Korony dla Opiekunki

Piotr Sacha

|

Kardynał August Hlond

publikacja 15.09.2013 00:00

Pius XI przychylił się do prośby ks. Hlonda – Opiekunka z Piekar zasługiwała na złote korony.

Obraz Matki Bożej Piekarskiej w trakcie renowacji przed koronacją w 1925 roku. Obok: Ceremoniał na uroczystość  koronacji obrazu Obraz Matki Bożej Piekarskiej w trakcie renowacji przed koronacją w 1925 roku. Obok: Ceremoniał na uroczystość koronacji obrazu
reprodukcje henryk przondziono /gn

Wświętem drżeniu i ze ślubami na ustach ukoronuj, ludu śląski, swą Matkę i Królową, aby ci jej obraz poprzez dymy fabryczne i życiowe opary odtąd jeszcze większym blaskiem świecił, boże drogi ci wskazując i kierunki – kończył swoją odezwę ks. August Hlond. To zdanie dobrze streszcza, co działo się przed, w trakcie i po nałożeniu złotych koron na cudowny obraz w Piekarach.

W świętem drżeniu

Kilka miesięcy wcześniej, dokładnie 21 grudnia 1924 roku, w Watykanie trwało spotkanie dotyczące prośby o ukoronowanie piekarskiego obrazu Matki Bożej. Przedstawił ją papieżowi Piusowi XI administrator apostolski na Górnym Śląsku. Papież się zgodził. Poświęcił korony. Kiedyś sam, jeszcze jako nuncjusz apostolski w Polsce, klęczał przed obrazem w Piekarach. O udziale ks. Hlonda w zorganizowaniu uroczystości czytamy w papieskim dekrecie koronacyjnym: „(…) niedawno uwiadomił [ks. August Hlond – przyp. aut.], że w kościele parafialnym Piekary Wielkie kwitnie z dawna cześć obrazu Błogosławionej Panny Maryi i rośnie jego sława przez liczne cuda oraz przez pobożne pielgrzymki okolicznego ludu”. Zanim August Hlond został księdzem, jeszcze zanim pomyślał o wstąpieniu do zgromadzenia salezjańskiego, bardzo wiele zawdzięczał Matce Piekarskiej. 12-letni Gustlik szedł z zabandażowaną ręką, razem z rodzicami i dwójką braci, do Piekar. Przed pielgrzymką w gospodarstwie Hlondów zdarzył się wypadek. Chłopiec zranił palec w sieczkarni. Czekała go amputacja, która oznaczała koniec marzeń o kapłaństwie. Jak relacjonuje ks. Bronisław Kant w książce „Sztygar Bożej kopalni”, owocem pielgrzymki z 1893 roku były nie tylko uratowany palec przyszłego prymasa Polski, ale też decyzja jego rodziców o posłaniu synów Augusta i Ignacego na wychowanie do salezjanów do Turynu. 11 dni przed koronacją piekarskiego obrazu ks. Hlond zwrócił się w specjalnej odezwie do Górnoślązaków: „Kiedy w wielkiej a trudnej chwili dziejowej obejmowałem rządy kościelne na Śląsku, położyłem całą ufność swoją w Matce Boskiej Piekarskiej, której się oddałem w opiekę z wszystkimi Wami”. O koronacji mówił jako o długu wdzięczności dla „Opiekunki”, serdecznej powinności i obowiązku, który trzeba wypełnić, zanim miną „blaski i wzruszenia wielkiego dnia wolności”. Każdy uczestnik uroczystości z 15 sierpnia 1925 roku miał przecież świeżo w pamięci śląskie powstania, plebiscyt, w końcu włączenie części Górnego Śląska do Polski.

