Jak narkotyk

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 51-52/2013

publikacja 19.12.2013 00:15

W salce parafialnej rwetes. Ekipa małych misjonarzy powoli przygotowuje się do jednego z najważniejszych wydarzeń w parafii. Już za kilka chwil wyruszą, by głosić, że narodził się Zbawiciel.

 Do zabawy zapraszane są dzieci z całej szkoły,  w której pracuje siostra Dorota Do zabawy zapraszane są dzieci z całej szkoły, w której pracuje siostra Dorota
Justyna Jarosińska /GN

Siostra Dorota Ostolska czuwa nad organizacją całego przedsięwzięcia i z wielką cierpliwością i uśmiechem odpowiada na pytania, które dobiegają z ust wszystkich równocześnie. To ostatnie chwile przed wyjściem kilkunastu ekip kolędników. Wszyscy przygotowani i przejęci. Wiedzą, że pójdą zanieść Dobrą Nowinę i przy okazji poproszą o wsparcie biednych dzieci z Konga.

Wielki wysiłek

Akcję kolędowania w ramach Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci w okresie między świętami Boże- go Narodzenia a Objawieniem Pańskim siostra Dorota ze Zgromadzenia Misjonarek Maryi zapoczątkowała w Łęcznej w 1999 ro- ku. – Na początku były dwie grupy sześcioosobowe – wspomina misjonarka. – Poszliśmy do tych domów, o których wiedzieliśmy, że gospodarze na pewno nas w nich przyjmą. Rok później, by pójść do mieszkańców miasta z kolędą, było już chętnych pięć- dziesięcioro dzieci. Ale potrzeba było więcej odwagi, bo nie było wiadomo, kogo spotkamy za drzwiami. Siostra Dorota podkreśla, że dzieci musiały być przygotowane zarówno na radość, jak i na rozczarowanie. – To był naprawdę wielki wysiłek emocjonalno-duchowy – wyjaśnia zakonnica.

Modlitwa przede wszystkim

Weronika, podobnie jak kilka jej koleżanek skupionych wokół siostry Doroty, ma 12 lat. W tym roku kolęduje po raz piąty. – Od nas naprawdę dużo zależy – przekonuje dziewczynka. – Ja nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak to jest, gdy się nie ma co jeść czy w co się ubrać. Rok temu obejrzałam film o dzieciach, na które wtedy zbieraliśmy pieniądze. Pomyślałam, że jeśli ja im nie pomogę, to nie pomoże im nikt. Wśród kolędników wyróżnia się 14-letni Adrian. Jest najwyższy. Chłopiec należy do grupy modlitewnej Dzieci Maryi, na co dzień w parafii jest ministrantem, a w czasie kolędy wciela się w postać króla, za sprawą profesjonalnego stroju, którym od kilku już lat dysponuje. Zarówno w jego zespole kolędowym, jak i w innych są jeszcze Maryja, Józef i dziecko reprezentujące wspierany kraj. Uzupełnieniem są aniołowie lub pastuszkowie. Kolędnicy w domach, do których pukają, przedstawiają wyreżyserowaną scenkę, opowiadają krótko o kraju, na który zbierają pieniądze, i zostawiają mieszkańcom maleńki podarunek. – Ludzie często częstują nas obiadem albo słodyczami – opowiadają dziewczynki jedna przez drugą. – To bardzo miłe, szczególnie że nie wszyscy mogą wrzucić do naszej puszki pieniądze, bo ich zwyczajnie nie mają. Wszyscy mali misjonarze, którzy chodzą w parafii z kolędą, wiedzą, jak podkreśla siostra Dorota, że oprócz tego, że zbierają pieniądze dla potrzebujących dzieci, muszą się za nie po prostu modlić.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.