Papież: Nadzieja - ryzykowna cnota

KAI

publikacja 29.10.2013 14:00

Nadzieja to nie optymizm, ale "oczekiwanie z upragnieniem" objawienia się Syna Bożego - powiedział papież Franciszek podczas porannej Eucharystii sprawowanej w Domu Świętej Marty. Jednocześnie podkreślił, że chrześcijanie muszą wystrzegać się klerykalizmu i wygodnictwa.

Papież: Nadzieja - ryzykowna cnota ALESSANDRO DI MEO /PAP/EPA

Wychodząc od pierwszego czytania (Rz 8,18-25) Ojciec Święty wskazał na wyjątkowy charakter chrześcijańskiej nadziei. Nie chodzi w niej o optymizm, ale "oczekiwanie z upragnieniem", nastawione na objawienia się Syna Bożego. Ponieważ stworzenie zostało poddane marności, to chrześcijanin żyje, w napięciu między nadzieją a zniewoleniem. Nawiązując do słów św. Pawła zaznaczył, że nadzieja nie zawodzi, jest pewna. Tym niemniej nie łatwo ją pojąć. Czasami myślimy, że człowiek nadziei to optymista.

"Nadzieja nie jest optymizmem, nie jest tą zdolnością patrzenia na rzeczy z dobrym nastawieniem ducha i postępowaniem naprzód. Taka postawa jest optymizmem, a nie nadzieją. Nadzieją nie jest też pozytywne nastawienie do różnych spraw... Powiada się, że nadzieja jest najpokorniejszą z trzech cnót teologalnych, ponieważ ukrywa się w życiu. Wiarę się widzi, odczuwa, wiadomo czym jest. Miłość się czyni, wiadomo, czym jest. Ale czym jest nadzieja? Czym jest ta postawa nadziei? By nieco się do niej przybliżyć, zauważmy na początek, że nadzieja jest cnotą ryzykowną, jak mówi św. Paweł: "oczekiwaniem z upragnieniem objawienia się synów Bożych". To nie jest złudzenie" - podkreślił Ojciec Święty.

Papież zaznaczył, że posiadanie nadziei jest oczekiwaniem z napięciem owego objawienia, radości, która wypełni nasze usta uśmiechem. Przypomniał, że chrześcijanie pierwszych wieków przedstawiali ją jako kotwicę, zarzuconą na drugim brzegu, po drugiej stronie życia, a nasze życie jest zmierzaniem ku tej kotwicy. W tym kontekście pytał: "Gdzie jesteśmy zakotwiczeni, każdy z nas? Czy właśnie na tym brzegu, tak odległego oceanu, czy też w sztucznej lagunie, jaką uczyniliśmy, z naszymi regułami, zachowaniami, harmonogramami, naszym klerykalizmem, naszymi postawami kościelnymi i niekościelnymi? Wszystko wygodne, bezpieczne? To nie jest nadzieja. Gdzie jest zakotwiczona moje serce, czy tam w owej sztucznej lagunie, z zachowaniem naprawdę nienagannym ?"

Papież Franciszek zauważył, że św. Paweł wskazał również na inną ikonę nadziei - obraz porodu. "Oczekujemy, a to jest postawa porodu. Nadzieja jest dynamiczna, jest dawaniem życia. Ale pierwszych owoców Ducha nie widać. A jednak wiemy, że Duch działa w nas, jakby był ziarnkiem gorczycy, w swym wnętrzu jest pełen życia, siły, które się rozwija, aż staje się drzewem. Duch działa jak zaczyn. Duch działa niewidzialnie, ale jest. To łaska, o którą trzeba prosić" - wyjaśniał Ojciec Święty.

"Czym innym jest życie w nadziei, bo w nadziei jesteśmy zbawieni, a czym innym jest życie jako dobrzy chrześcijanie i nic więcej. Życie w oczekiwaniu na objawienie lub dobre życie, według przykazań, zakotwiczeni w brzegu dalekim, czy też zaparkowani na sztucznej lagunie. Myślę o Maryi, młodej dziewczynie, która kiedy usłyszawszy, że została mamą, zmieniła swoją postawę, poszła, by pomagać i wyśpiewywała kantyk Magnificat. Kiedy kobieta pocznie w swoim łonie, jest nie tylko kobietą, ale także matką. Nadzieja ma w sobie coś z tego. Zmienia naszą postawę: jesteśmy sobą, ale także i czymś więcej, patrząc dalej, zakotwiczeni w życiu wiecznym" - zaznaczył Papież Franciszek.

Na zakończenie homilii Ojciec Święty zwrócił się do obecnych na Mszy św. księży z Meksyku, obchodzących 25. rocznicę swoich święceń. "Proście Matyję, Matkę nadziei, aby wasze lata były pełne nadziei, byście żyli jako kapłani nadziei, dając nadzieję" - powiedział papież.