Klimat umiarkowany

Marcin Jakimowicz

|

GN 02/2014

publikacja 09.01.2014 00:15

Co za dużo, to niezdrowo. Zasypane gadżetami pokolenie szukające wolnego miejsca na parkingu przed supermarketem zapomniało o tej dewizie.

Dom pisarki Tove Jansson na wyspie Klovharun Dom pisarki Tove Jansson na wyspie Klovharun
Porvoo Tourist Office /flickr

Z ogromną tęsknotą patrzę na tę fotografię. Niewielka wysepka Klovharun w Zatoce Fińskiej. Kamień na kamieniu, bezkres morza. I mikroskopijny domek wybudowany przez Tove Jansson, „mamę Muminków”. Prostota. Cisza. Drewniany stół, lampa, okno. Piecyk. Żadnych zbędnych gadżetów. Drewniana chatka oblana morzem. Przenoszę wzrok na tony płyt, które gromadziłem przez lata, na sterty książek, „które kiedyś na pewno przeczytam”, na torby pełne zakupów. Otwieram szufladę, z której wysypuje się kłębowisko ładowarek do telefonów, których dawno już nie mam, i kabli, „które mogą się kiedyś przydać”, spoglądam na dzieci obsypane z każdej strony prezentami i stęskniony wracam wzrokiem do fotografii chatki na wysepce Klovharun. Wpadłem po uszy. Odkurzam rozmowy z przyjaciółmi sprzed kilkunastu lat: „Słuchałeś nowego albumu Nirvany? Krążka Pearl Jam?”. Dziś młodzi przenoszą na pendrive’ach do komputerów kilogramy empetrójek, których nigdy nie zdołają wysłuchać. Nie znajdą na to czasu. To pokolenie gadżetów. Goniące od promocji do promocji. Ledwie skończyło się szaleństwo przedświątecznych zakupów, a już rozpoczęła się wyprzedaż zimowych kolekcji. Urządzenia, które mamy w domach, po tygodniu stają się przestarzałe. Moje dzieciaki nie zdążyły jeszcze oswoić się z nowym Windowsem 8, a już komputer zaproponował im aktualizację do wersji z jedynką po przecinku.

Żarłoki żrą i chodzą wygodnie

„Siedź spokojnie w swojej celi. Gdy będziesz głodny – jedz, gdy będziesz spragniony – pij, a tylko nie obmawiaj nikogo, a będziesz zbawiony” (Abba Hieraks). Chrześcijaństwo postrzegane jest jako religia ascezy, postu, wyrzeczeń, cierpiętnictwa. Tymczasem przynosi ono bezcenną podpowiedź dla współczesnego pokolenia: cnotę umiarkowania. Zdolność do powiedzenia sobie: stop, wystarczy. Umiejętność dziękowania za to, co się ma. „We wszystkich czynach swych bądź umiarkowany – przypomina Syrach – a żadna choroba nie zbliży się do ciebie” (31,22). „Najlepiej jeść to, co potrzeba, a czasem sobie odmówić tego, na co ma się największą ochotę” – opowiadał wprost dominikanin arystokrata o. Joachim Badeni.

Przed laty, gdy został magistrem dominikańskich nowicjuszy, założył sobie pas z drutów. Kolce były skierowane do środka i potwornie kłuły. „Byłem z tego oczywiście dumny. Chodziłem, patrzyłem wokoło i myślałem: Żarłoki żrą i chodzą wygodnie, a ja z uniesioną głową ponad światem czynię pokutę. To była czysta pycha! Zdjąłem pas. A dziś jeśli chcę się napić coca-coli z lodem, bo jest bardzo gorąco, mówię sobie: nie”. Dlaczego? Bo najlepiej wcielać radę mistrza Eckharta: „…jeść to, co potrzeba, a czasem sobie odmówić tego, na co ma się największą ochotę” – oczywiście nie ze względu na otyłość.

Umiarkowanie powstrzymuje człowieka przed tym, co w nim najniższe, co ma cechy natury zwierzęcej – przypominał Tomasz z Akwinu. „Czy oznacza to poniżenie naszego ciała? Jakieś jego upośledzenie?” – zastanawiał się Jan Paweł II już w pierwszym miesiącu swego pontyfikatu. „Wręcz przeciwnie! Umiarkowanie oznacza jego dowartościowanie. Człowiek umiarkowany to człowiek opanowany; człowiek, który umie nad sobą panować!”.

