Nauczanie Kościoła wciąż przeszkadza!

Barbara Fedyszak-Radziejowska

|

GN 02/2014

Ze smutkiem obserwowałam polowanie z nagonką, które w mediach zdominowało dyskusję o liście pasterskim czytanym w Niedzielę Świętej Rodziny

Nauczanie Kościoła wciąż przeszkadza!

Dobra nowina Bożego Narodzenia zanurzona jest w tak bogatej symbolice, że nie można sprowadzić jej do uczuć radości i wzruszenia. Syn Boży rodzi się, gdy zwycięstwo nocy nad dniem wydaje się ostateczne i bezwzględne. Przychodzi na świat w ubogiej stajence w Betlejem, które, choć najmniejsze, okazuje się ważne. Pierwsi przybywają z pokłonem pasterze, zwykli i niekoniecznie szanowani. Ale to ich powiadomił anioł, kiedy „trzód swych strzegli”. A w betlejemskiej grocie spotykają rodzinę złożoną z matki, ojca i małej dzieciny. Po kilku dniach pojawiają się „z pokłonem” Trzej Królowie, którym w odnalezieniu Zbawiciela pomógł dar mądrości. I to oni, nie zdając sobie z tego sprawy, uruchamiają strach, gniew i zbrodnię króla Heroda.Po Bożym Narodzeniu dzień zaczyna odrabiać straty względem nocy, otwierając nowy czas w dziejach świata. Pięknie o tym wszystkim opowiadają polskie kolędy; Gdy się Chrystus rodzi…ciemna noc w jasnościach promienistych brodzi (…); witaj Zbawco z dawna żądany, cztery tysiące lat wyglądany, (…); Chrystus się rodzi. Anieli grają, króle witają, pasterze śpiewają, bydlęta klękają; Maryja Panna Dzieciątko piastuje i Józef święty Ono pielęgnuje. Nie tylko kolędy wyjaśniają wiernym, co zawiera symbolika Bożego Narodzenia. Taka jest rola Kościoła katolickiego i trudno od niego oczekiwać, że w bezpiecznym sojuszu ze światem władzy, polityki i biznesu skoncentruje się wyłącznie na wychowaniu praworządnych obywateli, przestrzegających 10 przykazań i wybaczających swoim wrogom wszelkie nieprawości. Już raz, w czasach PRL otrzymaliśmy od Kościoła wielki dar – wybitnych przewodników po trudnościach duchowego, moralnego, społecznego, politycznego i gospodarczego życia.

Ojciec święty bł. Jan Paweł II, ks. kardynał S. Wyszyński, bł. ks. Jerzy Popiełuszko, ks. abp I. Tokarczuk i wielu, wielu innych duszpasterzy potrafiło przełożyć słowa Ewangelii na codzienne, zanurzone w konkretnej rzeczywistości życie. Mam wrażenie, że nie zmarnowaliśmy tego daru, mimo wszystkich wad i nieprawości dzisiejszej Polski. Ale świat władzy, polityki, biznesu i mediów III RP, jak dawniej, broni się przed nauczaniem Kościoła, szczególnie, gdy ten formułuje wymagania wobec wszystkich, a nie tylko wobec najmniejszych i najsłabszych… Przykłady ostatnich dni pokazują, że taki Kościół znowu przeszkadza. W Niedzielę Świętej Rodziny Episkopat Polski przekazał do duszpasterskiego wykorzystania list pasterski, pomagający wiernym zrozumieć niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą łączenie kwestii równouprawnienia kobiet i walki z dyskryminacją z ideologią gender. Pasterze Kościoła nie mają wątpliwości – a tego świat mediów i polityki bardzo nie lubi – że niebezpieczeństwa tkwiące w ideologii (nie nauce) gender są realne i wynikają z destrukcyjnego charakteru tej doktryny. Bowiem świadomie i intencjonalnie deformuje ona dwa kluczowe dla rozwoju osobowości człowieka i trwania rodziny procesy: kształtowanie tożsamości płciowej i trwałych oraz odpowiedzialnych relacji między kobietami i mężczyznami.

W czasach, gdy media skutecznie kształtują opinie swoich odbiorców, a politycy mają wiele instrumentów modyfikowania postaw dzieci i młodzieży, poza naszą rodzicielską i obywatelską świadomością mogą zostać przeprowadzone zmiany, za które zapłacimy wysoką cenę. Bo kryzys tożsamości młodego człowieka jest zawsze doświadczeniem traumatycznym, a rozpad rodziny, nieodpowiedzialność ojców i matek, czy ucieczka od obowiązków w złudny świat „ponowoczesnej płynności” i swawolnej zabawy w płeć kończy się osobistymi i rodzinnymi tragediami. Dlatego z takim smutkiem obserwowałam polowanie z nagonką, które w mediach, także publicznych zdominowało dyskusję o liście pasterskim czytanym w Niedzielę Świętej Rodziny. Typowym przykładem jest rozmowa (?) red. P. Kraśki z rzecznikiem Episkopatu Polski w TVP Info. Zestaw pytań, na które ks. J. Kloch był zmuszony odpowiadać, kreował subiektywną wizję treści listu, niemającą związku z rzeczywistością.

Głównym tematem stał się więc „zorganizowany front genderystów” oraz bagatelizowanie przez Kościół problemu 20 tysięcy bitych w Polsce dzieci. Współczesnemu światu zaczyna przeszkadzać także ojciec święty. Jego słowa podlegają podobnym, subiektywnym interpretacjom, sugerującym nie tylko „wielką zmianę” w nauczaniu moralnym, lecz także napięcia między ojcem świętym a Kościołem w Polsce. Nic nowego pod słońcem. Ale jest w tych sugestiach ukryte inne, ważne nadużycie. Oto pomniejsza się znaczenie tych fragmentów nauczania papieża Franciszka, w których zachęca do inicjatywy, do Kościoła wyruszającego w drogę, do permanentnego stanu misji w ewangelizowaniu świata. Papież oczekuje, że Kościół powie dzisiaj „nie” ekonomii wykluczania, bałwochwalstwu pieniądza, czy nierówności rodzącej przemoc. W „Evangelii gaudium” czytamy: „wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, by wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody z przywiązania do własnego bezpieczeństwa” (n. 49). Nie sądzę, by świat władzy, polityki, biznesu i mediów III RP darzył taki Kościół nadmierną sympatią. Ale mam nadzieję, że z Kościołem zabierającym głos w ważnych sprawach będzie musiał się pogodzić. Czego Czytelnikom „Gościa Niedzielnego” serdecznie życzę w nowym, 2014 roku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.