Przepustka do historii

Andrzej Grajewski

|

GN 47/2013

publikacja 21.11.2013 00:15

W ciemnych, powojennych czasach ocalił struktury, wiarygodność i autonomię Kościoła, co nie udało się w żadnym innym kraju Europy Wschodniej. To najlepsza przepustka do historii kard. Augusta Hlonda.

Przepustka do historii reprodukcja henryk przondziono /gn

Zmarły 65 lat temu prymas Polski kard. Hlond u schyłku życia, w latach 1945–1948, musiał stanąć do konfrontacji z komunizmem. Jego ówczesne działania zapewniły mu trwałe miejsce w historii. Wcześniej niż politycy dostrzegł wszystkie konsekwencje nowego podziału w Europie, który sięgał znacznie głębiej aniżeli tylko w sferę polityki czy gospodarki. Jak mówił, Europa podzieliła się na dwa obszary różniące się systemem przyjętych wartości: na kraje budujące na fundamencie chrześcijaństwa oraz na ideologii „bezbożnej”, materialistycznej.

Legat papieski

Przed powrotem do kraju kard. Hlond otrzymał od Piusa XII nadzwyczajne uprawnienia, które faktycznie czyniły go legatem papieskim w Polsce. Te „szczególne pełnomocnictwa” opisane zostały w dokumencie Kongregacji Nadzwyczajnych Spraw Kościoła, wydanym przez abp. Domenica Tardiniego 8 lipca 1945 roku. Było to rozwiązanie bezprecedensowe w historii relacji Stolicy Apostolskiej z Kościołem w Polsce. W istocie bowiem papież cedował część swoich uprawnień na prymasa Polski. Opierając się na tych uprawnieniach, kard. Hlond podjął historyczną decyzję: 15 sierpnia 1945 r. ustanowił nowy podział administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Utworzył administrację apostolską dla diecezji warmińskiej oraz gdańskiej, administrację apostolską w Gorzowie i na Śląsku Opolskim oraz we Wrocławiu (dla Dolnego Śląska). Wyznaczył także pięciu administratorów apostolskich, którym nadał szerokie pełnomocnictwa. Umożliwiło to tworzenie zrębów Kościoła na ziemiach, które w wyniku postanowień konferencji poczdamskiej weszły w skład państwa polskiego. W każdej diecezji na Ziemiach Zachodnich i Północnych powinien stanąć pomnik kard. Hlonda, gdyż bez jego opatrznościowych decyzji lokalny Kościół na tym terenie miałby ogromne trudności z przetrwaniem. Dzięki temu wlewająca się na te tereny milionowa masa repatriantów ze Wschodu oraz ludzi z innych regionów Polski znalazła tam oparcie w polskim duchowieństwie. Przyszło mu także rozwiązywać niezwykle delikatną kwestię wymiany niemieckiego kierownictwa tamtych struktur kościelnych na administrację polską.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.