Dyskusja na FB

Tomasz Rożek

Tak się zastanawiam w kontekście "Deklaracji wiary". Czy jeżeli dziennikarz kłamie, można domagać się od niego zwrotu kosztów studiów? Przecież za te studia płacili podatnicy, którzy chcą słuchać prawdy.

Dyskusja na FB

Czasami dyskutuję na FB. Wiem, wiem, sporo osób twierdzi, że to strata czasu. Ja tak nie uważam. Te dyskusje są dla mnie bardzo pouczające. Tym bardziej gdy grono jest zacne.

Wczoraj niemalże przez pół nocy dyskutowałem o "Deklaracji wiary". Bardziej zadawałem pytania, niż udzielałem odpowiedzi. Gdzie tutaj jest złamanie prawa, skoro obowiązuje klauzula sumienia? Dlaczego katolik nie może być lekarzem? Jaka jest w ogóle rola lekarza? Na jakiej podstawie powinno się odwołać jednego z wojewódzkich konsultantów ds. ginekologii i położnictwa, który podpisał "Deklarację"? I dlaczego prawo naturalne działa jak najgorszy alergen?

  • Dowiedziałem się, że lekarze, którzy podpisali "Deklarację wiary", powinni zwracać pieniądze za studia. No bo na ich edukację łożyli także ci, którzy z taką deklaracją się nie utożsamiają. Tak się zastanawiam: czy jeżeli dziennikarz kłamie, można domagać się od niego zwrotu kosztów studiów? Przecież za te studia płacili podatnicy, którzy chcą słuchać prawdy.
  • Dowiedziałem się, że wspomnianego konsultanta ds. ginekologii powinno się natychmiast zwolnic z pracy. Dlaczego? Na jakiej podstawie? Złamał prawo? Tutaj odpowiedzi nie uzyskałem. Za to moje dociekania zostały skasowane. Łatwiej kasować, niż sensownie odpowiadać, tutaj przynajmniej zgoda.
  • Dowiedziałem się też, że moja wiara nie jest w zasadzie problemem, o ile „uprawiam ją” w zaciszu własnego mieszkania oraz „nie organizuję żadnych marszów”. Aż mnie palce świerzbiły, żeby wspomnieć, że wrogiem demokracji i zwolennikiem dyskryminacji jest każdy, kto nie klaszcze i nie podskakuje z radości na myśl o innych marszach organizowanych w polskich miastach. Te inne, kolorowe są OK. Są świętem równości. Te moje już nie.
  • Z gatunku rewelacji było jeszcze stwierdzenie, że lekarz nie ma prawa odmówić pacjentowi żadnej procedury (nawet tej, która może mu zaszkodzić), o ile tę procedurę dopuszcza prawo. To może zamieńmy lekarza na automat aplikujący pigułki (ewentualnie czopki). Podchodzę, płacę, wybieram, co chcę dostać, naciskam odpowiedni kod i dostaję paczkę medykamentów. Łatwo, prosto i bez kolejek. A o ile taniej! Można by zamknąć wszystkie uczelnie medyczne.
  • Przy okazji dowiedziałem się, że katolicyzm odebrał mi rozum. Oraz że jestem zakutym średniowiecznym łbem. No i że jeżeli ktoś ma sumienie, powinien zostać stolarzem, a nie lekarzem. Aha, a konsekwencją stosowania prawa naturalnego jest odstępowanie od jakiejkolwiek formy leczenia („rak także jest naturalny”). Nie uczą już, na czym polega różnica pomiędzy prawami natury a prawem naturalnym?

Czy warto rozmawiać nocami na FB? Tak, dowiedziałem się sporo. Położyłem się spać i wcale nie było mi do śmiechu.