O sanitariuszce Danucie Siedzikównie i poszukiwaniach miejsca jej pochówku z majorem Waldemarem Kowalskim, pracownikiem Muzeum II Wojny Światowej, rozmawia Jan Hlebowicz.
Major Waldemar Kowalski odkrył dokument, który wskazuje, że grób sanitariuszki może znajdować się na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym
Jan Hlebowicz /GN
Jak to się stało, ze sanitariuszka „Inka”, dziewczyna z Podlasia, trafiła do Gdańska?
Waldemar Kowalski: Danuta Siedzikówna w 1943 r. złożyła przysięgę w Armii Krajowej. Jako 15-letnia dziewczyna trafiła do samego mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” i jego słynnej 5. Wileńskiej Brygady AK. Wtedy zaczęła używać pseudonimu „Inka”. Od 1946 r. oddział „Łupaszki” działał na terenie Pomorza. 13 lipca „Inka” została wysłana z bardzo ważną misją do Gdańska. Miała uzupełnić apteczkę oddziału nowymi lekami i środkami opatrunkowymi, wymienić stare mapy sztabowe oraz dowiedzieć się, jaki jest stan zdrowia Zdzisława Badochy „Żelaznego”, który podczas jednej z potyczek został ranny i na czas rekonwalescencji przebywał w pomorskiej wsi Czernin. Jeden z kolegów partyzantów zaprowadził Danutę do konspiracyjnego mieszkania sióstr Mikołajewskich na ul. Wróblewskiego 7 w Gdańsku-Wrzeszczu. O czwartej nad ranem 20 lipca do meliny wpadli ubecy i aresztowali ją. „Inka” wpadła przez współpracującą z UB Reginą Żylińską, łączniczką „Łupaszki”.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.