Cały ten wrzask

Andrzej Grajewski

|

GN 21/2014

publikacja 22.05.2014 00:15

„Pieniądze dla babci, a nie dla Cyganów”, „Precz z euro”, „Dość władzy Brukseli”, „Budujmy Europę dla ludzi, a nie dla kapitalistów”. Spacerując ulicami Berlina, obserwowałem wiele podobnych plakatów. Gdyby w Polsce ktoś takie powiesił, Raban byłby na całą Europę.

„Pieniądze dla babci zamiast dla Sinti i Roma” – głosi jeden z rasistowskich plakatów wyborczych neonazistowskiej partii NPD, która w ten sposób stara się zdobyć głosy w wyborach do Parlamentu Europejskiego „Pieniądze dla babci zamiast dla Sinti i Roma” – głosi jeden z rasistowskich plakatów wyborczych neonazistowskiej partii NPD, która w ten sposób stara się zdobyć głosy w wyborach do Parlamentu Europejskiego

Wszystko dlatego, że ultrasi z lewej i prawej strony niemieckiej sceny politycznej mają szansę wejść do Parlamentu Europejskiego. Stało się to możliwe po lutowym rozstrzygnięciu Trybunału Konstytucyjnego, który zdecydował, że w tych wyborach nie będzie obowiązywał ogólnokrajowy próg wyborczy. Może to zapoczątkować zmianę mapy politycznej tego kraju.

Kampania na nie

W kampanii wyborczej wiele haseł odwołuje się do stereotypu, że Niemcy są okradane przez imigrantów oraz Brukselę. W Polsce w kampanii wyborczej dominuje opowieść, że Unia to kraina mlekiem i miodem płynąca. Kto wyłamuje się z tego schematu albo stawia kłopotliwe pytania, przedstawiany jest nie tylko jako wróg integracji europejskiej, ale i przeciwnik demokracji. W niemieckiej kampanii tylko największe partie: chadecja i socjaldemokracja przestrzegają poprawności politycznej. Inne leją na odlew, nie szczędząc przeciwnikom złośliwości i epitetów, które u nas nikomu nie przeszły by przez gardło. Niewątpliwie kryzys gospodarczy, który zresztą Niemiec nadmiernie nie dotknął, w świadomości części społeczeństwa, zwłaszcza młodzieży, ugruntował przekonanie o postępującym rozwarstwieniu społecznym oraz rosnących barierach cywilizacyjnych. Jeśli w naszych mediach mówi się, że Berlin nadaje ton Europie, to mam wrażenie, że obserwujemy właśnie zmierzch europejskiego ładu, opartego na rosnącym dobrobycie, konsumpcji oraz idei wspólnych europejskich wartości. Forsowanie integracji unijnej, realizowanej przez biurokratów europejskich, coraz mniej chętnie zabiegających o ich demokratyczną akceptację, spowodowało społeczną frustrację, która w tych wyborach przybiera formę otwartego buntu przeciwko Unii. To zresztą zjawisko nie tylko niemieckie. Według różnych szacunków, partie przeciwne Unii Europejskiej mogą zdobyć nawet 20 proc. głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Wybiorą Alternatywę?

Z pewnością czarnym koniem niemieckich wyborów parlamentarnych może być ugrupowanie o nazwie Alternatywa dla Niemiec (Alternative für Deutschland). Powstało zaledwie przed dwoma laty wśród konserwatywnego skrzydła partii chadeckiej oraz środowisk liberalnych, oburzonych ograniczeniem roli państwa narodowego w Unii i przekazywaniem dalszych prerogatyw parlamentu krajowego do Brukseli. W ostatnich wyborach do Bundestagu Alternatywa omal nie przekroczyła progu wyborczego, a teraz z pewnością do Parlamentu Europejskiego wprowadzi sporą grupę posłów.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.