Friedman na poważnie

Marek Jurek

|

GN 46/2013

Najważniejsze, byśmy sami wiedzieli, czego od sprzymierzeńców chcemy.

Friedman  na poważnie

Książkę „Następne 100 lat” Georga Friedmana przyjęto u nas z przymrużeniem oka, choć autor kieruje bardzo prestiżowym instytutem badań międzynarodowych. Trudno nam było uwierzyć, że za życia naszych dzieci Polska może stać się jednym z najważniejszych państw w Europie. Kolejną książkę Friedmana – napisaną dwa lata temu „Następną dekadę” – potraktowano u nas raczej obojętnie. Tymczasem jej prognozy okazują się dziś bardzo przydatne do interpretacji takich wydarzeń jak rewelacje Snowdena czy powstawanie wielkiej koalicji w Niemczech. Jedną z zasadniczych tez Friedmana jest zapowiedź postępującego zbliżenia rosyjsko-niemieckiego, coraz bardziej destabilizującego europejską i globalną równowagę. Ostatnie lata pokazały bowiem, „że Niemcy potencjalnie mają więcej wspólnych interesów z Rosją niż ze swymi europejskimi sąsiadami”.

Te interesy są nie tylko wspólne, ale wzajemnie dopełniające: Rosja „potrzebuje dostępu do bogatej niemieckiej technologii, Niemcy zaś dostępu do bogactw naturalnych Rosji”. Dzisiejsza Rosja kontynuuje sowiecką strategię rozluźnienia więzi między zachodnią Europą a Ameryką, z ostatecznym celem włącznie, czyli praktyczną neutralizacją Europy. Wobec politycznej słabości Unii Europejskiej aspiracje te mają wszelkie widoki powodzenia. Unii nie trzeba neutralizować, bo Unia chce konsumować, a nie podejmować wielkie wyzwania geopolityczne. Nie chce bronić przed Rosją nie tylko powstałych na Wschodzie państw, ale często, w sytuacjach konfliktów – nawet własnych członków. W takiej Europie sprawy Polski mogą być traktowane tylko przedmiotowo, we wszystkich dziedzinach. Już teraz Rosja wspólnie z Niemcami częściowo (poprzez budowę urządzeń gazociągu bałtyckiego) blokuje port w Świnoujściu, a władze Unii Europejskiej wprowadzają utrudnienia w wydobyciu gazu łupkowego.

Ale to tylko początek. I tu pojawiają się rewelacje Snowdena: charakterystyczne, że choć mówi się anonimowo o dziesiątkach podsłuchiwanych przywódców, ich główną bohaterką stała się Angela Merkel. Nie wiem, czy Snowden działa dla Rosji, ale widać, że Rosja korzysta z działań Snowdena. Stosunki niemiecko- -amerykańskie gwałtownie się zaogniły. Brytyjski publicysta Quentin Peel wręcz traktuje prace nad powołaniem nowego chadecko-socjalistycznego rządu w Berlinie jako przygotowanie do odwrócenia się Niemiec od Atlantyku. F.W. Steinmeier, najważniejszy kandydat na nowego niemieckiego ministra spraw zagranicznych, wprost mówi o impasie w stosunkach z USA. Ale Cezary Mech – jeden z naszych najciekawszych analityków międzynarodowej gospodarki – uważa, że odpowiedzią Ameryki na napięcia z Niemcami będzie nie „rezygnacja z pozycji w Europie”, tylko wzmocnienie roli Polski w amerykańskiej polityce europejskiej; a więc to, co prognozował Friedman. Koniunktury nie działają same. Lepiej być dla partnerów krajem ważnym niż nieważnym. Ale najważniejsze jest, byśmy sami wiedzieli, czego od sprzymierzeńców chcemy.

Jeśli Stany Zjednoczone chcą mieć dobrego partnera blokującego perspektywę rosyjsko-niemieckiej przewagi w Europie, powinny stale wzmacniać nieodwracalność zmian, które na Wschodzie nastąpiły po rozpadzie Związku Sowieckiego. Powinny wspierać niepodległość nowych państw, które stanowią najlepszą otulinę naszego bezpieczeństwa. Friedman jednak prognozował zmniejszenie poparcia USA dla państw bałtyckich, a w przypadku Gruzji wręcz rezygnację z popierania jej interesów. Państwa bałtyckie są małe, podmywane przez silne mniejszości rosyjskie, a Gruzja leży daleko i jest mniej ważna od Turcji czy Azerbejdżanu. Polska nie może przyjmować tej logiki – bo dla nas celem współpracy atlantyckiej jest zmniejszanie, a nie zwiększanie charakteru Polski jako państwa frontowego. Dlatego proces rozpoczęty pojawieniem się niepodległych państw na Wschodzie musi trwać, ich niepodległość, narodowy charakter, desowietyzacja, związki z Zachodem – muszą się pogłębiać. Czy Amerykanie mogą przyjąć tę naszą perspektywę? Wiedzą, że tego możemy oczekiwać, skoro Friedman pisze, że „w relacjach z Polską”, czyli krajem, który tyle razy zawiódł się na sprzymierzeńcach, „najważniejsza będzie wiarygodność”. Problem, byśmy my mieli rząd, który WIARYGODNOŚĆ naszych sojuszników będzie potrafił efektywnie sprawdzać. Gdyby żył i rządził prezydent Kaczyński, z pewnością domagałby się był od Ameryki i innych sojuszników realnego politycznego wsparcia dla prezydenta Saakaszwilego, najpewniejszego sprzymierzeńca Zachodu na Kaukazie.

Właśnie w ten sposób, oczekując konkretnych działań, testuje się wiarygodność w polityce międzynarodowej. Oczywiście, zasadniczym przedmiotem kooperacji polsko-amerykańskiej musi być efektywna współpraca gospodarcza. Dziś szczególnie – w pełni korzystna DLA NAS współpraca w wydobyciu gazu łupkowego, który jest szansą na radykalne wzmocnienie ekonomiczne Polski. Kluczem do przyszłości jest jednak nasza polityka. Nie będzie na dłuższą metę skuteczna, o ile nie pokonamy największego wyzwania dla naszej przyszłości, które już dziś (to również opinia Friedmana) degraduje znaczenie Europy, czyli kryzysu demograficznego. Dlatego tak ważne jest uczynienie praw rodziny podstawą ustroju Rzeczypospolitej. O tym do tej pory nie myślała żadna władza. Jednak od każdej musi się tego domagać opinia katolicka. I powinna wspierać tych, którzy naprawdę gotowi są to zrealizować. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.