Notatki bardzo osobiste

Marcin Jakimowicz

|

GN 05/2014

publikacja 30.01.2014 00:15

„Sytuacja Kościoła: zło weszło do świątyń. Potrzeba apostołów” – to nie jest tekst żadnego "oszołoma", który wszędzie widzi diabła i demonizuje rzeczywistość. Takie krótkie sygnały alarmowe znajdziemy w osobistych notatkach Jana Pawła II. Zapisywał je w ukryciu przed światem na kartkach kalendarza.

– Są to rzeczy tak ważne, że byłoby przestępstwem je zniszczyć – wyjaśnia kard. Stanisław Dziwisz – Są to rzeczy tak ważne, że byłoby przestępstwem je zniszczyć – wyjaśnia kard. Stanisław Dziwisz
materiały wydawnictwa

Te krótkie równoważniki zdań mówią o nim więcej niż dziesiątki opracowań. Zapisywał je skrupulatnie swym drobniutkim pismem, linijka pod linijką. W ostatnich latach pontyfikatu długie medytacje ustąpiły miejsca pojedynczym zdaniom, frazom, na pierwszy rzut oka przypominającym wiersze Białoszewskiego czy jakiś rodzaj duchowego haiku. Książka „Jestem bardzo w rękach Bożych” zbiera dwa zeszyty papieskich zapisków, które zostały odczytane i bez żadnych zmian (poza rozwinięciami skrótów, oznaczeniami słów nieczytelnych czy tłumaczeniami wyrażeń łacińskich) przedrukowane. Obejmują lata 1962–2003 i zawierają głównie notatki z rekolekcji. To znakomity materiał wyjściowy do medytacji. Idealna lektura nie tylko dla tych, którzy na bieżąco śledzili ten niezwykły pontyfikat, ale i dla pokolenia ADHD, przyzwyczajonego do krótkich jak SMS komunikatów. „Kapłaństwo nasze rośnie wraz z modlitwą” – czytamy w zapisku z 4 marca 1998 r., a chwilkę dalej: „Jeśli w Kościele jest kryzys, to jest to zawsze kryzys naszej modlitwy”.

Bez wątpienia

Z opublikowanych przed laty przez Znak prywatnych notatek Matki Teresy z Kalkuty, jej niezwykle osobistych listów do spowiedników, wyłonił się zdumiewający obraz kruchej, zmagającej się z pokusą niewiary „świętej od ciemności”, krzyczącej „Boże, jeśli istniejesz, zmiłuj się nade mną!”. Z czym zmagał się Jan Paweł II zapisujący skrzętnie swe spostrzeżenia na kartkach wydanej przez archidiecezję mediolańską agendy (kalendarze z lat 1962 i 1985)? Czy znajdziemy w tych notatkach jakieś opisy duchowych zawirowań? Bezradny krzyk? Wątpliwości, które targały następcą św. Piotra? – Pytasz o to, czy znajdziemy „noc ciemną” Jana Pawła II? – uśmiecha się Agnieszka Rudziewicz, pierwszy redaktor tych niezwykłych notatek. – O to, czy znajdziemy bezradne, szczere do bólu pytania takie, jakie zadawała Matka Teresa z Kalkuty? Nie ma tam takich pytań. Jan Paweł II nie zapisywał swych wątpliwości. Dla mnie lektura jego notatek była nieprawdopodobnym świadectwem: Jan Paweł II najczęściej zadawał pytania sobie, czy droga, którą kroczy, jest odpowiedzią na Boże wezwanie. Czy naprawdę pełni wolę Tego, który go posłał. Analizuje to przez cały czas. To zapis najintymniejszych momentów ludzkiego ducha: zapis tego, w jaki sposób Bóg dotykał Karola Wojtyły w czasie jego wielu kapłańskich rekolekcji. To nie jest łatwa lektura. Przez te notatki momentami trzeba się przedzierać. Warto to zrobić. Chociażby po to, by wyłowić perełki w stylu króciutkiego, lapidarnego zapisu z 5 marca 1979 r. (jedne z pierwszych notatek, które zapisał jako papież!): „Chrystus żyje w nas. Bardziej od formuł dogmatycznych ważne jest doświadczenie; obcowanie z Tym, który w nas żyje w sposób najbardziej rzeczywisty. (…) To Jego życie w nas, przebywanie, obcowanie jest siłą, jest źródłem świadectwa, które przemawia wobec wszystkich odmian ateizmu, sekularyzmu i »śmierci Boga«”. To przecież kwintesencja tego pontyfikatu. „Sytuacja świata z wielu względów niepokojąca – czytamy w innym miejscu – sytuacja Kościoła: zło weszło do świątyń. Potrzeba apostołów”.

