Wino się rozlało

Jacek Dziedzina

|

GN 19/2014

publikacja 08.05.2014 00:15

W podziemnej krainie skarbów, potężnej winnicy w mołdawskiej Cricovej, swoją kolekcję win przechowuje m.in. Władimir Putin. To niejedyny powód, dla którego gospodarz Kremla będzie blokował dążenie Mołdawii do integracji z Unią Europejską.

Demonstracja przeciwników rosyjskiej interwencji. Na transparencie napis: „Rosja. Ręce precz od Mołdawii!” Demonstracja przeciwników rosyjskiej interwencji. Na transparencie napis: „Rosja. Ręce precz od Mołdawii!”
Korchmar Valery /ITAR-TASS/PAP

Przeglądam nowe zdjęcia znajomego z Mołdawii: cmentarz kolorowy od świątecznych ozdób, ludowych wyrobów i pachnący swojskim jadłem. I oczywiście błyszczący od butelek po różnych trunkach, w tym obowiązkowo również winach, wypitych „za zdrowie” zmarłych. Wino ludzie piją sami, dzielą się z innymi i, ma się rozumieć, „częstują” nim zmarłych, wylewając kapkę za grób. Nie, to nie 2 listopada, tylko poniedziałek 28 kwietnia. Prawosławni oddają cześć zmarłym w dziewiątym dniu po Wielkanocy. W ten poniedziałek jednak znajomy wrzuca do internetu również zdjęcia z innej imprezy. Na scenie flagi Mołdawii i Unii Europejskiej. To koncert z okazji zniesienia przez UE obowiązku wizowego dla Mołdawian. Mnóstwo ludzi się cieszy. Wolą sprzedawać swoje wino na Zachód niż do Moskwy. Nie wszyscy jednak świętują. W Mołdawii nie brak i takich, którzy kolekcji win Putina z Cricovej gotowi są bronić za wszelką cenę.

Bez wiz, bez szału

Paradoks polega na tym, że kremlowski właściciel mołdawskiej kolekcji win ciągle utrzymuje zakaz importu wina z Mołdawii do Rosji. Powód jest oczywisty: to narzędzie mające na celu zniechęcić Mołdawian do procesu integracji z Unią Europejską. Zakaz nie obejmuje tylko win z Gagauzji, separatystycznego i prorosyjskiego regionu, oraz oczywiście z Naddniestrza, które już od ponad dwóch dekad uważa się za osobne państwo, choć nie uznał tego na razie nikt na świecie (poza również separatystycznymi regionami Gruzji: Abchazją i Osetią Płd.), nawet sponsorująca ten region Rosja. W ten sposób Putin nie tylko uderza w mołdawską gospodarkę, ale również skutecznie dzieli Mołdawian. Zniesienie pod koniec kwietnia przez Unię obowiązku wizowego dla obywateli Mołdawii jest z kolei jednym z elementów „przeciągania” tego kraju na stronę zachodnią. To gest głównie symboliczny, bo i tak sporo mieszkańców posiada paszporty rumuńskie, które pozwalają na swobodne poruszanie się po Europie (Rumunia, przypomnijmy, jest członkiem Unii od 2007 roku). A po drugie – bez wizy będą mogli poruszać się tylko właściciele paszportów biometrycznych, które posiada ok. 20 proc. obywateli. Wyrobienie takiego paszportu kosztuje równowartość ok. 170 zł, co w Mołdawii stanowi prawie piątą część przeciętnego wynagrodzenia. – Ludzie biometrycznych paszportów nie robią, bo od czerwca mają wydawać bordowe, a nie niebieskie... Wszyscy więc czekają na nowy kolor – znajomy z Kiszyniowa tłumaczy mi praktyczny wymiar symbolicznej zmiany w polityce wizowej Unii wobec Mołdawii. Tłumów na granicy więc nie ma. W każdym razie nie ma większych niż zazwyczaj.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.