20.03.2014 15:12 GOSC.PL
Generał Błasik nie był pijany. To już wiemy na pewno. Bo już to wiedzieć wolno - a nawet należy.
Generał Błasik nie był pijany – dowiedzieliśmy się wreszcie. Jak czytamy, analizy toksykologiczne materiału genetycznego pobranego od 21 ofiar katastrofy przeprowadzono na zlecenie Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
To ci dopiero musiały być badania, że trzeba na nie było aż czterech lat. Gdyby tak dokładnie mieli być badani przyłapani pijani kierowcy, toby mogli gwizdać na sprawiedliwość jak jaki Jaruzelski.
A może to jednak nie o czas trwania badań chodzi, tylko o koniunkturę? No bo teraz to się dużo zmieniło. Teraz to już nawet wypada zaprzeczyć raportowi Tatiany Anodiny z rosyjskiego MAK, dokładnie tak, jak do tej pory nie wypadało.
Czytamy dziś, że w raporcie Anodiny z brakowało informacji o godzinie badania, o źródle wydanej opinii, nie było zapisów wyników metody, którą miało być przeprowadzone badanie krwi. Dowiadujemy się, że próbka nie była opieczętowana i to sprawia, że jest kompletnie niewiarygodna, bo można było te próbki podmienić. I tak dalej.
Ale zaraz: czy tego wszystkiego nie było wiadomo wcześniej? Nie dało się od razu powiedzieć, że cały ten ruski raport to skandaliczna lipa, robiona pod tezę?
No nie dało się. Bo przecież rządowe media musiały ukręcić na tym – i na wielu innych rzeczach – tezę, że wszystkiemu winni byli pisiaki z Lechem Kaczyńskim na czele.
Dziś już nikt nie może zakwestionować prostego faktu, że zmarły prezydent dokładnie wiedział, jak należy postępować z Rosją – co objawiło się najwyraźniej w Gruzji. I już chyba nikt nie próbuje, nawet twórca hasła „jaka wizyta, taki zamach”.
No tak, zmieniło się. No to użyjcie sobie teraz, ludzie władzy, i pełną piersią zakrzyknijcie: „Anodina, ty …”. No, już wy tam coś wymyślicie.