A już dwie strony dalej znajdujemy króciutkie, porażające w swej prostocie i prawdziwości zdanie: „Eucharystia jest w rękach kapłanów”. „Szczęśliwy ten, którego wybrałeś i dopuszczasz do bliskości” – notuje Jan Paweł II, a już w następnym zdaniu zapisuje kolejny temat do refleksji: „problem pustki u postawy odejść kapłanów”. „Notatki osobiste” to zapis 40 lat niezwykłej duchowej drogi. Od pierwszego decydującego stwierdzenia: „Jestem bardzo w rękach Bożych” po rozważanie „Czas się wypełnił” i ostatnie „Deo gratias”.

Nie miałem odwagi, by spalić te kartki

To pytanie wracało jak bumerang w czasie całej konferencji prasowej. „Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować. Rzeczy codziennego użytku, którymi się posługiwałem, proszę rozdać wedle uznania. Notatki osobiste spalić. Proszę, ażeby nad tymi sprawami czuwał Ks. Stanisław, któremu dziękuję za tyloletnią wyrozumiałą współpracę i pomoc” – zapisał 6 marca 1979 roku Jan Paweł II w swym testamencie. Dlaczego zatem kard. Stanisław Dziwisz odważył się ocalić te zapiski od zapomnienia i wydać je drukiem? W mediach rozgorzała gorąca dyskusja. Sedna sporu dotknął Tomasz P. Terlikowski, wyjaśniając: „Dostrzegam zasadniczą różnicę między spaleniem jakiejś rzeczy, a jej wydaniem w prestiżowym wydawnictwie. To są dwa zupełnie różne działania. Uważam też, że strażnik testamentu jest od tego, żeby go przestrzegać, a nie od tego, żeby zmieniać wolę kogoś, kto mu zaufał. Problem polega na tym, że najwyraźniej sam Jan Paweł II uznał, że te notatki nie są konieczne do lepszego jego zrozumienia i że to, co napisał i powiedział, w zupełności wystarcza”. – Są to rzeczy tak ważne, że byłoby przestępstwem je zniszczyć – wyjaśniał kard. Dziwisz 22 stycznia w czasie konferencji prasowej w Krakowskiej Kurii Metropolitalnej. – Papież sam podzielił notatki na te, które mają zostać spalone oraz te, które można zachować. Poza tym ojciec święty, pisząc testament, wiedział, komu zawierza te notatki – podkreślał wieloletni sekretarz Jana Pawła II. – Korespondencja oraz notatki, które trzeba było zniszczyć, zostały spalone. Przywołał przykład Piusa XII, którego notatki zostały po śmierci papieża zniszczone, choć dziś stałyby się bezcennym materiałem badawczym dla historyków, wyjaśniających wiele kontrowersji związanych z jego postawą w czasach okupacji. – Nie spaliłem duchowych notatek Jana Pawła II – wyjaśniał kard. Dziwisz – gdyż są one kluczem do zrozumienia jego duchowości. Co trzeba było zniszczyć, zostało zniszczone. Co trzeba było zachować, dla dobra człowieka zachowałem. Wiernie wypełniłem wolę ojca świętego po jego śmierci w 2005 roku, rozdając wszystkie rzeczy, jakie posiadał, zwłaszcza pamiątki osobiste. Nie miałem jednak odwagi, by spalić te kartki i zeszyty notatek osobistych, jakie zostawił po sobie, ponieważ zawierają one ważne informacje o jego życiu. Widziałem je na biurku ojca świętego, ale nigdy do nich nie zaglądałem. Kiedy wracam do tych notatek, staje przede mną postać ojca świętego, którego widzę w kaplicy domowej na Franciszkańskiej, kiedy się modli zanurzony w Bogu, trwając przed Najświętszym Sakramentem, i słyszę jego westchnienia z małej kaplicy Pałacu Apostolskiego w Watykanie. Jego rozpromieniona twarz nie zdradzała nigdy tego, co przeżywał”.

