Wspaniały, inny świat

ks. Marcin Siewruk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 41/2013

publikacja 10.10.2013 00:15

DPS. Kochać znaczy dawać, dawać wszystko, czego zażąda miłość, dawać szybko, bez żalu, z radością, pragnąc jedynie tego, aby jeszcze więcej od nas żądano – pisała matka Angela, założycielka zgromadzenia sióstr felicjanek.

Opieka nad zwierzętami uczy systematyczności i jest bardzo wdzięcznym zajęciem. Pani Małgorzata jest bardzo obowiązkowa, a pani Grażyna chętnie jej w tym pomaga Opieka nad zwierzętami uczy systematyczności i jest bardzo wdzięcznym zajęciem. Pani Małgorzata jest bardzo obowiązkowa, a pani Grażyna chętnie jej w tym pomaga
zdjęcia ks. Marcin Siewruk /GN

Wyjazd z miasta w godzinach szczytu to ogromne wyzwanie dla nerwów i cierpliwości, tym bardziej że muszę zdążyć do Szarcza na umówioną godzinę. Po drodze telefon kolegi, który zadaje sobie pytanie, gdzie jest Bóg, jest w trakcie rozwodu i przeżywa bardzo mocno rozstanie z żoną. W końcu udaje mi się dojechać do położonego na uboczu, w okolicach Pszczewa, wśród lasów, Domu Pomocy Społecznej w Szarczu.

Mój jedyny dom

Placówkę prowadzą siostry felicjanki już od 50 lat. Pierwsze wrażenie to porządek i spokój, można się odstresować. Siostra Michaela oprowadza mnie po domu i poznaję mieszkanki. Jest ich 53, są podzielone na trzy grupy, odpowiednio do ich indywidualnych potrzeb. Na korytarzu spotykamy panią Grażynę, jest bardzo pogodna i chętnie prowadzi rozmowę. – Jestem tutaj od 50 lat, przyjechałam, jak miałam 3 latka, to mój dom – mówi pani Grażyna i z życzliwością patrzy w stronę siostry Michaeli. S. Rafała opowiada o dziewczynce, która przed południem wróciła z odwiedzin u swojej mamy i kiedy przyjechała do Szarcza, pełna entuzjazmu, krzyczała: – Jestem w domu, tak bardzo się cieszę, że wróciłam do swojego domu. – Jest to dla nas bardzo miłe i motywujące, kiedy widzimy, że mieszkanki czują się z nami bardzo dobrze – podkreśla s. Rafała.

Bezpieczeństwo i opieka

Historie pensjonariuszek DPS-u w Szarczu są bardzo różne. Rodzice wielu z dziewcząt opiekowali się nimi tak długo jak mogli, ale choroba czy śmierć sprawiły, że dziewczęta trafiły do domu w Szarczu. W innych sytuacjach choroba córki przerosła możliwości rodziców i nie dali sobie po prosu rady. Czasami problemy alkoholowe rodziców, nieumiejętność dostosowania się do warunków życia spowodowały, że jedynym miejscem bezpiecznego zamieszkania dla ich dzieci okazał się DPS. To są fakty i można nad nimi się roztkliwiać albo odważnie stanąć wobec nich, i szukać możliwości pomocy tym najbardziej potrzebującym. Pomocy, która połączona jest z ogromnym szacunkiem wobec dziewcząt i kobiet niepełnosprawnych intelektualnie, podjęły się siostry felicjanki i współpracujący z nimi personel. Wszyscy zatrudnieni to najwyższej klasy specjaliści, przygotowani do indywidualnej pracy z pensjonariuszkami. Jednak profesjonalizm to nie wszystko. – Nasze panie i dziewczęta potrzebują przede wszystkim miłości i życzliwości, są niezwykle wrażliwe – mówi s. Karolina, dyrektorka DPS-u w Szarczu. I faktycznie, wszystko w domu jest urządzone bardzo starannie, dopasowane są wszystkie szczegóły. Odpowiednia kolorystyka wnętrz, podkreślenie indywidualności w drobnych detalach urządzenia pokoju. To wszystko ma ogromne znaczenie dla dobrego samopoczucia mieszkanek.

Odkrywanie wyjątkowych zdolności

Podział na trzy grupy ułatwia indywidualizację programu zajęć dla każdej z pensjonariuszek. Do grupy pierwszej zaliczają się osoby wymagające ciągłej opieki i pomocy właściwie w każdej czynności. Grupę drugą i trzecią stanowią mieszkanki o mniejszym stopniu niepełnosprawności, dla których przygotowano program terapeutyczny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.