Krymska łamigłówka

Andrzej Grajewski

|

GN 11/2014

publikacja 13.03.2014 00:15

Jeśli Rosja anektuje Krym, opierając się na wynikach nielegalnego referendum, zapoczątkuje to kryzys w relacjach międzynarodowych, porównywalny z okresem zimnej wojny.

Prorosyjscy demonstranci próbują zawiesić flagę nad gmachem administracji w Doniecku Prorosyjscy demonstranci próbują zawiesić flagę nad gmachem administracji w Doniecku
PHOTOMIG/EPA/pap

Konflikt na Krymie nie tylko rozwija się, ale i eskaluje. Teren całego półwyspu opanowany jest przez regularne oddziały rosyjskie, jednostki armii rosyjskiej ukrywające się pod nazwą Samoobrony oraz różnego rodzaju formacje paramilitarne, głównie kozaków, przerzucane z południowych regionów Rosji. Według ukraińskich danych, Rosja skoncentrowała już na Krymie 18 tys. żołnierzy, chociaż zgodnie z umowami dwustronnymi mogła ich mieć tylko 12,5 tysiąca. Jednocześnie rośnie opór ludności wiernej Ukrainie. Tymczasem parlament Krymu opowiedział się za szybkim wejściem półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej i przyspieszył na 16 marca referendum w tej sprawie. Mieszkańcy Krymu będą musieli wybrać między opowiedzeniem się za przyłączeniem do Rosji albo pozostaniem w składzie państwowości ukraińskiej jako autonomia krymska. O atmosferze, w jakiej odbywa się referendum, świadczą billboardy, rozwieszane są po całym Krymie, głoszące „Rosja albo nazizm”. Nie oznacza to jednak, że wszystko na Krymie odbywa się według scenariusza zaplanowanego w Moskwie. Przede wszystkim wiele ukraińskich garnizonów nie poddało się. Nie udało się także wywołać antyukraińskich rozruchów we wschodniej Ukrainie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.