Gorzka modlitwa o pokój

Jerzy Szygiel

|

GN 05/2014

publikacja 30.01.2014 00:15

Pierwsze spotkanie przedstawicieli syryjskiego rządu i zbrojnej opozycji – szwajcarskie negocjacje Genewa II – ujawniło wszystkie trudności porozumienia.

Rokowania w Montreux. Pierwszy z lewej: minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. W środku: sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon. Pierwszy z prawej: sekretarz stanu USA John Kerry Rokowania w Montreux. Pierwszy z lewej: minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. W środku: sekretarz generalny ONZ Ban Ki Moon. Pierwszy z prawej: sekretarz stanu USA John Kerry
JEAN-MARC FERRE /EPA/pap

Był zimny styczniowy poranek, gdy dwaj chrześcijanie z Homs na zachodzie Syrii: 29-letni Firas Nader i 34-letni Fadi Mattah, postanowili pojechać samochodem do rodzinnej wsi Marmarita. Po drodze zatrzymała ich grupa dżihadystów. Starszy miał na szyi duży krzyż, więc zabrali się najpierw za niego. Kolbami karabinów wbili mu ten krzyż w serce, a potem ucięli mu głowę. Do Firasa po prostu strzelili. Krwawił, uznali go za martwego. Ale przeżył i udało mu się dotrzeć do wsi. Zebrana później w świątyni chrześcijańska społeczność Marmarity, rozdarta między horrorem morderstwa a cudem ocalenia, modliła się o pokój, zgodnie z apelem wszystkich – katolickich i prawosławnych – Kościołów chrześcijańskich Syrii, wystosowanym wspólnie przed rozpoczynającymi się w Szwajcarii negocjacjami. Większość obawia się jednak, że wiele krwi jeszcze popłynie, zanim nadejdzie ocalenie. Szwajcarski kurort Montreux, gdzie zebrali się protagoniści rokowań, mógłby symbolizować całkowite przeciwieństwo sytuacji w Syrii: miasteczko słynie z festiwalu jazzowego i luksusowych domostw jak z obrazka, każde z uroczym widokiem na położone wśród gór Jezioro Genewskie. To spokojna i dyskretna siedziba miliarderów o znanych nazwiskach. Doszło tu do historycznego wydarzenia, którego jeszcze kilka miesięcy temu nie mogli spodziewać się ubodzy mieszkańcy Marmarity ani Syryjczycy w ogóle: przedstawiciele syryjskiego rządu i zbrojnej opozycji, otoczeni przez delegacje wielkich mocarstw i państw regionu, usiedli przy jednym stole. To precedens od początku syryjskiej wojny, od marca 2011 r. Jeszcze niecałe pół roku temu Stany Zjednoczone przymierzały się do masowych bombardowań syryjskich sił rządowych. Amerykanie w ostatniej chwili zrezygnowali, sprawiając wielki zawód swoim regionalnym sojusznikom – Arabii Saudyjskiej i Izraelowi, co było małym cudem. Jednak już początek spotkania w Szwajcarii pokazał, że dyplomacja, która mogłaby doprowadzić do pokoju, natrafi na silne przeszkody.

Rozbieżne cele

Szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry, otwierając obrady, nie pozostawił złudzeń co do oczekiwanego celu rokowań: „Wszyscy rozumiemy, że w przyszłym rządzie tymczasowym nie ma miejsca dla prezydenta Bashara al-Assada”. „Panie Kerry – odpowiedział mu syryjski minister spraw zagranicznych Walid Muallem – nikt na świecie nie ma prawa odbierać prawomocności prezydentowi Syrii, oprócz Syryjczyków”. Amerykanie pozostali przy celu wyznaczonym przez rokowania Genewa I z czerwca 2012 r., na których rząd syryjski w ogóle nie był reprezentowany: al-Assad powinien zrezygnować, a powstały w miejsce dotychczasowej administracji rząd tymczasowy miał być kierowany przez członków opozycyjnej Narodowej Rady Syryjskiej, której siedziba znajdowała się wówczas w tureckiej bazie lotniczej NATO Incirlik. Jednak od 2012 r. sytuacja znacząco się zmieniła. Osłabiona przez wewnętrzne konflikty Narodowa Rada została wchłonięta przez szerszą strukturę polityczną – Narodową Koalicję Syryjską (NKS) i, choć stanowi największą część koalicji, odmówiła uczestnictwa w genewskim spotkaniu. Zresztą Wolna Armia Syrii, która była jej zbrojnym ramieniem, właściwie przestała istnieć, wchodząc w skład różnych ugrupowań islamskich. W tej sytuacji nie bardzo wiadomo, kogo reprezentuje na rozmowach bliski Arabii Saudyjskiej szef NKS Ahmed al-Dżarba. W terenie siły antyrządowej rebelii składają się w istocie z trzech różnych ugrupowań.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.