Naczynia połączone

Marcin Jakimowicz

Coś się stało? W czasie modlitwy usłyszałem: módl się za Marcina.

Naczynia połączone

Kompletnie się posypałem. Nikt o tym nie wiedział, jedynie najbliższa rodzina. Po dwóch tygodniach rozmawiałem z dwoma znajomymi kapłanami. Jeden z Wielkopolski, drugi z Podkarpacia. Każdy z nich zapytał znienacka: „Słuchaj, coś się stało? W czasie modlitwy usłyszałem przynaglenie: módl się za Marcina”.

Minął tydzień. Nikodemek złapał za szklankę z herbatą i wylał na siebie cały wrzątek. Mocno się poparzył. Trafił pod strumień zimnej wody, później przez pół godziny zmienialiśmy mu zimne okłady. I wtedy zadzwonił telefon. Odebrałem. Okazało się, że to ksiądz Stanisław Urbaniak, egzorcysta z Rwandy. Powiedział że... modli się za naszą rodzinę. Gdy opowiedziałem mu o wypadku sprzed pół godziny uśmiechnął się: „Ale przecież to wszystko tylko po to, żebyś zobaczył, że demon nie jest w stanie zrobić Ci żadnej krzywdy, bo jesteś ukryty w rękach Pana Jezusa”. Po oparzeniu nie został najmniejszy ślad.

Już przed laty doświadczałem podobnych sytuacji. Opowiadam o nich w książce „Niech żyje słabość”. Przytoczę dwie… Poszedłem spać, a moja żona rozsiadła się totalnie znudzona w fotelu. Oglądała telewizję. I nagle przyszedł do mnie SMS. Odebrała go Dorota. Augustyn Pelanowski napisał: „Jezus znalazł sobie miejsce nawet na hańbiącym krzyżu, a nam nawet na wygodnych fotelach niewygodnie”. Normalnie, kurde, Big Brother. Dorota poczuła się jak w „pokoju zwierzeń”. Jakby dokoła były kamery. Nieprawdopodobne. Skąd on to wie? – to było nasze pierwsze pytanie. Innym razem zadzwoniłem, by powiedzieć o tym, że Dorota martwi się bardzo o swoje zdrowie. Nie zdążyłem jeszcze otworzyć ust, a Augustyn wypalił: „Powiedz Dorocie, że nie jest chora”. Przez pół roku nie miałem odwagi spytać się, skąd wiedział o tych wszystkich sytuacjach. Gdy w końcu odważyłem się, popatrzył na mnie zdziwiony i wypalił: „A od czego są aniołowie? Oni są lepsi niż Telekomunikacja Polska SA”.

Tak to działa.

PS. Dziś pogrzeb ks. Franciszka Otremby. Zmarł… w drodze do kościoła. Od kilku dni słyszę od znajomych podobne opowieści związane z jego osobą.