Ze ślubami na ustach

W niedzielę poprzedzającą to wydarzenie księża tłumaczyli podczas kazania, czym jest koronacja obrazu. I jeszcze mocno zachęcali do pielgrzymki. 6 dni później w Piekarach rozdano 20 tys. komunii. Ale wiernych było znacznie więcej. Gazety podawały liczbę 200 tys., a nawet ćwierć miliona. Dzień przed uroczystością, od godz. 19.00 do 19.30, rozdzwoniło się we wszystkich kościołach. A do Piekar wjeżdżali kolejni goście, jak bp Anatol Nowak z Przemyśla (przybył o 16.30, wygłosi kazanie), nuncjusz papieski abp Wawrzyniec Lauri (przybył o 21.30, ukoronuje obraz) i bp Marian Ryks z Sandomierza (przybył o 23.00, odprawi Sumę pontyfikalną). Dwaj ostatni w oknach domów widzieli płonące świece, kwiaty oraz polskie i papieskie flagi. Mijali bramy tryumfalne. Przed jedną z nich córeczka naczelnika gminy opowiedziała bp. Nowakowi o znaczeniu Piekar dla Polski: „Przed obrazem piekarskim króle się modlili/ I wodzowie co wrogów Polski mężnie bili./ Dziś biskupi przybyli, aby za obronę/ Matkę Boską Piekarską przystroić koronę”. Tej nocy w Piekarach trudno było zasnąć. „Tłumy wiernych otaczały jeszcze długo w noc probostwo, śpiewając pieśni nabożne. Dzień cały pogoda wspaniała” – zakończył relację wysłannik „Katolika”. A o świcie w sobotę 15 sierpnia do kalwaryjskiego ogrodu ciągnął sznur pielgrzymek, nie tylko ze Śląska. Na części ulic pojawił się nowy bruk, po którym przechadzało się 160 policjantów. Ponadto w rolę ochrony wcielili się tego dnia mężczyźni z grup parafialnych. A Piekary otrzymały na tę okazję osobną stację telefoniczną. Reporter katowickiego pisma „Polonia” obrazowo relacjonował to, co działo się tuż przed koronacją: „Cały ogród wypełniony jednym wielkim morzem głów. A więc stowarzyszenia młodzieży ze sztandarami, górnicy, Hallerczycy, skauci, powstańcy, straże pożarne, bractwa kościelne z chorągwiami i feretronami, dziewczęta piekarskie (…) Wszystko stoi jak jedna wielka armia, gotowa do boju, składnie, równo, spokojnie”.

Większym blaskiem świecił

48. koronacja obrazu Matki Boskiej na ziemiach polskich odbywała się w skupieniu i ciszy opisanego wyżej tłumu pielgrzymów. Bullę koronacyjną ojca świętego odczytano po łacinie i po polsku. „Każdy zatrzymuje dech w piersiach – opisuje dalej uważny reporter Polonii – rozlega się hejnał, na zegarze wieżowym bije godzina 11, słońce wygląda spoza chmur i złotym snopem promieni oblewa cały ołtarz. Ksiądz Nuncjusz Apostolski bierze do ręki jedną koronę złotą i przykłada ją na skronie Dzieciątka Jezus, a następnie drugą wieńczy Maryję. Rozlega się salwa”. A dokładniej – trzy salwy wystrzelone z karabinów przez Kompanię Honorową 75. Pułku Piechoty z Królewskiej Huty. Koniec ciszy. Po okolicy niosły się teraz śpiewy pieśni. Rozpoczynała się Suma pontyfikalna. Ksiądz Emil Szramek świeżo po wydarzeniach w Piekarach mówił o „największej i najwspanialszej manifestacji katolickiej, jaka się dotąd na ziemiach polskich odbyła”. O godzinie 14, podczas obiadu w sali klasztornej, ks. Hlond dziękował po włosku nuncjuszowi, a po polsku pozostałym biskupom, przedstawicielom władzy, księżom i dziennikarzom. Dziękował również nuncjusz abp Lauri. Zapewnił jeszcze, że Pius XI otacza opieką lud śląski. Dwa dni później, w poniedziałek, Górnoślązacy otrzymali potwierdzającą te słowa depeszę z Rzymu. Papież wyraził w niej „żywą radość z powodu uroczystej pobożności zamanifestowanej z okazji koronacji cudownego obrazu”. W prasie czytali też doniesienia o katastrofach kolejowych we Francji czy amerykańskiej pożyczce dla Polski. Docierały do nich echa Nobla dla Reymonta i tajemnicy spadku złotego. Wciąż pamiętali o obietnicy, jaką w ich imieniu składał ks. August Hlond dwa tygodnie wcześniej: „Ten hołd złożymy Matce Boskiej Piekarskiej w imieniu swojem i dzisiejszego Śląska. Złożymy go w imieniu tych pokoleń, które w minionych wiekach z łask tego obrazu korzystały. I złożymy go w imieniu przyszłych pokoleń, którym złote korony obrazu cudownego blaskami wiary świecić będą na drodze chwalebnego i szczęśliwego pochodu”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.