Charakter pisma, pisma z charakterem

„Dnia 13 X 1978 mój drogi przyjaciel bp Andrzej Deskur doznał nieoczekiwanego ataku, który sprowadził na Niego częściowy paraliż. Pomimo kuracji w Poliklinice Gemelli, a z kolei w Szwajcarii, paraliż nie cofnął się. Dnia 14 X odwiedziłem Andrzeja w szpitalu, udając się na konklawe, które miało dokonać wyboru następcy po śmierci Jana Pawła I (26 VIII–28 IX 1978). Trudno mi nie wiązać faktu, że w dniu 16 X zostałem wybrany owym następcą, z wydarzeniem, które o 3 dni poprzedziło ten wybór. Ofiara mojego Brata w biskupstwie Andrzeja wydaje mi się jakby przygotowaniem do tego faktu. Wszystko zostało wpisane poprzez Jego cierpienie w tajemnicę Krzyża i Odkupienia dokonanego przez Chrystusa. Pewną analogię znajduję w wydarzeniu sprzed 11 lat, kiedy w czasie mojego pobytu na konsystorzu w Rzymie, gdy zostałem powołany do kolegium kardynalskiego, mój przyjaciel ks. Marian Jaworski stracił rękę w katastrofie kolejowej pod Nidzicą. Andrzej, pracując od lat pięćdziesiątych w Komisji Środków Przekazu (ostatnio jako jej przewodniczący), wprowadził mnie w wiele spraw istotnych Stolicy Apostolskiej. Ostatnim słowem tej inicjacji stał się Jego krzyż. Debitor factus sum… [Stałem się dłużnikiem]”. [Notatka opatrzona datą X 1978] Staranny, rozpoznawany na całym świecie charakter pisma Jana Pawła II z miesiąca na miesiąc stawał się zniekształcony, wykoślawiony przez chorobę Parkinsona. Niektóre zapiski z ostatnich lat życia papieża przypominały rzędy kreseczek, zawijasów. W pierwszym zeszycie autor wprowadził własną numerację stron od 1 do 220. Druga agenda należała pierwotnie do sekretarza papieskiego ks. prał. Emeryka Kabongo, o czym świadczy zamazany napis na pierwszej stronie i odciśnięta sucha pieczęć. Notatki te dotyczą lat 1985–2003. Rozpoczynają się na stronie z datą 5 stycznia i zajmują kolejnych 315 stron, z których nie wszystkie zostały zapisane. Notatki z rekolekcji, zarówno w pierwszym, jak i w drugim zeszycie, były prowadzone w języku polskim. Często jednak papież wprowadzał wyrażenia w języku łacińskim i włoskim, szczególnie w czasie rekolekcji watykańskich. Oryginały notatek są przechowywane w krakowskiej kurii. W przyszłości trafią do archiwum Centrum Jana Pawła II

Grzeszni biskupi

„Teraz na kanwie św. Piotra, który i był bardzo niedoskonały, i uważał się za takiego »bom jest człowiek grzeszny«. = Każdy z nas też jest człowiek grzeszny, ale także biskupi jako zbiorowość (…) Pozbyć się »acceptatio personae propriae« [»akceptacji własnej osoby«] i tak stanąć przed Chrystusem Panem. Ponieważ jesteśmy powołani do większej miłości, przeto też grzech jest dla nas tym większym ciężarem, a przede wszystkim może on tym bardziej »zarywać« cały Kościół, zwłaszcza własną diecezję. Konieczne stąd jest odium peccati [wstręt do grzechu]. To też jest ogień: i tu trzeba nazywać dobro dobrem, a zło złem. // Jeżeli chodzi o walkę z grzechem u siebie i u drugich, to nie wystarczy tylko ganić i niszczyć, ale zawsze wprowadzić pozytywne ideały // Pytanie: jaką korzyść wynosimy z naszej własnej spowiedzi? Wybór odpowiedniego spowiednika, niekoniecznie jednego, który jest naszym Chrystusem przebaczającym. Prócz tego cenić sobie tych, którzy nas napominają. Precz z pochlebcami. I nie załamywać się wobec prześladowań: bo tędy wchodzi grzech. (…) Stosunek biskupa do grzesznika: otwarte serce, przyjmować upokorzenia nawet z ust grzeszników, a gdy będzie czas – fortiter agere [działać stanowczo]. A wreszcie wierzyć w zwycięstwo Łaski nad grzechem”. [Notatka z 2 września 1964] To notatki z podróży. Do domu. „Meditatio (longa) o śmierci – zapisywał kard. Wojtyła 24 września 1976 roku. – Jest to więc medytacja o przyszłości, która jest nieznana. I winna taką pozostać. Winna pozostać proporcją Łaski / zawierzenia. Z pewnością bowiem będzie zadaniem / próbą. Trzeba nie ustawać w modlitwie, aby sprostać. Sama śmierć jest »sytuacją graniczną«. (…) Umieranie będzie także jakimś »teraz« – ostatnim w życiu. Ogromnie wiele od niego zależy. Ale ono też zależy od całego życia. Nie sami sobie wybieramy czas i rodzaj śmierci. Zostaje dla nas wybrany. Wybiera go Bóg. Módlmy się bardzo o to ostatnie teraz”. Mottem, refrenem, który nieustannie wraca na kartach zapisanych maczkiem agend jest dewiza: „Z modlitwy czerpać siłę do pracy. Być Marią i Martą równocześnie”. „Czy dzieło odkupienia mnie zachwyca?” – pytał sam siebie Jan Paweł II. – „Bardziej niż jakiekolwiek dzieło doczesne” – odpowiada, zapisując jednocześnie pragnienie: „Oby mnie coraz bardziej pochłaniało”.

Karol Wojtyła Jestem bardzo w rękach Bożych. Notatki osobiste 1962–2003 Wydawnictwo Znak Kraków 2014, ss. 640

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.