W Wenezueli powstanie ministerstwo szczęścia

Szymon Babuchowski

publikacja 26.10.2013 19:57

Nowy prezydent Wenezueli Nicholas Maduro podczas specjalnej narady transmitowanej przez państwową TV powołał ministerstwo szczęścia.

W Wenezueli powstanie ministerstwo szczęścia Na ulicach Caracas podobizny Cháveza atakują nas ze wszystkich stron Roman Koszowski

Życie w Wenezueli coraz bardziej przypomina prozę George'a Orwella. Ze wszystkich stron atakują mieszkańców podobizny Hugo Cháveza i jego następcy Nicolása Maduro. Wiszą nie tylko wzdłuż ulic, ale ozdabiają też prywatne okna i balkony. Oczy Cháveza spoglądają z graffiti opatrzonych hasłem: "Todos somos Chávez" – wszyscy jesteśmy Chávezami. A w radiu można usłyszeć relacje z wręczenia kluczy do nowych mieszkań przez Maduro. Przyjezdni czują się tak, jakby cofnęli się w czasie o sześćdziesiąt lat.

Skąd to uwielbienie dla władzy w kraju, gdzie pensje zwykłych ludzi ledwo wystarczają na przeżycie? To efekt iluzji dobrobytu, jaką roztaczał przed społeczeństwem były prezydent. Hugo Chávez był populistą totalnym. Sprawował rządy głównie przez telewizję. Mógł pojawić się w każdej chwili na wszystkich wenezuelskich kanałach i wydać polecenie, które natychmiast stawało się prawem. Nieważne, że były to często decyzje absurdalne z ekonomicznego punktu widzenia. Comandante wywłaszczał, kogo chciał, i rozdawał, co chciał, mając w ręku jeden poważny atut – największe na świecie rezerwy ropy naftowej. Tyle że Wenezuela nie produkuje właściwie niczego poza ropą. Wszystkie inne dobra musi importować. Sytuacja w kraju stała się paradoksalna: litr benzyny kosztuje – trudno uwierzyć – pięć groszy, ale za resztę towarów płaci się słono. Przykładowo: żeby kupić butelkę wody, trzeba wydać równowartość ok. 180 litrów paliwa. Wielu Wenezuelczyków zdaje się jednak tego paradoksu nie dostrzegać. Cieszą się z rozdawanej żywności i byle jakich mieszkań oferowanych przez państwo, nie zdając sobie sprawy, jak krótkie nogi ma ta polityka. Deficyt budżetowy i galopująca inflacja to niejedyne skutki rozdawnictwa Cháveza.

Wygląda na to, że Maduro w rozwijaniu propagandowej machiny pójdzie jeszcze dalej niż jego poprzednik. W czwartek podczas transmisji rządowej narady poinformował swoich obywateli o powołaniu Zarządu ds. osiągnięcia największego społecznego szczęścia. Obecni na spotkaniu ministrowie zareagowali na to ... oklaskami. Wedłyg zapowiedzi ministerstwo ma zajmować się rozwiązywaniem problemów bezdomnych, seniorów oraz niepełnosprawnych dzieci. Prezydent Wenezueli poinformował także, że dzień 8 grudnia będzie Dniem Miłości i Wierności Chávezowi.