„Proszę księdza, a jak się nazywa ta czapka?”. „A czy to jest prawdziwe?”. „Czy będzie można kupić pamiątki?”. W mobilnym muzeum Jana Pawła II nie ma złych pytań. Dobrze, że te pytania są. Po to między innymi jest to muzeum – również po to, by budzić ciekawość.
Muzeum mieści się w 18-metrowej ciężarówce, która po rozstawieniu ma
62 mkw. powierzchni wystawienniczej
ks. Tomasz Opaliński
Najmłodsi, którzy przyszli ze swoimi wychowawcami prosto ze szkoły, nie mogli pamiętać pontyfikatu Jana Pawła II. Narty kojarzyły im się bardziej z Kamilem Stochem niż z papieżem Polakiem. Padały pytania, pojawiały się odpowiedzi, podane w ciekawej dla dzieci i młodzieży multimedialnej formie – ekrany z filmami właściwie ani przez chwilę nie pozostawały bezczynne. Najczęściej wybierane były filmy o wyborze Karola Wojtyły na papieża i o zamachu na jego życie. Dla dorosłych wizyta w muzeum była okazją do odświeżenia pamięci i dotknięcia pamiątek, które stały się relikwiami: papieska sutanna, piuska, buty, ornat, pióro, którym pisał, brewiarz, z którego się modlił… Zwiedzający najczęściej wspominali wtedy moment wyboru kard. Wojtyły na Stolicę Piotrową.
Po jednodniowej wizycie w Nidzicy, Janowcu Kościelnym, Janowie, Dzierzgowie, Krzyno włodze Małej, Szydłowie, Wie czfni Kościelnej, Grzebsku, Lipowcu Kościelnym i Stupsku Multimedialne Muzeum Jana Pawła II pojechało dalej. – Ważne jest to, co pozostało: nie tylko zakupione pamiątki, obrazki i modlitewniki, ale świadomość, że pozostaje jakiś dotyk świętości, zaciekawienie osobą świętego i poczucie, że był on kimś realnym, a nie tylko postacią oglądaną na ekranach telewizorów lub w szkolnych podręcznikach – mówi ks. Tomasz Opaliński, proboszcz parafii św. Rocha w Janowie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.