Donald Tusk przewietrzył swój gabinet. Ale ważniejsze od nazwisk nowych ministrów jest to, czy poradzi sobie z korupcją we własnej partii.
Nowi ministrowie Donalda Tuska (od lewej) Maciej Grabowski, Andrzej Biernat, Joanna Kluzik-Rostkowska, Lena Kolarska-Bobińska, Elżbieta Bieńkowska – w nowej roli, Rafał Trzaskowski i Mateusz Szczurek
Radek Pietruszka /pap
Na rysunku Jerzego Wasiukiewicza synek pyta: „Tato, a co to jest rekonstrukcja rządu?”. Ojciec odpowiada: „To po prostu Feng shui, czyli wiara, że jak się coś poustawia w innym miejscu, to będzie od razu lepiej”. Rysunek zrobił dużą karierę w sieci, bo trafnie oddaje to, co wydarzyło się 20 listopada. Donald Tusk, według sobie tylko znanego klucza, wymienił sześcioro ministrów. Do rządu nie wszedł żaden znaczący polityk. Większość komentatorów jest więc zdania, że premier zrobił od dawna zapowiadaną rekonstrukcję, by wykonać „jakiś” ruch, gdyż kierowany przez niego gabinet całkowicie wyczerpał swoje możliwości. Chodziło przede wszystkim o to, by poprawić notowania i klimat wokół rządu. Czy ten efekt udało się osiągnąć? Jeśli wierzyć wykonanemu „na gorąco” badaniu przez TNS Polska, to raczej nie. Aż 61 proc. pytanych osób stwierdziło, że rekonstrukcja nie zmieni ich postrzegania rządu. Ale od czego są media. Jeśli rację mają specjaliści od politycznego marketingu, którzy chyba mieli największy wpływ na decyzje Donalda Tuska, nowe twarze zajmą przynajmniej na jakiś czas uwagę wyborców.
Po pierwsze – ulga
Nie wiadomo, jakim ministrem szkolnictwa wyższego będzie prof. Lena Kolarska-Bobińska. Ale na pewno jest to zmiana na lepsze, nawet jeśli inny nominat, Andrzej Biernat, publicznie uznał, że była szefowa Instytutu Spraw Publicznych nie ma doświadczenia w zarządzaniu (ma na pewno większe niż nowy szef sportu). Jej poprzedniczka na tym stanowisku, prof. Barbara Kudrycka, zapisze się w historii jedynie próbami ograniczania swobód akademickich i polityczną dyspozycyjnością. Trudno też będzie przebić w szkodnictwie Krystynę Szumilas, choć Joanna Kluzik-Rostkowska od razu wysłała sygnał, że w kwestii edukacji musi się dopiero edukować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.