Prywatne egzorcyzmy?

Franciszek Kucharczak

To nie Kościół jest winien tragedii z „wyrzucaniem złych duchów”, lecz brak Kościoła.

Prywatne egzorcyzmy?

Media obiegła wiadomość o „egzorcyzmach”, jakie dorosłe dzieci urządziły swojej 75-letniej matce. Ponieważ schorowana kobieta podobno nie chciała wyrzec się szatana, syn tak długo ją bił, aż zmarła.

Tragedia ta zapewne posłuży programowym antyklerykałom, zwłaszcza w kampanii wyborczej, za dowód kościelnej ciemnoty. Prawda jest jednak taka, że do tragedii by nie doszło, gdyby zaangażowani w nią ludzie zwrócili się do Kościoła. Kościół bowiem nie pozwala nikomu na żadne „prywatne egzorcyzmy”. Pojawiające się czasem informacje o tzw. świeckich egzorcystach (a tacy występują czasem przed kamerami w roli ekspertów) dotyczą wyłącznie szarlatanów. Są to w najlepszym razie oszuści, mało jednak prawdopodobne, żeby na tym się skończyło. Kto dla zysku lub z prostej naiwności urządza sobie prywatne „poskramianie złego ducha”, sam naraża się na to, że stanie się igraszką w jego rękach.

Czytamy o tym już w Dziejach Apostolskich: „Ale i niektórzy wędrowni egzorcyści żydowscy próbowali wzywać imienia Pana Jezusa nad opętanymi przez złego ducha. Zaklinam was przez Pana Jezusa, którego głosi Paweł – mówili. Czyniło to siedmiu synów niejakiego Skewasa, arcykapłana żydowskiego. Zły duch odpowiedział im: Znam Jezusa i wiem o Pawle, a wy coście za jedni? I rzucił się na nich człowiek, w którym był zły duch, powalił wszystkich i pobił tak, że nadzy i poranieni uciekli z owego domu” (Dz 19,13-16).

Tylko Kościół ma władzę egzorcyzmowania. Upoważnieni do tego przez biskupa kapłani, wbrew potocznym opiniom, nie działają na własną rękę. Nie odprawia się egzorcyzmów nad każdym, kto uważa, że ma problem ze złym duchem. Egzorcyści dokładnie znają kryteria uzależnienia od złego ducha, które odróżniają je od choroby psychicznej, i współpracują z psychiatrami.

Twierdzenie, że Kościół nie powinien zajmować się takimi rzeczami, oznacza zlekceważenie wyraźnego polecenia Jezusa, który wręcz nakazał uczniom wypędzać złe duchy (Mt 10,8). Jezus sam wielokrotnie egzorcyzmował, o czym w Ewangelii czytamy zbyt często, żeby móc to zlekceważyć, albo uznać, że dziś już to nieaktualne. Wydaje się, że jest wręcz przeciwnie: łamanie pierwszego przykazania jest dziś równie częste, jak niewiedza, jak to przykazanie w ogóle brzmi. A to głównie z tego powodu ludzie wpadają w uzależnienia diabelskie i niewymownie z tego powodu cierpią. I właśnie Kościół może im przyjść z pomocą.

Rzeczywistość złych duchów nie jest, oczywiście, dla Kościoła pierwszoplanowa – pierwszoplanowy jest Jezus Chrystus, który otworzył nam drogę zbawienia. A Kościół Jego mocą uzdrawia i uwalnia – również od złych duchów. Kto nie chce, nie musi w to wierzyć, ale jest rzesza ludzi, którzy mogą o tym zaświadczyć.