nagrodzeni przez środowisko LGBTQ. Ktoś mógłby rzec, że nie ma analogii między Ryland a historią John/Joan, bo Ryland sama wyraziła życzenie zostania chłopcem, a David był poddany zmianie płci bez swojej zgody. Czy jednak deklaracje i preferencje kilkuletniego dziecka można traktować poważnie? Czy w sytuacji, gdy ma ono kłopot z identyfikacją z własną płcią, rodzice nie powinni raczej ochronić go przed pogłębieniem problemu niż wydać w ręce homo-propagandystów? Wydaje się, że w przypadku Ryland cynicznie wykorzystano zwykły dziecięcy kaprys lub chwilowe rozchwianie emocjonalne dziewczynki do promowania chorej ideologii. Bez względu na koszty, które może ponieść dziecko.

Przed córką państwa Whittington jeszcze wiele lat życia i być może ciężkie przejścia z własną tożsamością płciową. Oby krzywda, której doznała w dzieciństwie nie miała skutków równie tragicznych, jak dla Davida Reimera.

Bóg wybacza zawsze, człowiek czasem, natura nigdy...