Zgniła manna pełna robactwa

Skąd bierze się w nas zachłanność w kupowaniu, chomikowanie ciuchów, gonitwa za przedmiotami? Niezwykle precyzyjną diagnozę wystawia paulin o. Augustyn Pelanowski: „Wszyscy potrzebujemy przede wszystkim miłości, ale kiedy jej nie doświadczyliśmy w przeszłości, albo nie doświadczamy jej teraz, szukamy ekwiwalentów, szukamy wszystkiego, co może zaspokoić nasz głód miłości, czegoś, co ją chociaż w małym stopniu przypomina. Szukamy więc przyjemności i czułości, satysfakcji i ukojenia naszego niepokoju. Dlatego tak łatwo wchodzimy w grzechy ciała i oczu – w zmysłowość. Szukamy alkoholu, narkotyków, papierosów, jedzenia, pracy lub władzy, wiedzy, przedmiotów, osób, od których się uzależniamy, poszukujemy pornografii albo wprost grzeszymy seksualnie. Podnieca nas to, czyli ożywia na chwilę, ale nie na wieczność. W tych obiektach szukamy życia! To wszystko daje krótkotrwałą ulgę, ale ulga, która trwa chwilę, sprawia, że po niej powstaje jeszcze większa wyrwa – otchłań samotności. To doświadczenie jest tak silne, że chcąc przed nim uciec, znowu wracamy do grzechów, żeby się nimi zapełnić, ale one znowu dają tylko trochę satysfakcji, jeszcze mniej niż poprzednio. To tworzy zamknięty krąg udręczenia. Nawet jedzenie albo praca, czy pewne relacje osobowe, które z zasady są godziwe, nie mogą być ponad miarę, gdyż dobro, w którym przebieramy miarę, staje się złem. Izraelici byli karmieni przez Boga na pustyni manną, znakiem Bożej opieki i miłości, ale manna to nie Bóg! Izraelici zbierali ten przyjemny pokarm ponad miarę i na drugi dzień manna gniła i mnożyły się robaki. Nic nie zastąpi ci Boga – nawet przyjemne dobro! Naczynie, do którego zbierali mannę, było miarą nazywaną omer, co stanowi aluzję foniczną do słowa gomer, czyli grzech. Tylko jedna mała różnica jednej małej litery i umiarkowanie staje się nieumiarkowanym grzechem”.

Wietrzenie pokoju

Jeśli przy jakiejś drodze naszego pięknego, żyznego, lecz niebogatego kraju albo przy granicy albańskiej zauważysz autostopowicza w białym habicie najprawdopodobniej będzie to  o. Krzysztof Pałys. Zafascynowany żebraczym kaznodziejstwem zakonnik przejechał autostopem ponad 25 tys. kilometrów, odwiedzając 17 krajów. – Kultura konsumpcyjna, której, chcąc nie chcąc, jesteśmy ofiarami, rozumie człowieka jako kogoś, kto wciąż gromadzi, chce więcej – opowiada dominikanin. – Człowiek jednak nie tyle powinien więcej mieć, ile raczej powinno go ubywać. Jezus mówi o takiej konstrukcji ludzkiego „ja”, która ma polegać na umniejszaniu się. Nie po to, aby siebie poniżać, ale żeby robić miejsce dla Boga – wyjaśnia o. Pałys w znakomitym eseju w pachnącym jeszcze drukiem miesięczniku „W drodze”. „Abba Pojmen radził swoim uczniom: »Nie przykładaj serca do tego, co ci serca nie nasyci«. Im mniej rzeczy nas rozprasza, tym owocniejsze są praca i modlitwa. Każdy musi odnaleźć własne granice. Ja osobiście cenię pewną spartańskość w liczbie otaczających mnie rzeczy. Systematycznie rezygnuję także z nadmiaru ubrań, kierując się zasadą, że jeśli rok nie używam jakiejś rzeczy, wówczas ją komuś przekazuję. Ograniczyłem się wyłącznie do tego, co jest konieczne i co kilka miesięcy pozbywam się kolejnych książek, płyt, segregatorów, notatek i rzeczy, które »kiedyś się jeszcze przydadzą«. Klasztorna cela stała się tym samym przestronniejsza i jaśniejsza. Szybko także zauważyłem, że pewna surowość, ascetyczność bardzo służą człowiekowi. Mniej rzeczy dekoncentruje, a w sercu jest więcej swobody i pokoju. Mówiąc o prostocie w podejściu do tego, co posiadamy, należy sobie uświadomić, że istotna jest nie liczba rzeczy, które mamy, ale sposób, w jaki z nich korzystamy. Rację miał mnich, który twierdził, że Bóg jest bardziej uwielbiony przez tego, kto korzysta ze wszystkich dobrych rzeczy doczesnego życia w prostocie i z wdzięcznością, niż przez nerwowy ascetyzm kogoś, kto niezdrowo podniecony roztrząsa szczegóły swego wyrzeczenia”.

Lek na przesyt

Ostatnio we wspólnocie coraz częściej otrzymujemy słowa. „Wielkim zaś zyskiem jest pobożność wraz z poprzestawaniem na tym, co wystarczy. Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy z niego wynieść. Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni” (2 Tm 6,6-8). A skoro te wersy wracają do nas jak bumerang, to znaczy, że naprawdę mamy z tą materią (dosłownie!) spory problem. Chcemy więcej i więcej. Niezadowoleni ze stanu posiadania pragniemy pozamieniać wszystko wokół na nowszy model. Lekarstwem jest porażająco szczera modlitwa Matki Teresy z Kalkuty: „Panie, dziwny jest ten świat. Tak wielu ludzi umiera z braku chleba, wody lub podstawowych leków. Inni cierpią na choroby nadmiaru: przejadanie się, pijaństwo, nikotynizm, uzależnienie od narkotyków. Proszę o ratunek dla jednych i drugich. Jezu, wołający z krzyża »Pragnę!«, pomóż mi panować nad zachciankami i zachować umiar w korzystaniu z dóbr. Potrząśnij mną, gdy pogoń za przyjemnością odbiera mi rozum”. Amen.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.