Małe kroki w twardej walce

Mariusz Majewski

|

GN 50/2013

publikacja 12.12.2013 00:15

Ruch LGBT wie, że w Polsce nie ma szans na ustawę o związkach partnerskich. Dlatego legalizację związków jednopłciowych i zrównanie ich z małżeństwami ukrywa w projektach innych ustaw, na przykład o cudzoziemcach.

Przyjęta właśnie nowelizacja ustawy o cudzoziemcach wprowadza zapis uznający związki osób tej samej płci za równy z małżeństwem mężczyzny i kobiety model  życia rodzinnego Przyjęta właśnie nowelizacja ustawy o cudzoziemcach wprowadza zapis uznający związki osób tej samej płci za równy z małżeństwem mężczyzny i kobiety model życia rodzinnego
jakub szymczuk /gn

W 2010 roku Fundacja Mamy i Taty w raporcie „Przeciw wolności i demokracji” dotyczącym strategii politycznej lobby LGBT w Polsce i na świecie, podkreśliła pięć celów tych grup. Znalazło się tam zrównanie związków partnerskich z małżeństwem. Nie zabrakło również planów zaostrzenia „walki z ludźmi, środowiskami i instytucjami nie zgadzającymi się z poglądami środowiska LGBT i wyrażającymi publicznie swój sąd w tej sprawie”. Te plany są obecnie realizowane. Świadczy o tym projekt nowelizacji ustawy o cudzoziemcach, w którym znalazł się zapis w praktyce umożliwiający niekontrolowany napływ homoseksualistów do Polski. A także projekt nowelizacji tzw. ustawy równościowej albo antydyskryminacyjnej firmowanej przez Annę Grodzką.

Ukryta istota

Prace nad ustawą o cudzoziemcach trwały blisko 3 lata. Posłowie przyjęli ją na posiedzeniu Sejmu na początku listopada. Projekt ustawy zawiera zmiany mające dostosować prawo do polityki migracyjnej. Większość z nich jest dobra i uzasadniona. W ustawie uporządkowano na przykład problem pobytu cudzoziemców oraz nadano przepisom większą przejrzystość. Projekt wprowadza też m.in. regulacje dotyczące umieszczania dzieci cudzoziemskich pozbawionych opieki w strzeżonych ośrodkach. Ale wśród tych dobrych propozycji jest zapis nie do przyjęcia. Chodzi o punkt 3 artykułu 160, w którym czytamy, że kartę pobytu można wydać „cudzoziemcowi prowadzącemu życie rodzinne w rozumieniu Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności”. – W świetle orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka oznacza to również stały związek osób tej samej płci. Ustawa ukrywa konkretne znaczenie tego zapisu – zwracają uwagę eksperci z Centrum Prawnego Ordo Iuris. Ich zdaniem ten konkretny zapis (art. 160 pkt. 3) został stworzony wyłącznie na użytek ruchu LGBT. Przeciwko próbie wprowadzenia do polskiego systemu prawnego zapisów pozwalających na uznanie związków osób tej samej płci w ramach ustawy o cudzoziemcach protestowały Instytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. ks. Piotra Skargi oraz Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny. Podkreślały one, że ustawa w takim kształcie godzi w konstytucyjny model życia rodzinnego chroniony w Konstytucji RP.

– Pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej znajduje się „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo”, a nie „życie rodzinne w rozumieniu Konwencji” – tłumaczy Centrum Prawne Ordo Iuris. Senatorowie Michał Seweryński i Robert Mamątow zgłosili poprawkę znoszącą ten zapis. – Niestety, nie udało się przekonać pozostałych senatorów, że art. 160 pkt. 3 jest sprzeczny z polskim prawem i został stworzony tylko na potrzeby grup LGBT – mówi GN po zakończonych głosowaniach senator Mamątow. O tym, że ten zły zapis zostaje, zadecydowali senatorowie PO, PSL i SLD.

