Niech was zobaczą

Franciszek Kucharczak


|

GN 43/2013

publikacja 24.10.2013 00:15

Skoro upublicznienie głosowania posłów jest dla nich „szkalowaniem”, czym musi być samo głosowanie?



Niech was zobaczą rysunek franciszek kucharczak /gn

Jak by tam który poseł źle głosował, zawsze było tak samo: tylko niewielu się oburzało, a po czasie wszystko przysychało. Co to tam któremu przeszkadzało, że koło Sejmu ktoś pokrzyczał, kiedy on w Sejmie nie mieszka. A we własnej miejscowości to on jest wielki pan, kto by tam Panu Posłowi w tabele głosowań zaglądał. Grunt, że sąsiedzi człowieka szanują i „dzień dobry” mówią. Najważniejsze, że przy następnych wyborach znowu go na liście zahaczą. A ponadto ludzie polityki nie lubią, przecież mu pod oknem pikiety nie zrobią.


A otóż zrobią. Może nawet gorzej niż pod oknem – w niedzielę przed parafialnym kościołem. Zdarzyło się to ostatnio kilku posłom, którzy głosowali za utrzymaniem prawa pozwalającego zabijać dzieci podejrzane o chorobę. Jednym z nich był niejaki Marek Gos z PSL, któremu grupa młodzieży zrobiła „reklamę” w jego parafii Strawczyn. Młodzi stali opodal kościoła z napisem: „Poseł Marek Gos głosował za prawem do zabijania chorych dzieci za twoje pieniądze”.


Akurat tej niedzieli nie było tam bohatera transparentu, bo, jak się żalił „Wyborczej”, obowiązki nie pozwoliły mu uczestniczyć w niedzielnej Mszy. 
„Jestem oburzony, że ktoś próbuje do tego mieszać moją rodzinę” – zdenerwował się na potrzeby gazety, choć o rodzinie posła nie było tam ani słowa. „Ci młodzi ludzie próbują mnie szkalować” – stwierdził i postraszył, że rozważa skierowanie sprawy do sądu. Nie omieszkał przy tej okazji pogrążyć się deklaracją: „To kobieta powinna decydować o tym, czy starczy jej sił,
 by urodzić i wychować ciężko chore dziecko, które może mieć wady genetyczne”. W praktyce znaczy to: „Pozwólmy zdrowemu człowiekowi zdecydować, czy chory człowiek ma żyć”. Najobrzydliwsza eugenika w czystej postaci. Jej rzecznikami są wszyscy posłowie, którzy głosowali przeciw ustawie znoszącej mordowanie chorych dzieci.


Dlatego też Fundacja Pro zapowiada, że na pośle Gosie i paru innych się nie skończy. O każdym z tych, którzy przyłożyli rękę do utrzymania haniebnego prawa, dowiedzą się ci ludzie, którzy na nich głosowali. W tym celu wkrótce ruszy strona eugenicy.pl, z której będzie można dowiedzieć się potrzebnych rzeczy i pobrać materiały przydatne do zorganizowania na przykład pikiety. 
I bardzo dobrze. Skoro posłowie tacy pewni, że Polakom podoba się ich eugeniczna postawa, nie tylko nie powinni się na tę kampanię oburzać, ale wręcz powinni o nią zabiegać. 
A co! Szlachetni powinni świecić przykładem, a nie chować się po kątach. 


Rzecz jasna akcja taka nie spodoba się pięknoduchom, którzy zwykli ględzić o języku miłości, jaki przystoi katolikom. Pomyślcie więc, co powinien zrobić człowiek – nie tylko katolik – gdy ktoś chce kogoś zabić na ulicy. Wtedy jest obowiązek bycia niemiłym wobec agresora. Trzeba mu przeszkodzić siłą, a przynajmniej krzykiem – i nie odstępuje się od interwencji na wieść, że on chodzi do kościoła.


Posłowie podtrzymali prawo, które pozwala zabijać najmniejszych braci Jezusa. To niech się przynajmniej ludzie dowiedzą, którzy to konkretnie. I wyciągną wnioski.



To jak w końcu?


Naszą ulubioną Katarzynę Wiśniewską z „Wyborczej” poirytowało stanowisko abp. Michalika, który mimo jej pouczeń wciąż wskazuje na egoizm dorosłych (rozwody, pornografia, gender itp.) jako przyczynę krzywd spotykających dzieci – w tym pedofilii. Stwierdziła, że „przewodniczący Episkopatu nie potrafi przyjąć naukowej wiedzy o tym, że pedofilia to choroba i nikt poza samym sprawcą i ewentualnie tuszującym przestępstwa molestowania przełożonym (biskupem, przeorem) nie jest tu winny”. W tym samym numerze wypowiedziała się Halina Bortnowska, pouczając Kościół, że w kwestii pedofilii powinien „przyjąć na siebie winę – zarówno konkretnych księży, jak i instytucji, która ma dbać, by właściwie pełnili swoją misję”. Bortnowska uważa, że w tej sprawie hierarchowie kościelni powinni, za duchownych i za wiernych, powiedzieć: „Moja bardzo wielka wina”. Jak widać, nie czytała Wiśniewskiej i też nie umie przyjąć naukowej wiedzy o tym, że pedofilia to choroba i nikt nie jest winny, tylko sprawca i tuszujący. 


Balon próbny?


Robert C. pozwał parafię w Częstochowie do sądu. Chciał 10 mln zł za to, że ochrzczono go bez jego woli, a potem musiał chodzić do kościoła i na religię. „Przez 27 lat żyłem w ciągłym strachu przed piekłem ognistym. Męczono mnie w ten sposób psychicznie i dlatego myślę, że są to szczególne okoliczności do przyznania zadośćuczynienia” – napisał. Sąd oddalił pozew, bo Robert C. nie zdołał udowodnić, że był zmuszany do praktyk religijnych. Odwołał się więc do Sądu Apelacyjnego, argumentując, że sąd w Częstochowie nie przyłożył się do sprawy, bo na przykład odrzucił jego wniosek o powołanie biegłego biblisty. Jednak i ten sąd się z nim nie zgodził. Ale biegłego jednak mogli powołać. Nie biblistę.

 

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.