Pan od pokrzywdzonych

Mariusz Majewski

|

GN 08/2014

publikacja 20.02.2014 00:15

To jedna z postaci docenianych ponad współczesnymi podziałami politycznymi w Polsce. Mógł być naukowcem, ale charakter Zbigniewa Romaszewskiego i okoliczności historyczne sprawiły, że stał się symbolem walki o ludzką godność i sprawiedliwość.

Zbigniew Romaszewski miał swoje przekonania, bronił podstawowych zasad i robił to z dużą kulturą. Życie poświęcił temu, żeby Polska była krajem praworządnym i sprawiedliwym. Zbigniew Romaszewski miał swoje przekonania, bronił podstawowych zasad i robił to z dużą kulturą. Życie poświęcił temu, żeby Polska była krajem praworządnym i sprawiedliwym.
Bartłomiej Zborowski /PAP

Całe życie poświęcił na działalność publiczną. Ma w niej długą listę osiągnięć. Jednak nigdy nie pchał się do pierwszych szeregów ani na szklane ekrany. Jego wartość jako polityka można było zobaczyć i docenić właśnie w 2011 roku, gdy przestał być senatorem. Gdy merytoryczne dyskusje coraz częściej były zastępowane przez partyjne happeningi, a politycy dla zyskania rozgłosu zaczęli wprowadzać do debaty publicznej coraz więcej agresji, Zbigniew Romaszewski miał swoje przekonania, bronił podstawowych zasad i robił to z dużą kulturą. W dyskusji nigdy nie używał argumentów ad personam. Elegancja i styl trącące pokoleniową staroświeckością były jedną z jego cech rozpoznawczych. Można było ją dostrzec nawet w sytuacjach, gdy był atakowany i jego adwersarze próbowali go wyprowadzić z równowagi. Po jego śmierci 13 lutego br., internauci przypomnieli m.in. jego telewizyjną rozmowę z Jerzym Wenderlichem z SLD. Prowokowany przez przedstawiciela lewicy i bezpodstawnie oskarżany o kłamstwa i cynizm, rzuca w końcu do niego: „Kochany komuchu, jesteś po prostu bezczelny”.

Instytucja

„Moi rodzice razem to było coś więcej niż małżeństwo – to była instytucja. Romaszewscy. Punkt odniesienia i oparcia dla bardzo, bardzo wielu ludzi, ale przede wszystkim dla mnie. To dzięki nim mogłam wyrosnąć, jak w cieplarni, choć tak naprawdę wokół były chłody i burze. Ale były nam niestraszne... Mój tata taka moja opoka” – napisała po śmierci ojca dziennikarka, dyrektorka telewizji Biełsat, Agnieszka Romaszewska-Guzy. Te słowa są chyba najlepszą charakterystyką zmarłego polityka. Działalność na rzecz praw człowieka, którą zaczął w okresie komunizmu i kontynuował w III RP, rzeczywiście uczyniła z niego i jego żony Zofii prawdziwą instytucję. – Niezwykłe jest to, że pod słowami córki może się podpisać bardzo duża grupa ludzi – mówi Bronisław Wildstein, który Zbigniewa Romaszewskiego znał z czasów opozycji lat 70. Redaktor naczelny Telewizji Republika podkreśla, że historia jego życia jest niezwykła. Dominuje w niej troska o ludzi pokrzywdzonych przez system. Na ludzką krzywdę napatrzył się od dzieciństwa. Urodzony w grudniu 1939 r. w Warszawie, po powstaniu został razem z matką wywieziony do obozu pracy w Gross-Rosen. Ojca zamordowano w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen. W grudniu 1945 r. wrócił z matką do stolicy. W liceum na Pradze należał do Związku Młodzieży Szkolnej i szybko stał się jednym z inicjatorów rozwiązania tej organizacji w swojej szkole. Wiele lat później, już jako senator, chętnie opowiadał dziennikarzom o tym, jak w powojennej rzeczywistości jego pokolenie powoli dochodziło do świadomości, że Polska nadal jest pod okupacją. Jak przebijała się do nich prawda o Katyniu i procesach stalinowskich. W 1964 r. ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. „Myślałem o prawie, ale jednak w PRL to nie był normalny zawód. Widziałem tych wszystkich prawników, i to było obrzydliwe, a fizyka była sprawdzalna, bezpieczna” – powie później w jednym z wywiadów. Zaczął nawet robić doktorat i przez rok przebywał w związku z tym w Moskwie. „Tam były bardzo silne pola magnetyczne i tylko tam mogłem robić swoje pomiary. Jednak kiedy tam byłem, swoje badania ogłosili Amerykanie i moje prace nie miały już sensu” – wspominał. Po protestach robotniczych w Radomiu i Ursusie wywołanych przez drastyczną podwyżkę cen żywności w 1976 r. uczestniczył w organizowanej przez Komitet Obrony Robotników akcji wsparcia represjonowanych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.