Jezu, tracimy poparcie

ks. Dariusz Kowalczyk SJ

|

GN 06/2014

Na naszych oczach dokonuje się akcja przyprawiania papieżowi gęby kogoś, kto się dogada z dzisiejszym światem i przysposobi Kościół na modłę politycznej poprawności.

Jezu, tracimy poparcie

Wyobraźmy sobie, że apostołowie biorą Jezusa na stronę i tłumaczą Mu, że traci zwolenników i że trzeba coś z tym zrobić. Radzą, by Jezus więcej się uśmiechał, mówił bardziej pozytywnie, bez dotykania kontrowersyjnych tematów, by unikał sporów z faryzeuszami i saduceuszami. Trzeba też zadbać – przypominają – o lepsze układy z władzą rzymską. Bo w przeciwnym razie może być kiepsko. Absurd!? Niekoniecznie, bo przecież znajdujemy w Ewangelii fragmenty, w których uczniowie pouczają swego Mistrza. Jak na przykład pod Cezareą Filipową, kiedy Piotr – słysząc Jezusa zapowiadającego swą mękę i śmierć – „wziął Go na bok i zaczął Go upominać”. Jezus jednak „zgromił Piotra słowami: »Zejdź mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie«” (Mk 8,31 nn.).

Dziś wielu udziela Chrystusowemu Kościołowi podobnych rad. Kościół traci poparcie – mówią. Trzeba zatem nauczanie katolickie uczynić bardziej nowoczesnym, atrakcyjnym dla współczesnego człowieka. Nie ma się co upierać przy pewnych sprawach. Szczególnie dotyczących etyki seksualnej, małżeństwa i rodziny. Trzeba iść z duchem czasu, wpasować się w główny nurt, prezentując niekiedy, ale zawsze bardzo delikatnie, trochę inny punkt widzenia. Co by było, gdyby Jezus zaczął się dogadywać w imię świętego spokoju? Nie tylko nie byłoby chrześcijaństwa, ale po prostu nie zostalibyśmy zbawieni. Tymczasem na naszych oczach dokonuje się akcja przyprawiania papieżowi Franciszkowi gęby kogoś, kto się dogada z dzisiejszym światem i przysposobi Kościół na modłę politycznej poprawności. Gejowskie pismo „The Advocate” ogłosiło papieża człowiekiem roku.

Różni działacze gejowscy chwalą Franciszka, że to wyjątkowy facet. Ojciec święty pojawił się też na okładce magazynu muzycznego „Rolling Stone”, który stwierdza z uznaniem, iż „Papież Franciszek w ciągu roku zrobił wiele, żeby odciąć się od poprzednich papieży i ugruntować swoją pozycję jako »papież ludzi«”. W tym szaleństwie jest metoda. Nie chodzi tu o oczyszczanie się Kościoła, by z większą mocą głosił Ewangelię i skutecznie wzywał do nawrócenia. Wręcz przeciwnie. Chodzi o rozwadnianie Kościoła i wmawianie ludziom, że to jest właściwy kierunek, bo przecież Franciszek… W tej sytuacji bardziej niż kiedykolwiek potrzeba Kościołowi odwagi, by głosił prymat Boga, nawet jeśli lud coraz bardziej miałby wołać: „Chcemy Barabasza!”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.