Siostry z czterech kontynentów

Beata Zajączkowska

|

GN 48/2013

publikacja 28.11.2013 00:15

– Chcę z wami odmówić nieszpory. Niczego nie zmieniajcie w waszej codziennej liturgii – tak Franciszek wprosił się na wspólną modlitwę do benedyktynek kamedułek. Ich klasztor leży na Awentynie, wzgórzu będącym kolebką żeńskiego monastycyzmu w Rzymie.

Siostry podczas modlitwy nieszporów  Siostry podczas modlitwy nieszporów
Katarzyna Ciemięga

Godziny popołudniowego szczytu. Ciągnąca się wzdłuż Tybru aleja jest zupełnie zakorkowana. Zniecierpliwieni kierowcy raz po raz naciskają klaksony. Spoglądam na zegarek, gdy przez hałas ulicy przebija się znudzony głos kierowcy autobusu: „Radzę wysiąść, szybciej będzie pieszo”. Mijamy właśnie synagogę. Za nią rozciągają się uliczki żydowskiego getta. To właśnie tu mieszkały rodziny, które w czasie II wojny światowej z narażeniem życia chroniły kamedułki, do których zmierzam. Siostry oddały im swoje cele, karmiły i załatwiały fałszywe dokumenty. Nie jestem w stanie się dowiedzieć, ile osób uratowały. Mówią tylko: „Zwyczajnie pomagałyśmy”. Słowa te słyszę już na klasztornym tarasie. Przed nami niezwykły widok na będący kolebką miasta Palatyn. Poniżej Cyrk Maksencjusza i Koloseum, miejsca, gdzie chrześcijanie ginęli za wiarę. A tuż przy zakonnym murze ogród różany będący wiosenną atrakcją Rzymu. Alejki układają się w ogromną siedmioramienną menorę, jeden z najstarszych symboli narodu żydowskiego. Na tym terenie do lat 50. XX wieku rozciągał się cmentarz wyznawców religii mojżeszowej.

Klasztor w eleganckiej dzielnicy

Siostra Marta pochodzi z Korei Południowej. Studiowała informatykę na uniwersytecie w Seulu. Gdy zaczęła myśleć o życiu zakonnym, przeszukała internet i tak trafiła na Awentyn. Znała tylko buddyjskie mniszki, więc zanim zadzwoniła do klasztornej bramy, poszła do fryzjera i ich zwyczajem ścięła włosy na zapałkę. Po latach ze śmiechem wspomina ogromne zaskoczenie sióstr, gdy zobaczyły jej ogoloną głowę. I swoje, że mniszki mają kobiece fryzury. Na fali posoborowej reformy jedne siostry noszą welony i habity, inne tylko na modlitwę zakładają białe alby i przykrywają głowy kapturami. Prosta liturgia sprawia, że mam wrażenie, iż znalazłam się w innym świecie. Za mną pozostał zgiełk miasta. Medytacyjna cisza prowadzi do Źródła. Początki klasztoru św. Antoniego Eremity sięgają XVIII w. Wówczas to Angela Pezzi, młoda wdowa i matka trojga dzieci, poznała kamedulskich mnichów żyjących nieopodal Koloseum przy kościele św. Grzegorza na Celio.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.