Jonasz nie chcioł do goroli

Gość Katowicki 42/2013

publikacja 17.10.2013 00:00

O próbie tłumaczenia Biblii na dialekt śląski oraz o tym, czym inspiruje się śląska kultura, mówi Marek Szołtysek.

 Marek Szołtysek przed domem w Rybniku z figurami Matki Bożej i św. Józefa z przydomowej stajenki Marek Szołtysek przed domem w Rybniku z figurami Matki Bożej i św. Józefa z przydomowej stajenki
Przemysław Kucharczak /GN

Przemysław Kucharczak: We wstępie do „Ewangelii śląskich” krytykujesz „skrajnych autonomistów śląskich”. Dlaczego?

Marek Szołtysek: Chodzi o to, że do moich tłumaczeń dołączyłem Księgę Jonasza. Jonasz był ksenofobem, człowiekiem, który nie lubi pewnych ludzi, nie jest otwarty na świat. Ponboczek mu każe iść nauczać do Niniwy, a on na to – że do tych goroli, do tych cudzych, nie naszych, nie pódzie. Ta księga jest jak gdyby satyrą na wszystkich ludzi, którzy mają uprzedzenia. Rozumiem, że na Śląsku podkreśla się zawsze pewną inność. Inność na przykład wobec Polaków z innych regionów Polski, i to jest normalne. Jednak w ostatnich latach, w związku z narastaniem skrajnego autonomizmu, zaczęło to przyjmować taką postać chorobliwą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.