LGBT i mechanizmy UE

Ważną rzecz, jeśli chodzi o mechanizmy UE, które mogą być wykorzystywane do podważania tradycyjnej rodziny i służyć realizacji postulatów grup LGBT, wskazuje politolog ks. prof. Piotr Mazurkiewicz, który ostatnie lata spędził w Brukseli jako sekretarz generalny Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej. – Myślę, że najbardziej ryzykowną kompetencją, która może być wykorzystywana do promocji rozwiązań przeciwko rodzinie, jest unijna polityka niedyskryminacji – stwierdził ks. prof. Mazurkiewicz. Przykładem takiego działania może być ubiegłoroczna wystawa, którą przygotowały grupy LGBT w ramach unijnej polityki niedyskryminacji.

Na ekspozycji w siedzibie Komisji Europejskiej zaprezentowano 16 alternatywnych modeli rodziny. – Przez propagowanie takich modeli życia usiłuje się wtłoczyć do świadomości społeczeństw przekonanie, jakoby związki osób jednej płci w różnych wariantach stanowiły alternatywę dla rodziny zbudowanej na fundamencie małżeństwa między mężczyzną a kobietą – mówi ks. Mazurkiewicz. Polski parlament zajmuje się tzw. nowelizacją ustawy równościowej albo antydyskryminacyjnej, której twarzą jest posłanka Anna Grodzka. Bazuje ona na dwóch nieprecyzyjnych i sztucznie stworzonych terminach, nieobecnych dotąd w polskim prawie. Pierwszym z nich jest „tożsamość płciowa”, czyli „utrwalone, intensywnie odczuwane doświadczanie i przeżywanie własnej płciowości, która odpowiada lub nie płci metrykalnej”. Drugi to „ekspresja płciowa”, czyli „sposób prezentowania się w społeczeństwie przez akcesoria kulturowe, tradycyjnie kojarzone z płcią, zarówno przez narzędzia materialne (ubiór itp.) jak i niematerialne (np. sposób poruszania się, jezyk)”. Projekt wprowadza zakaz dyskryminacji m.in. ze względu na te pojęcia. Co to oznacza w praktyce? Jeśli na przykład zwrócimy uwagę całującym się publicznie gejom, że nie życzymy sobie takich zachowań, bo są gorszące dla naszych dzieci, mogą oni domagać się w sądzie odszkodowania. Powodem oskarżenia może być subiektywne przekonanie o doznanej krzywdzie. Projekt obejmuje ochroną także transwestytyzm i transseksualizm. Zgodnie z nowymi założeniami, nie będzie można odmówić świadczenia usług w sytuacjach wywołujących konflikt sumienia. Pozwanie holenderskiej firmy za odmowę wykonania ręczników promujących zachowania homoseksualne albo zamknięcie drukarni w Kanadzie, która odmówiła sporządzania nadruków na koszulki na paradę homoseksualistów, pokazują, że to nie są wyimaginowane absurdy, ale konkretne sytuacje, które mogą stać się naszym polskim udziałem, jeśli środowisku LGBT uda się zrealizować swoje prawne postulaty. Ten dokument przeszedł już pierwsze czytanie w Sejmie. A umożliwiło to porozumienie PO, SLD i partii Twój Ruch. Autorzy projektu przekonali, że należy polskie prawo dostosować do dyrektyw Unii Europejskiej w zakresie dyskryminacji. Wprowadzali tym w błąd zarówno parlamentarzystów, jak i opinię publiczną. Przyjęta w Polsce w 2010 r. ustawa antydyskryminacyjna spełnia unijne dyrektywy dotyczące równości. Zaproponowane dodatki w ramach nowelizacji to już radykalne postulaty służące jedynie środowisku LGBT. Unia ich nie wymaga. Co więcej, spotkały się one ze sprzeciwem innych państw członkowskich. Aż 27 z nich nadal podtrzymuje swoje zastrzeżenia wobec nich. Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny zbiera podpisy pod petycją o powstrzymanie prac w Sejmie nad tym projektem. Akcji towarzyszy hasło: „Stop dyktaturze mniejszości”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.