Kruszenie Ukrainy

Jacek Dziedzina

|

GN 51/2013

publikacja 19.12.2013 00:15

Ludzie na Majdanie niczego nie osiągną, dopóki po ich stronie nie staną oligarchowie – mówił w rozmowie z GN w Kijowie ukraiński dziennikarz Witalij Portnikow. Dziś wygląda na to, że część oligarchów staje po stronie Majdanu. Jednak nawet oligarchowie nie pomogą, jeśli decyzje o losie Ukrainy zapadną w Moskwie.

Kruszenie Ukrainy Roman Koszowski /gn

Trudno pisać o zmieniającej się dynamicznie sytuacji na Ukrainie bez narażenia tekstu na nieaktualność już po kilku godzinach. Tak pewnie jest i tym razem – gdy oddajemy ten numer GN do druku, jest jeszcze kilkanaście godzin do spotkania w Moskwie prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Diengi, diengi

Dla demonstrujących od kilku tygodni na Majdanie tysięcy Ukraińców to spotkanie ma kluczowe znaczenie: wszyscy domyślają się, że właśnie tam ostatecznie dokonana zostanie transakcja (o ile nie dokonało się to wcześniej): w zamian za jasną deklarację, że Ukraina nie podpisze umowy stowarzyszeniowej z UE, Janukowycz usłyszy obietnicę pomocy finansowej dla swojego kraju. „Jeśli umowa zostanie podpisana, Janukowycz może zostać w Moskwie i już tutaj nie wracać” – mówił jeden z liderów protestów Arsenij Jaceniuk. Jakby na potwierdzenie ich obaw agencja Interfax podała informację pochodzącą od ekonomicznego doradcy Putina: „Rosja może udzielić Ukrainie pożyczki, jeżeli władze w Kijowie o nią poproszą”. Jest niemal pewne, że szczegóły takiej pomocy były głównym celem kolejnego spotkania Janukowycza z gospodarzem Kremla. Na dziś Ukraina potrzebuje około 17 miliardów dolarów tylko na łatanie dziury budżetowej na 2014 rok. Kijów chce też renegocjować umowy na dostawy gazu, aby móc płacić mniej za dostawy i zbliżyć się do średnich cen europejskich. Obecnie Ukraina otrzymuje ten surowiec za około 400 dolarów za 1000 metrów sześciennych, a na przykład Armenia, która zrezygnowała z partnerstwa z UE, będzie płaciła tylko ok. 280 dolarów. Jednocześnie władze w Kijowie nieustannie wysyłały sprzeczne informacje do Unii Europejskiej, a to deklarując dalszą chęć stowarzyszenia, a to twierdząc, że nie leży to w interesie kraju. Biorąc pod uwagę rosnące napięcie, także wśród demonstrantów i liderów opozycji, trudno bez obaw patrzeć na rozwój wypadków na Ukrainie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.