Tfurczość III RP

ks. Dariusz Kowalczyk SJ

|

GN 46/2013

I co z tą wspieraną przez instytucje państwowe bluźnierczą głupotą zrobić? Mam oczywiście na myśli filmik niejakiego Markiewicza „Adoracja”, na którym można zobaczyć, jak nagi facet leży na średniowiecznym krucyfiksie i ociera się swymi genitaliami o figurę Jezusa.

Tfurczość III RP

Owa „twórczość” jest elementem wystawy zaprezentowanej przez Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Na oficjalnych stronach internetowych Centrum dumnie informuje, że to przedsięwzięcie jest jednym z najważniejszych wydarzeń artystycznych, jakie placówka ta zorganizowała w tym roku. Nie brakuje takich, co powiedzą, że tylko oszołomy mogą się czepiać, bo film, choć kontrowersyjny, jest odważnym zmierzeniem się z egzystencjalnym bólem współczesnego człowieka. Tych, którzy tak sądzą, zachęcam do równie odważnego przedstawienia człowieczych rozterek przy użyciu symbolów żydowskich, islamskich albo… unijnych. Nie stawiajmy żadnych granic odwadze ludzi sztuki! Druga grupa, to ci, którzy zauważą, iż rzecz jest w nie najlepszym guście, ale jako „osoby na poziomie” nie będą protestować, bo to tylko robienie reklamy…

Byłaby w tym jakaś logika, gdyby osoby tak twierdzące nie zachwycały się jednocześnie kapłanem, który z bluźniercą (choć nie tym od filmu „Adoracja”) przybija piątkę i robi sobie radosne zdjęcie. Tutaj nie widzą groźby reklamowania zła, tylko godną pochwały postawę dialogu. Trzecia grupa, to ci, którzy w jakiś sposób wyrażają sprzeciw, cytując przy okazji np. Jana Pawła II: „Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym”. Dobrze łączyć tę ostatnią postawę z modlitwą i osobistą pokutą w intencji wynagradzającej. Niektórzy „znawcy” Pana Boga przekonują jednak, że Pan Bóg jest ponad to wszystko i się nie obraża. Niewątpliwie, Bóg nie jest obrażalski. Ale nie znaczy to, że głupota i podłość ludzkich serc są mu obojętne. Gdyby tak było, to Jezus nie umarłby na krzyżu. Bogu podoba się, jeśli łączymy nasze wyrzeczenia i błagania z cierpieniem Ukrzyżowanego. W całej sprawie smuci mnie też postawa naszych władz, które mianują szefami instytucji kulturalnych ludzi o wynaturzonej wrażliwości. I pomyśleć, że wielu mających obecnie władzę wywodzi się z „Solidarności”, dla której krzyż znaczył tak wiele.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.