Czas wojny

Ks. Dariusz Kowalczyk

|

GN 03/2014

Wszystko ma swój czas. Jest czas wojny i czas pokoju – powiada mądry Kohelet.

Czas wojny

– Kiedy barbarzyńcy zbliżają się do bram, trzeba sposobić się do wojny, a nie bajdurzyć, że jest świetnie. Poemat „Dezyderata” głosi: „O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, żyj w zgodzie ze wszystkimi”. Właśnie! „O ile to możliwe”, bo – jak wiemy – nie zawsze da się utrzymać dobre stosunki. Czasem trzeba powiedzieć „non possumus”, jak to zrobił prymas Wyszyński wobec komunistów. Czasem trzeba walnąć pięścią w stół i krzyknąć: „tak nie wolno” albo „tak trzeba”, nawet jeśli wiemy, że inni się oburzą. Tak postępował Jezus. Dlatego faryzeusze nazwali Go opętanym i postanowili Go zabić. Nie chodzi o to, aby zawsze być łagodnym albo zawsze gwałtowanym. Chodzi o to, aby zachowywać się adekwatnie do sytuacji.

Z jednej strony Jezus mówił: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29). Z drugiej strony zapowiadał: „Przyszedłem rzucić ogień na ziemię […]. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu…” (Łk 12,49.52). Pokój jest lepszy od wojny. Ale nie za każdą cenę. Nie za cenę zdrady i zaprzaństwa. W czasie PRL-u władza ubolewała, że są tacy, co niepotrzebnie jątrzą, prowadzą rozbijacką robotę, a przecież tyle udało się zrobić, odbudowaliśmy zniszczoną wojną ojczyznę. I trzeba jeszcze bardziej skupić się na pracy, bo tylko ona wszystkim przyniesie większy dobrobyt. O dziwo! Historia się powtarza. Dzisiaj też władza i wspierające ją media ubolewają, że nie wszyscy chwalą III RP.

Że przecież tyle udało się zrobić. I wciąż się modernizujemy! Ponadto, tak jak za PRL-u, tak i teraz, istnieje środowisko, które uważa się za predestynowane do rządów wieczystych. Opozycja niech istnieje, ale taka, która, przy pewnych różnicach, zasadniczo wspiera rząd. Jeśli zaś opozycja krytykuje i chce przejąć władzę, to znaczy, że jest zła, antysystemowa. Za PRL-u jątrzył przede wszystkim Kościół, którym kierował prymas Stefan Wyszyński. Dziś Kościół też staje się główną siłą jątrzącą. Sprzeciwia się „nowoczesnym” ideom i trwa na konserwatywnych, wstecznych pozycjach. No cóż! niech Kościół szuka pokoju i zgody, ale nie za wszelką cenę. Nie bądźmy naiwni – lewactwo wypowiedziało chrześcijaństwu wojnę. Nie krwawą, jak bolszewicy, ale wciąż opartą m.in. na marksizmie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.