Gdyby medialne jabłka padały daleko od PRL-owskich jabłoni, autorzy „Resortowych dzieci” nie mieliby o czym pisać. Interesujące jest przecież nie to, kto był czyim ojcem, ale w jaki sposób dzisiejsi dziennikarze są uwikłani w polityczne układy.
Agnieszka Kublik (pierwsza z lewej), Tomasz Lis i Monika Olejnik również są bohaterami „Resortowych dzieci”. Zdjęcie z 1991 roku
Tomasz Wierzejski /FOTONOVA/east news
Sięgnąłem po tę książkę nie bez obaw. Nie jestem bowiem zwolennikiem wypominania ludziom ich rodzin, a już tym bardziej obwiniania kogokolwiek za winy jego przodków. A tak właśnie jawiły mi się „Resortowe dzieci” na podstawie głosów zasłyszanych tu i ówdzie. Konfrontacja z lekturą częściowo te obawy rozwiała. Fakt, w wielu miejscach autorzy nie ustrzegli się zarzucanego im grzechu, jednak w przeważającej części publikacja ta traktuje o czymś zupełnie innym. To szokujący dokument zawłaszczenia współczesnych polskich mediów głównego nurtu przez ludzi związanych z dawnym aparatem władzy i bezpieką.
Według rodzinnego klucza
Związki te mogą być różnego rodzaju – czasem jest to tylko pokrewieństwo mentalne stosunkowo młodych ludzi, którzy dla kariery starali się odgadywać, czego oczekują ich starsi, bardziej zaprawieni w ideologicznych bojach koledzy. Innym razem poznajemy osoby, które w minionej epoce uwikłały się w kontakty z bezpieką, co zdeterminowało ich dzisiejsze wybory. Wreszcie są też wśród bohaterów tej książki i tacy, którzy komunistyczne tradycje wynieśli z rodzinnego domu, gdzie kultywowano je czasem nawet od kilku pokoleń. Ten ostatni przypadek dotyczy w dużej mierze redakcji „Gazety Wyborczej”, której poświęcono pierwszy rozdział książki. Dopiero po jego lekturze zaczynamy rozumieć, dlaczego nie da się zignorować klucza rodzinnego w opisie mainstreamowych mediów. Pierwszym powodem jest skala opisywanego zjawiska. Z publikacji wynika, że w przypadku „Wyborczej” owe związki nie dotyczą wybranych redaktorów, tylko niemal wszystkich najważniejszych postaci decydujących o kształcie pisma. Sportretowani zostali tu m.in.: Adam Michnik, Helena Łuczywo, Wanda Rapaczyńska, Konstanty Gebert, Ernest Skalski. Rodzice każdej z tych osób byli, jak dowodzą autorzy książki, głęboko zaangażowani w propagowanie komunizmu. Działali m.in. w Komunistycznej Partii Polski i Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Skazywano ich za działalność przeciwko Polsce, czy nawet – jak w przypadku ojca Adama Michnika – za „próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego i zastąpienia go ustrojem komunistycznym oraz oderwania od państwa polskiego południowo-wschodnich województw”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.