Decydować będzie siła?

Andrzej Grajewski

|

GN 15/2014

publikacja 10.04.2014 00:15

O konsekwencjach rosyjskiej agresji na Krym z prof. Włodzimierzem Marciniakiem

Prof. Włodzimierz Marciniak   Politolog i dyplomata, autor wielu prac poświęconych transformacji obszaru postsowieckiego. W latach 90.  pracował jako radca w ambasadzie RP w Moskwie. Obecnie kieruje Zakładem Porównawczych Badań Postsowieckich w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Jest członkiem Polsko- -Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych.  Prof. Włodzimierz Marciniak Politolog i dyplomata, autor wielu prac poświęconych transformacji obszaru postsowieckiego. W latach 90. pracował jako radca w ambasadzie RP w Moskwie. Obecnie kieruje Zakładem Porównawczych Badań Postsowieckich w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Jest członkiem Polsko- -Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych.
Jakub Szymczuk /GN

Andrzej Grajewski: Panie Profesorze, jak agresja na Krym zmieniła Rosję?

Prof. Włodzimierz Marciniak: Wszystkie konsekwencje tych wydarzeń będzie można ocenić dopiero po pewnym czasie. W tej chwili obserwujemy ogromną podatność rosyjskiego społeczeństwa na propagandę, zwłaszcza telewizyjną wojenną. Jej wpływ jest widoczny w różnych badaniach opinii publicznej. Warto jednak zwrócić uwagę, że jednocześnie wskaźniki popularności Putina pod wpływem tych wydarzeń nie drgnęły.

Nie zwiększył się krąg jego potencjalnych wyborców?

Nie zwiększył się ani o milimetr. Nadal tylko 32 proc. ludzi gotowych jest głosować na niego. Mamy więc obraz pełen różnych sprzecznych informacji. Widoczna jest podatność na propagandę wojenną, przy jednoczesnej trwałości przekonań, że Putin powinien odejść. Widoczny jest także wielki lęk przed przyszłością, związany z tym, że Rosja weszła w fazę stagnacji gospodarczej. Propaganda wojenna trochę tę sytuację zamaskowała, ale chyba nie do końca.

A jak zmieniły się relacje Rosji ze światem? Myślę, że międzynarodowa reakcja była mocniejsza, aniżeli Kreml mógł się spodziewać?

Zdecydowanie tak, choć moim zdaniem od różnych sankcji dla Rosji ważniejsze jest coś innego. A mianowicie to, w jakim stopniu, jak głęboko i na jak długo nastąpi izolacja Rosji na arenie międzynarodowej w trybie – powiedzmy to – normalnym, a nie sankcyjnym. Czyli jak spadną inwestycje, jak zmieni się zaufanie do rynku rosyjskiego, jakie będą kontakty z politykami? Na tym obszarze skutki okażą się dla Rosji bardziej dotkliwe, aniżeli Kreml mógł zakładać. Jednocześnie zastanawiam się, w jakim stopniu ta reakcja Zachodu była przez Kreml pożądana.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.