Mafiosi – dobrzy ludzie

ks. Dariusz Kowalczyk SJ

|

GN 13/2014

Milczenie na temat mafii nie brało się jedynie ze strachu przed nią.

Mafiosi – dobrzy ludzie

Proszę was: zmieńcie swoje życie, nawróćcie się i przestańcie czynić zło – to słowa papieża Franciszka skierowane do członków mafii. Wydawałoby się, że nikt nie powinien mieć wątpliwości, że mafijna działalność zasługuje jedynie na potępienie. Przypominam sobie jednak pewnego starszego spokojnego Włocha, który kilkanaście lat temu powiedział mi: „Mafia to byli dobrzy ludzie (buona gente), ale wszystko się popsuło, kiedy zaczęli handlować narkotykami, a ponadto wciągnęli w swoje porachunki kobiety i dzieci”. Jak to? – zapytałem zdziwiony. – Czyż mafia nie jest zła w każdej postaci i w każdym czasie?

Znajomy wyjaśnił mi, że – jego zdaniem – mafia była na początku odpowiedzią na bierność i korupcję władzy (najeźdźców lub swoich), która nie dbała o ludzi, nie organizowała miejsc pracy, nie robiła nic oprócz łupienia obywateli daninami. Mafia natomiast organizowała życie społeczne, dając ludziom miejsca pracy. Jedna z nazw mafii to „Cosa Nostra”, czyli „Nasza Sprawa”. Wskazuje ona na swego rodzaju solidarność, która istniała nie tylko między samymi mafiosami, ale także między nimi a częścią społeczeństwa. Mafiosi przestrzegali pewnego kodeksu i dlatego byli jakoś przewidywalni. Dało się zarobić, dało się żyć.

Z gangsterami współpracowali podczas II wojny światowej alianci. Po wojnie mafia była postrzegana przez różne środowiska jako sprzymierzeniec w walce z komunizmem, który wówczas realnie zagrażał Włochom. Z tego m.in. powodu duchowni katoliccy, z pewnymi wyjątkami, nie krytykowali mafii publicznie. Z drugiej strony sami włoscy mafiosi deklarowali na swój sposób przywiązanie do katolickiej tradycji. Pewien mafioso tłumaczył, że on wie, iż zabijanie nie podoba się Jezusowi, ale z drugiej strony Jezus na pewno rozumie, że czasem nie ma innego wyjścia.

Mój znajomy Włoch, który mówił o mafii „dobrzy ludzie”, chociaż sam bezpośrednio nie miał z nią nic wspólnego, był zakorzeniony w tamtych czasach i w tamtym sposobie myślenia. Milczenie na temat mafii nie brało się więc jedynie ze strachu przed nią, ale także z niewyrażanego głośno przekonania, że struktury państwowe bywają jeszcze gorsze i nie ma co z nimi współpracować. Od lat 70. tego rodzaju myślenie odchodzi do lamusa. Dziś jest oczywiste, że mafia to nie dobrzy, ale źli ludzie, przed którymi stoi jednak możliwość nawrócenia i odkupienia win.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.