Zbezczeszczone

Krzysztof Błażyca

|

GN 05/2014

publikacja 30.01.2014 00:15

Suzanne uwięzili w piwnicy. Przez trzy miesiące była bita, kilkanaście razy dziennie gwałcona, szprycowana narkotykami. Jane sprzedał stryj. A Florence? Miała zaledwie 13 lat, gdy zrobiono z niej seksualną zabawkę. Nie wytrzymała. Powiesiła się.

Zbezczeszczone Dr Radosław Malinowski, prawnik, twórca HAART Kenya i HAART Poland, wykładowca Tangaza University w Nairobi, autor opracowań dot. handlu ludźmi (na zdjęciu z przedstawicielką innej organizacji pomagąjącej ofiarom procederu) Krzysztof Błażyca /gn

Handel ludźmi to jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się procederów przestępczych w biednych krajach. Handlarze żerują na skrajnym ubóstwie i łatwowierności ludzi przygniecionych nędzą. Tylko w 2012 r. w Afryce Wschodniej sprzedano ponad 100 tys. osób (dane zaprezentowane podczas grudniowego spotkania Wspólnoty Wschodniofrykańskiej w Kampali). Ofiarom obiecuje się lepsze życie, dziewczętom intratne małżeństwo, rodzicom – edukację dzieci. Radosława Malinowskiego, dyrektora „HAART Kenya”, organizacji walczącej z handlem ludźmi, spotykam w Mukuru-kwa-Nyega, największym obok Kibery slumsie Nairobi, stolicy Kenii. – Takich przypadków jak Florence jest wiele. Porwali ją z ulicy, wciągnęli do samochodu i zamknęli w domu koło lotniska w Nairobi, gdzie znęcali się nad nią przez dwa tygodnie. Potem sprzedali ją do Arabii Saudyjskiej. Tam była gwałcona przez właściciela i jego synów. Po dwóch latach uciekła. Rodzina zwróciła się do nas o pomoc. Jej narządy rodne były całkowicie zniszczone. Miała kilka chorób wenerycznych. Opłaciliśmy jej szpital i pomoc psychiatryczną. Ale było za późno, psychicznie tego wszystkiego nie wytrzymała. Powiesiła się – mówi Radosław Malinowski.

Zapłodnią, zabiją, zużyją

Dane ONZ mówią o ok. 21 mln osób sprzedanych w latach 2002–2010. Zdaniem ekspertów, liczba jest wyższa (nawet 27 mln). Proceder odnotowano w 118 krajach, ofiary pochodzą ze 136 państw. Zyski z handlu ludźmi sięgają miliardów dolarów. Szacuje się, że za kilka lat przekroczą dochody z rynku narkotykowego i handlu bronią. Ofiary trafiają w tryby machiny seksualnego wyzysku, są wykorzystywane do niewolniczej pracy, służą do pozyskania narządów (takie przypadki odnotowano w 16 krajach). Specyfiką Afryki jest też handel dziećmi w celach mordów rytualnych, związanych z obrzędami magicznymi. – W RPA kobietę kupuje się, aby ją zapłodnić, a następnie wyabortować na potrzeby przemysłu farmaceutycznego. RPA to obok Kenii i Nigerii jeden z głównych ośrodków handlu ludźmi w Afryce – mówi Radosław Malinowski. Zanim, wraz z irlandzką zakonnicą s. Mary O’Malley, rozwinął działalność HAART, poznawał mętne środowiska handlarzy w RPA i Malawi. W Hillbrow, dawnej renomowanej dzielnicy Johannesburga, dziś pełnej przestępstw, usłyszał: „Jak chcesz zobaczyć handel dziewczynami, idź tam (wskazali budynek) i udawaj klienta, a zorganizują dla ciebie aukcję”. Współpracując z policją, poznawał historie ofiar. – Dziewczyna z Zimbabwe sprzedała siostrę. Nie miała wyrzutów, bo to „good business”. A że siostra ciągle płakała, to opchnęli ją dalej. Inną zabrali Nigeryjczycy. Przez dwa dni dzwoniła z Hillbrow, błagając o pomoc. Potem telefon zamilkł – opowiada. Takich przypadków jest wiele. Julia, kiedy ją znaleźli, siedziała skulona w rogu pokoju, tuląc się do pluszowego misia. Nie można z nią było nawiązać kontaktu. Helen opuściła dom, mając 18 lat. „Szukałam pracy. Nie wiedziałam, że stanę się niewolnicą. Pracowałam bez dnia przerwy. Zabrali mi dokumenty, grozili więzieniem. To trwało 16 lat. Nie mogłam nawet wyjść do kościoła” – mówiła. W grudniu 2013 r. w Imo, południowo-wschodnim stanie Nigerii, policja namierzyła „fabrykę dzieci”. Uwolniono 16 ciężarnych dziewcząt w wieku od 16 do 19 lat. Za urodzenie dziecka na sprzedaż oferowano im 100 tys. nairów (ok. 466 euro).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.