Okrągły Stół po 25 latach

Bogumił Łoziński

Ustalenia Okrągłego Stołu miały być etapem na drodze do wolności, niestety dla niektórych stały się celem, po osiągnięciu którego dalsze zmiany należy zahamować.

Okrągły Stół po 25 latach

Pamiętam atmosferę entuzjazmu, z jakim w moim środowisku przyjęta została informacja o tym, że komunistyczna władza zdecydowała się na rozmowy z opozycją. Było dla nas oczywiste, że rządzący muszą iść na ustępstwa, które prędzej czy później doprowadzą do upadku PRL.

I rzeczywiście tak się stało, tyle, że po zwycięskich wyborach 4 czerwca 1989 r. należało iść dalej – nie tylko odsunąć od władzy komunistów, ale także rozliczyć ich ze zbrodni, jakich dokonali, a także odsunąć najbardziej skompromitowanych z życia społecznego.

Nic się takiego nie stało. Rząd Mazowieckiego zachowywał się tak, jakby jego celem nie było wyzwalanie Polski z komunizmu i budowanie społeczeństwa opartego na prawdzie, ale stanie na straży okrągłostołowych ustaleń. To był błąd, który zaważył nie tylko na często formułowanej negatywnej ocenie rozmów przy Okrągłym Stole, ale przede wszystkim umożliwił zbudowanie III RP na takich patologiach, jak uwłaszczenie komunistycznych aparatczyków, głównie z dawnych służb specjalnych.

Ocena Okrągłego Stołu byłaby inna, gdyby był on jedynie etapem do dalszych przemian. Niestety, tak się nie stało, stąd negatywne opinie formułowane w 25. rocznicę jego rozpoczęcia są zrozumiałe.