Cóż począć z barbarią?

Piotr Semka

|

GN 48/2013

publikacja 28.11.2013 00:15

Coraz częściej państwa Zachodu zadają sobie pytanie: tolerować barbarzyństwo w krajach opanowanych przez lokalnych watażków lub rządzonych przez dyktatorów czy podejmować interwencje zbrojne kosztem życia swoich żołnierzy?

Zachód nie może patrzeć na barbarzyństwo np. w Afganistanie, ale jednocześnie nie jest w stanie zaakceptować śmierci żołnierzy podczas zbrojnych interwencji. Na zdjęciu matka amerykańskiego żołnierza, który zginął podczas misji w Afganistanie, opłakuje syna przy jego grobie na cmentarzu w Arlington Zachód nie może patrzeć na barbarzyństwo np. w Afganistanie, ale jednocześnie nie jest w stanie zaakceptować śmierci żołnierzy podczas zbrojnych interwencji. Na zdjęciu matka amerykańskiego żołnierza, który zginął podczas misji w Afganistanie, opłakuje syna przy jego grobie na cmentarzu w Arlington
MICHAEL REYNOLDS /epa/pap

Wjednej z telewizji nadano niedawno wstrząsający film dokumentalny o procederze „dzieci za opium”, jaki rozplenił się w Afganistanie. Oto liderzy grup talibów wpędzają ubogich rolników w uzależnienie. Wpierw proponują pożyczkę na rozpoczęcie uprawy maku, z którego uzyskuje się opium, a potem czerpią korzyści z cudzej pracy, skupując po narzucanych cenach śmiercionośny narkotyk. Ale gdy rolnik ma to nieszczęście, że nieurodzaj spowoduje mniejsze zbiory, talibowie brutalnie domagają się spłaty rat pożyczonych pieniędzy. Gdy nieszczęśnik nie ma z czego płacić, musi oddać własną córkę. Dziewczynki trafiają do domów publicznych w Pakistanie lub są oferowane jako żony. W całej sprawie przeraża absolutna bezkarność takiego procederu. Nie potępiają go duchowni islamscy, a formalna władza rządu Hamida Karzaia nie sięga już zbyt daleko poza obszar wokół Kabulu. Lokalni watażkowie talibscy mogą robić, co chcą, rolnicy są bezradni i nie potrafią przeciwstawić się niesprawiedliwemu systemowi. Kto w tej sytuacji ma tych ludzi ratować od zabierania im dzieci? Brutalna odpowiedź brzmi: nikt. Amerykanie powoli zbierają się do opuszczenia Afganistanu i władzę przejmą dziesiątki lokalnych watażków talibskich, którym proceder „dzieci za opium” nie przeszkadza. Islamiści traktują kobietę jak rzecz i trudno oczekiwać, by nagle coś zmieniło się w postrzeganiu sprzedawania dziewczynek do Pakistanu. Jean-Lic Demahieu, regionalny przedstawiciel UNODC – biura ONZ do spraw narkotyków – prognozuje, że planowane wycofanie międzynarodowych sił wojskowych NATO do końca przyszłego roku najprawdopodobniej zwiększy naciski na poszerzanie upraw maku. Wraz z malejącym zagranicznym wsparciem wojskowym rosnąć będzie zależność afgańskiego rządu od nielegalnych źródeł dochodu – dodał. Dla afgańskich chłopów nie oznacza to nic dobrego. Dla ich dzieci również.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.