Platforma polityczna neobolszewizmu

Marek Jurek

|

GN 50/2013

Rząd nigdy nie potępił publicznie ekscesów skrajnej lewicy.

Platforma polityczna neobolszewizmu

Wykład prof. Pawła Bortkiewicza  „Gender – dewastacja człowieka i rodziny” na poznańskim Uniwersytecie Ekonomicznym został rozbity przez bojówkę, której uczestnicy wymachiwali czarno-czerwonymi flagami. Barwy sztandarów świetnie wyjaśniły sens akcji: komunistyczna czerwień to symbol totalitarnej rewolucji, anarchistyczna czerń – zanegowania wszystkich norm społecznych. Co gorsza, nie była to spontaniczna akcja młodzieży o skrajnych poglądach, bojówkarze podjęli „zamówienie społeczne”. Zanim doszło do rozbicia wykładu – prominentni zwolennicy gender zwrócili się z bezprecedensowym apelem do rektora Uniwersytetu Ekonomicznego, by nie dopuścił do jego przeprowadzenia. Wykład nie został odwołany, więc go przerwano. Informując o poznańskich ekscesach, „Fakty” TVN24 (6 XII br.) uparcie powtarzały, że doszło do nich na wykładzie księdza Piotra Bortkiewicza. Owszem, profesor Paweł Bortkiewicz jest księdzem i jak każdy kapłan katolicki otrzymał święcenia na wieczność, jest sacerdos in aeternam. Ale podczas wykładu nie wykonywał swoich funkcji kapłańskich. Na moim macierzystym Uniwersytecie Adma Mickiewicza profesor Bortkiewicz jest dyrektorem Centrum Etyki, a jako etyk jest autorem ważnych prac o przeżyciach więźniów sowieckich obozów koncentracyjnych i z zakresu tanatologii.

Uniwersytet ma swój porządek. Kiedyś do Stanisława Tarnowskiego (rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego, autora syntezy staropolskiej myśli politycznej i wielkiej monografii Zygmunta Krasińskiego, a przy tym prawdziwego doktora polskiego konserwatyzmu) student na egzaminie zwrócił się „panie hrabio”. Tarnowski podniósł brwi i przerwał młodemu człowiekowi: „Jeśli kiedyś zaproszę pana do siebie na Szlak, w co wątpię, będzie pan mógł do mnie mówić »panie hrabio«. Ale tutaj, proszę pana, jestem profesorem, u którego pan zdaje egzamin”. Jeśli „Fakty”, najbardziej wpływowy serwis informacyjny w polskiej telewizji, w księdzu Pawle Bortkiewiczu nie muszą widzieć profesora uniwersytetu i cenionego etyka, cóż się dziwić, że nacjonalistyczni „happenerzy” w wykładzie profesora Baumana widzą tylko prelekcję majora Baumana (Zdzisława czy Zygmunta, nieważne, w każdym razie z KBW)? Gdy dochodzi do ataków na autonomię wyższej uczelni, władze mają obowiązek zająć publiczne stanowisko, by każdy profesor miał pewność, że w przyszłości nie będzie narażony na podobne ekscesy, a w każdym razie – że nikt ich tolerować nie będzie. Jednak mimo wielokrotnych apeli rzecznik rządu minister Paweł Graś nie wypowiedział się na temat poznańskiego skandalu ani nie przekazał stanowisk ministrów nauki i spraw wewnętrznych. Można odnieść wrażenie, że rząd, który otwarcie współpracuje z organizacjami politycznego ruchu homoseksualnego, formalnie akceptuje antywychowawcze zalecenia WHO, popiera antychrześcijańską agresję w kulturze – patrzy co najmniej ze zrozumieniem na działalność neobolszewickich bojówek. W każdym razie nigdy się od ich ideologii nie odciął, nigdy nie mówił, że neobolszewicka lewica stanowi zagrożenie dla prawa i wolności, dla solidarności i kultury narodowej. Minister Sienkiewicz ani razu nie powiedział im: „Idziemy po was!”.

Na wydarzenia poznańskie zdawkowo zareagowała jedynie minister Kolarska-Bobińska, odpowiadając na Twitterze, że „odczyty i wykłady na uczelniach nie powinny być zakłócane”. I tylko tyle. Ani słowa potępienia lewicowego ekstremizmu, ani słowa dezaprobaty dla apelu, który domagał się uniemożliwienia wykładu profesora Bortkiewicza i stał się „polityczną platformą” bojówki, która wykład przerwała. W czasie pielgrzymki w przededniu odzyskania niepodległości przez Polskę bł. Jan Paweł II mówił w Szczecinie, że naszą ojczyznę ciągle wyróżnia to, że „zło zagrażające rodzinie nadal nazywane jest złem, grzech nadal nazywany jest grzechem, wynaturzenie – wynaturzeniem (…) nie zwykło się tutaj, jak to czasem bywa w świecie współczesnym, konstruować teorii dla usprawiedliwiania zła i nazywania zła dobrem”. Potem te słowa przez wiele lat wyznaczały – mimo wszystkich przeszkód – społeczny consensus w sprawach moralno-społecznych. Z tym nastawieniem społeczeństwa musieli liczyć się politycy. Dziś rząd używa ekstremistów, by consensus ten rozbić, by zasadę, że zło powinno być nazywane złem, grzech – grzechem, wynaturzenie – wynaturzeniem, obalić jako obowiązującą normę społeczną, pozostawiając ją co najwyżej jako dopuszczalne stanowisko. Oczywiście – dopuszczalne w odpowiednich granicach. Puszczane mimo uszu, gdy mówi to papież, tolerowane, gdy mówi to ks. Piotr Bortkiewicz w kościele, zwalczane – gdy mówi to prof. Paweł Bortkiewicz na uniwersytecie. Tej ofensywie neobolszewizmu skutecznie przeciwstawić można tylko wartości cywilizacji chrześcijańskiej. Nie przeciwstawi się im centroprawica, dla której wychowawcze prawa rodziny czy natura małżeństwa to otwarte „kwestie sumienia”, a nie sprawy, których obrona jest OCZYWISTYM NAKAZEM SUMIENIA. Nie zmobilizują opinii publicznej, nie przekonają innych ugrupowań ci, którzy od własnego środowiska nie oczekują popierania zasad cywilizacji chrześcijańskiej. A tylko przebudzenie chrześcijańskiej opinii publicznej może zatrzymać posuwającą się krok po kroku rewolucję. Rewolucję, która tylko sporadycznie musi sięgać po przemoc – bo ma po swojej stronie liberalne rządy i organizacje międzynarodowe.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.